
Prowadź swój pług przez kości umarłych
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)
-30% 25.94 złpremium: 15.56 zł Lub 15.56 zł | |||
-22% 31.12 zł Lub 28.01 zł | |||
33.91 zł | |||
35.91 zł Lub 32.32 zł | |||
39.90 zł | |||
31.12 zł | |||
31.28 zł | |||
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (5) |
Prowadź swój pług przez kości umarłych to powieść laureatki literackiej Nagrody Nobla 2018 roku, Olgi Tokarczuk. To także opowieść nominowana do Nagrody Literackiej Nike 2010. Kolejna niebanalna i zmuszająca do rozmyślań opowieść a zrazem thriller morlano-ekologiczny.
Fabuła:
Pasjonująca się astrologią i tłumaczeniem utworów Williama Blake’a, emerytowana wiejska nauczycielka języka angielskiego i geografii oraz dozorczyni domków letniskowych, Janina Duszejko, w przeszłości zajmowała się budową mostów. Teraz, prócz wspomnianych zajęć, poświecą się walce o prawa zwierząt, które są jej ogromną miłością. Nikt nie zwraca uwagi na czcze gadanie Duszejkowej, wszak to dziwaczka nieustannie patrząca w gwiazdy.
Kiedy w okolicy przydarza się seria dziwnych zgonów kłusowników oraz osób, które wcześniej krzywdziły zwierzęta, kobieta wyłuszcza swoją teorię dotycząca tych wydarzeń. Janina twierdzi, że zbrodni tych dokonują zwierzęta, które karzą w ten sposób swoich oprawców. Policja i okoliczni mieszkańcy ignorują jej wywody, uważając je za śmieszne i naiwne gadanie pomylonej dziwaczki. Jednak kiedy sprawy przybierają coraz dziwniejszy obrót, ludzie zaczynają zastawiać się, czy aby Duszejkowa nie ma racji, przecież ona umie czytać z gwiazd i czy wysnuta przez nią teoria nie jest aby prawdziwa?
Czytelnicy cenią Prowadź swój pług przez kości umarłych za doskonały klimat, nieoczywistą zagadkę i zaskakujące zakończenie.
Na podstawie powieści Prowadź swój pług przez kości umarłych powstała w 2017 roku adaptacja filmowa w reżyserii Agnieszki Holland i Kasi Adamik, zatytułowana Pokot.
Rekomendacje:
To dobry starter do dalszej literackiej przygody z naszą noblistką. Fabularnie bardzo ciekawa i równocześnie pokazująca jakim „orężem” posługuje się autorka.- Katarzyna Denisiuk - Na czytniku
Sytuację psuję niestety mój osobisty dylemat, jak sobie tę książkę poukładać. Jako kryminał, historia ta jest w mojej ocenie bardzo średnia. Większość debiutujących pisarzy jest w stanie wymyślić bardziej zaskakującą fabułę i wyzwolić we mnie większe napięcie podczas czytania. Po tak szanowanej postaci jak Pani Tokarczuk spodziewałem się znacznie więcej. Gdyby książka Prowadź swój pług przez kości umarłych, miałaby być eko-manifestem, jest to moim zdaniem zbyt mało wyrazista historia. Nie potrafię odczytać zamiaru Autorki. Wydaje się, że przemycenie pewnej ideologii pod płaszczem dobrze sprzedającego się gatunku, jakim jest kryminał to świetny pomysł, mnie jednak nie porwało ani jedno ani drugie. Jak to się teraz mówi: „Coś nie pykło”
Do Pani Tokarczuk wrócę, bo lubię wyzwania i ujmuje mnie język, którym się posługuje, ale ta pozycja nie była zbyt zachęcająca jako wstęp po twórczości Autorki.
Ocena: 4/6 czytaj więcej
Wieś na skraju Kotliny Kłodzkiej. W jednym z położonych na uboczu domów zostaje znaleziony martwy człowiek - degenerat i kłusownik. Udławił się kością nielegalnie ubitej sarny. Prosta sprawa? Niekoniecznie. Jego sąsiadka, emerytowana inżynierka i nauczycielka angielskiego, a prywatnie amatorka astrologii, Janina Duszejko, forsuje własną teorię. Dla niej to zemsta zwierząt. Wszyscy biorą to za gadanie starej wariatki, ale gdy giną kolejni myśliwi, coraz więcej osób zaczyna przechodzić na jej stronę. Jak wygląda prawda?
