ebook A ja żem jej powiedziała ...
3.38 / 5.00 (liczba ocen: 12208)

A ja żem jej powiedziała ...
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)

E-book - najniższa cena: 25.90
Audiobook - najniższa cena: 24.58
wciąż za drogo?
30.60 złpremium: 19.74 zł Lub 19.74 zł
25.90 zł Lub 23.31 zł
26.00 zł
27.90 zł
32.90 zł
26.11 zł
26.70 zł
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (5)
Wesprzyj UpolujEbooka.pl - postaw kawę
Inne proponowane
Książka – petarda! Wydawało się, że nic już nas nie zaskoczy w internecie. I wtedy pojawiła się ona – Katarzyna Nosowska. Śmieszna gęba, która mówi mądrze o życiu. Prosto, zwięźle, szczerze, bez owijania w bawełnę. Ze zrozumieniem, bez pouczania. O show-biznesie, celebrytach, współczesnych snobizmach, fobiach i modach. Ciepło i serdecznie. Tylko kilka zdań, a Kaśka zabije cię miłością!
 

Kaśka mówi o show-biznesie, celebrytach, współczesnych snobizmach, fobiach i modach. O druzgocącym wpływie portali społecznościowych na nasze życie, o dylematach partnerstwa, problemach w okiełznaniu nastolatków, o miłości do jedzenia i terrorze rynku reklamowego. O tym jak kochać i nie kochać. O tym że czarny nie wyszczupla, a seks tantryczny nie polega tylko na faszerowaniu, faszerowaniu, faszerowaniu.
Nosowska jest szczerą, dojrzałą i oryginalną obserwatorką rzeczywistości. I ma to, czego brakuje teraz wszystkim – dystans do samej siebie.
Nieoczywiste, głębokie, błyskotliwe, świetnie napisane i bawiące do łez.
Kaśka zabije cię miłością!

A ja żem jej powiedziała ... od Katarzyna Nosowska możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook) lub słuchać w formie audiobooka (mp3).
Nie wolno się na książki obrażać za to, że ich nie rozumiemy.
Zazdrość czyni z nas gończe psy.
Wiedza przychodzi do człowieka dokładnie wtedy, kiedy jest gotów ją przyjąć.
Na początku był intrygujący, chrypliwy głos, „Teksański”, „Moja i twoja nadzieja” i „Ja sowa”. Później moja muzyczna ikona „skalała” się Instagramem, tworząc cykl (mało/bardzo – niepotrzebne skreślić) zabawnych filmików pod szyldem A ja żem jej powiedziała. I wtedy jakiś geniusz wpadł na to, że instagramowe „trajkotanie” to świetny materiał na książkę…

Ludzie, którzy sięgnęli po tę książkę, dzielą się na trzy grupy: fanów Katarzyny Nosowskiej, miłośników cyklu „A ja żem jej powiedziała” oraz tych, którzy uwielbiają zarówno Nosowską, jak i mądralińską, szerokoustą, instagramową gadułę.

Ja należę do grupy pierwszej – z przyjemnością słucham muzycznego wcielenia Pani Katarzyny, a przy tym zupełnie nie bawiły mnie jej prześmiewczo-refleksyjne wynurzenia, przepuszczone przez filtr „wielkiej gęby”. Zwłaszcza, że żaden z Nosowskiej Gombrowicz….

Pewnie nie zajrzałabym do tej książki, gdyby nie służbowa konieczność przetestowania aplikacji Legimi, w której miałam do dyspozycji jakieś 55 500 e-booków. Dziwnym trafem, spośród tych 55 500 wybrałam akurat książkę Katarzyny Nosowskiej. Przypadek? Nie sądzę.

Nie, to nie był zachwyt od pierwszego czytania. Przez kilka tekstów musiałam raczej „przebrnąć”, zastanawiając się: „Co to u licha jest?”, bo przecież trudno mówić w tym przypadku o literaturze… W końcu doszłam do wniosku, że nie o literaturę przez wielkie „L” tu idzie, ale o pewną konwencję, która pozwala Nosowskiej pod maską żartu, ironii, niegroźnej paplaniny przemycać tematy trudne i bolesne. Czy także dla samej autorki? Trudno jednoznacznie stwierdzić, choć niektóre teksty są tak przejmujące, że nie sposób uwierzyć, iż mogłyby być jedynie kreacją.