Powiedzmy sobie wprost: Prowadź swój pług przez kości umarłych to nawet niezły thriller i dość słaby kryminał. Ciekawa jest sama struktura napięcia (chciałoby się powiedzieć: jego wykres). Nie jest ono budowane wprost, ale sama konstrukcja fabuły pośrednio zmusza nas do samodzielnego jego wywoływania. Już wyjaśniam. Przez większą część akcji jest ono nieobecne, mamy do czynienia z dość obyczajowym opisem lokalnej społeczności i introspekcją głównej bohaterki. Wzrasta wyłącznie w związku ze znajdowaniem kolejnych ciał i natychmiast opada. Niepokoju nie wzbudzają ani opisy, ani "montaż" opowieści. To my sami, znając prawidła gatunku, zaczynamy się niepokoić i zadawać pytanie, kto będzie następny, jak wyewoluuje cała sprawa. Taki zabieg wymaga olbrzymiej świadomości pisarskiej i Tokarczuk naprawdę się udał. I za to czapki z głów.
Ale to właściwie najjaśniejszy element powieści. Już sam wątek kryminalny ekscytujący nie jest i widać, że pełni przede wszystkim rolę służebną wobec problematyki powieści. Tożsamość mordercy podejrzewamy już po kilkudziesięciu stronach, gdy tylko lepiej zapoznamy się z krajobrazem lokalnej ludności. Smuci mnie to tym bardziej, że... ja naprawdę jestem kiepska w te klocki. I do ostatniej strony liczyłam, że autorka zaskoczy mnie w tej kwestii. Ale nie.
W tym miejscu należałoby napisać o ofiarach naszego mordercy, czyli myśliwych. To z nimi wiąże się największe moje zastrzeżenie w stosunku do Prowadź swój pług... Drażni mnie sposób ich przedstawienia jako zbiorowości. Nie jest to jeszcze demonizacja, ale na pewno jednoznaczna ocena. Myślistwo na Płaskowyżu to elitarne hobby, skupiające najważniejszych mężczyzn w społeczności. Choć stanowią jej trzon, to w istocie panuje wśród nich całkowity rozkład moralny, czego zwieńczeniem jest właśnie łowiectwo. Amoralność, patriarchalizm, ignorancja i egoizm charakteryzują wszystkie ich działania. Jak na utwór stawiający bardzo uniwersalne pytania i wyraźnie dążący do uniwersalizmu, to koszmarne uogólnienie oraz stereotypizacja. Bo pomimo osobistych różnic, wszyscy myśliwy są tutaj tacy sami. Czytelnik nie ma możliwości im współczuć jako ofiarom. Całościowy obraz stałby się dużo ciekawszy, gdyby podkreślić nieświadomość moralną bohaterów, wrzucić do kotła jakiegoś naprawdę dobrego człowieka, który zwyczajnie nigdy nie pomyślał, że myślistwo może być złe. Wzbudziłoby to naprawdę duże zamieszanie w całym konflikcie i ukazałoby wieloznaczność moralną zagadnienia.
To nie jest jednak tak, że Prowadź swój pług... jest wyłącznie wykładnią pewnej tezy, nawet jeśli prawdziwej. Konflikt przesuwa się bowiem w stronę samego mordercy i założenia, że zwierzę równe jest człowiekowi. Czy zatem morderca (kurczę, teraz upewniłam Was, że to nie zwierzątka mordują, meh) jest psychopatą, szaleńcem, mścicielem czy kimś postępującym wyłącznie w zgodzie z własnymi przekonaniami i w związku z tym gotowym iść pod prąd?
Te zagadnienia stają się jeszcze ciekawsze ze względu na osobę, w której głowie się pojawiają. Janina Duszejko to w zasadzie przedstawicielka wielkiej rodziny wioskowych dziwaczek. I jak to one, góruje w rzeczywistości intelektualnie nad pozostałymi bohaterami. A że jest dziwaczką współczesną, to ma na to papierek w postaci tytułu inżyniera. Choć może tutaj, podobnie jak w przypadku myśliwych, autorka nieco przeholowała, czyniąc ją oczywiście bardzo wyzwoloną i dużo lepszą od zacofanych tubylców. Ale co najważniejsze, Duszejko łączy w sobie wykształcenie z zamiłowaniem do astrologii. I stąd jej dziwne kolekcjonowanie dat urodzin oraz śmierci różnych ludzi, potrzebnych jej do horoskopu. Prowadzona przez nią narracja, pełna odwołań do układów gwiazd i cytatów z Williama Blake'a (jest nim również tytuł), skłania nas również do zastanowienia się nad jej zdrowiem psychicznym. Zwłaszcza, że to, co robi, zazwyczaj okazuje się niedźwiedzią przysługą dla forsowanej przez nią sprawy.
Tutaj też nasuwa się pytanie o przyjaciół mordercy. Nie wiadomo, na ile podzielają jego przekonania, na ile uważają jego działania za słuszne, a na ile chcą go chronić. To chyba symptomatyczne dla całej lokalnej społeczności, która, na ile może, a raczej: na ile pozwala jej pogoda, ignoruje naturę. Sformułowania dotyczące relacji człowieka i przyrody oraz ochrony tejże są po prawie dziesięciu latach od premiery książki wciąż tak samo aktualne. I równie dobrze, co z ust bohaterów, mogłyby paść w kontekście wycinki Puszczy Białowieskiej.
***
Prowadź swój pług przez kości umarłych jest więc pozycją niezłą, poruszającą ważny temat, ale tylko tyle. Potencjał refleksyjny został zaprzepaszczony na rzecz czarno-białego obrazu wszystkich poza główną bohaterką i mordercą. To tym smutniejsze, że pewnie większość nieprzekonanych czytelników potraktuje tę powieść jako skierowaną przeciw nim propagandę, a nie wartościowy dyskurs. Teraz czekam na Pokot, choć sądząc po komentarzach w Internecie, wydaje mi się, że Agnieszka Holland niewiele zmieniła w całościowym wydźwięku.
Choć sama się rozczarowałam, to książkę polecam. Polecam miłośnikom prozy zaangażowanej ekologicznie oraz motywu astrologii w literaturze.
Ocena: 3/6
czytaj więcej
-
Slawomir • 17/02/2020 -
Ewa • 07/11/2018 -
Anja • 10/05/2017 -
Justyna • 29/04/2017
Bohaterką powieści jest starsza pani Janina Duszejko, nauczycielka angielskiego, mieszkająca w małej miejscowości w Kotlinie Kłodzkiej. Jest to kobieta bardzo ekscentryczna, bezceremonialnie wyrażająca swoje poglądy i broniąca swoich przekonań i zasad. A o co walczy? O zwierzęta, które kocha i ceni. Woli towarzystwo przyrody, niż zakłamanych ludzi.
Co to za świat? Czyjeś ciało przerobione na buty, na pulpety, na parówki, na dywan przed łóżkiem, wywar z czyichś kości do picia… Buty, kanapy, torba na ramię z czyjegoś brzucha, grzanie się cudzym futrem, zjadanie czyjegoś ciała, krojenie go na kawałki i smażenie w oleju… Czy to możliwe, że naprawdę dzieje się ta makabra, to wielkie zabijanie, okrutne, beznamiętne, mechaniczne, bez żadnych wyrzutów sumienia, bez najmniejszej refleksji (…)
Tego najbardziej nie lubię u ludzi – zimnej ironii. To bardzo tchórzliwa postawa; wszystko można obśmiać, poniżyć, w nic się nigdy nie zaangażować, z niczym nie poczuć się związanym. Być jak impotent, który sam nigdy nie zażyje rozkoszy, ale zrobi wszystko, by obrzydzić ją innym.
Pani Janina nie lubi swojego imienia. W stosunku do innych ludzi wymyśla własne określenia, które przychodzą do głowy w momencie, kiedy daną osobę widzi po raz pierwszy. Uważa, że „jest to najwłaściwszy sposób używania języka, nie zaś przerzucanie się słowami wypranymi ze znaczeń.Niespodziewanie, w tej spokojnej górskiej mieścinie, zaczynają ginąć ludzie, myśliwi. Pani Janina wysnuwa teorię, że winnymi morderstw są zwierzęta, które mszczą się za wyrządzane im krzywdy. Ale kto jej uwierzy? Toż to wariatka, miłośniczka astrologii i poezji Williama Blake’a. Rozwiązanie zagadki będzie zaskakujące.
Fabuła powieści wydaje się być nieskomplikowana, jednak sama lektura serwuje czytelnikowi wiele atrakcji. Przede wszystkim stawia wiele pytań. Na przykład o naturę człowieka i egzystowanie ludzi i zwierząt, o postrzeganie osób innych niż my, ekscentrycznych, samotnych wojowników o swoje racje i przekonania. A i kryminalna zagadka przybiera naprawdę bardzo ciekawy obrót.
Myślę, że gdybym miała egzemplarz papierowy książki lub elektroniczny, to byłby on naszpikowany znacznikami i zaznaczeniami. Olga Tokarczuk obdarowuje czytelnika mnóstwem bardzo celnych i mądrych spostrzeżeń i używa sformułowań, które są nam bliskie.
Ranki zimowe zrobione są ze stali, mają metaliczny smak i ostre krawędzie. (…) O siódmej rano, w styczniu, widać, że świat nie został stworzony dla Człowieka, a na pewno nie ku jego wygodzie i przyjemności.
Więzienie nie tkwi na zewnątrz, ale jest w środku każdego z nas. Może jest tak, że nie umiemy bez niego żyć.
Przyznaję, że w chwili obecnej nie czuje się na siłach przeczytać wszystkich powieści autorki, gdyż uważam, że po prostu ich nie zrozumiem, albo nie odczytam właściwie. Dla osób, które chcą przeczytać powieść Olgi Tokarczuk, polecam Prowadź swój pług przez kości umarłych. To dobry starter do dalszej literackiej przygody z naszą noblistką. Fabularnie bardzo ciekawa i równocześnie pokazująca jakim „orężem” posługuje się autorka.
Ocena: 5/6 czytaj więcej