Nosowska do znudzenia wałkuje temat tuszy, nadwagi, wyglądu, przy czym potrafi się z tego śmiać. Jest tu kilka refleksji o starości, relacjach damsko-męskich oraz poruszające teksty o przemocy, alkoholu, współuzależnieniu, zmianach jakie zachodzą w człowieku, gdy trafia w szpony nałogu. Czytając, zadawałam sobie pytanie: „Ile w tym wszystkim prawdy? Ile wątków autobiograficznych?”.

A ja żem jej powiedziała to zbiór krótkich tekstów, wymagających od czytelnika pewnej uważności, jeśli bowiem przyjrzeć się każdemu z nich, wszystkie kryją w sobie drugie dno – traumy przysypane cukrem pudrem (zdrada, brak akceptacji, odrzucenie, doświadczenie przemocy). Od Was zależy czy je dostrzeżecie, czy może wolicie odwrócić wzrok, pokrywając zakłopotanie chichotem…



Ocena: 5/6
czytaj więcej
©Okiem Wariatki
Mimo tego, że pozycję tą można śmiało określić mianem lekkiego czytadła, to jednak porusza ona sprawy o poważnym bagażu emocjonalnym. Autorka ujawnia swój niezwykły talent do opowiadania o sprawach niebanalnych bez specyficznego dla nich napięcia. Przemoc w związku, alkoholizm, nieustanny strach przed wejściem na scenę, ale też rozbrajanie mitu o doskonałym ciele jako podstawie kontaktów towarzyskich i sukcesu w showbiznesie. To zaledwie kilka zagadnień, przez które z wdziękiem przeprowadzany jest czytelnik. Autorka ciepło traktuje każdego z nas. Najmocniejszą stroną tej książki jest inteligentny, lekki w odbiorze styl narracji. Nosowska zdradza nam kilka sekretów ze swojego życia prywatnego, ale nie na tyle, żebyśmy mogli zupełnie zaspokoić ciekawość. Doświadczenie życiowe pozwala jej patrzeć na swoją przeszłość w sposób dojrzały, w zgodzie ze sobą. Tym spojrzeniem dzieli się w swojej książce, po którą warto sięgnąć szczególnie wtedy, kiedy potrzebujemy nabrać odrobiny dystansu. Do siebie. I do świata, który działa niezależnie od planów, jakie z nim wiążemy.

Mądra. Ciepła. Błyskotliwie opowiedziana.

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Wiedziennik
Jeśli masz ironiczne podejście do życia, jeśli rzeczywistość doprowadza cię do łez i jeśli sarkazm leje się strumieniami podczas twoich wypowiedzi, to wiedz, że ktoś to wszystko spisał, a potem wydał i teraz święci triumf!

Na wieść o zawieszeniu działalności zespołu HEY oczywiście zrobiło mi się smutno, ponieważ polski rynek muzyczny stracił wiele. Brak nowych piosenek w ich wykonaniu będzie ciężko zapełnić, a wszystko dlatego, że każdy utwór to arcydzieło literackie. Każda piosenka to mały kawałek sztuki. Dla mnie Nosowska to Artystka. Z uwagą śledzę to co wyczynia na Instagramie i przyznam, że należę do entuzjastów. Może dlatego, że jej sarkazm jest mi niezwykle bliski.

Dlatego kiedy usłyszałam, że Nosowska wydaje książkę oszalałam.

A ja żem jej powiedziała to zbiór luźnych tekstów o świecie, ludziach, celebrytach, jedzeniu, związkach, społeczeństwie, książkach, o życiu i śmierci. Wszystko o czym na co dzień rozmawiamy i my, ale najbardziej urzekł mnie ten tekst o książkach. Ona jest taka mądra…

Mam naprawdę wiele książek, które stoją, ciasno przylegając jedna do drugiej, w oczekiwaniu na przeskok z ławki rezerwowych zawodniczek do gry, do mnie. To się dzieje. Czasem zajmuje kilka lat, ale gdy przyjdzie wreszcie ten moment, gdy treść ma szansę spotkać się z moją gotowością – zaczyna się piękna przygoda. Tak więc książkom trzeba dać spokój.

Dlatego od dziś nie mam wyrzutów, że część książek przyprowadziłam do domu i odstawiłam na półkę. One porostu trafiły na ławkę rezerwowych. A przecież nie od dziś wiadomo, że szeroka ławka rezerwowych to siła drużyny i szansa na sukces! No!

Wśród wszystkich tekstów znajdziecie te lepsze i te gorsze, ale nie można mieć wszystkiego. Książka jest reklamowana jako rzekoma rozmowa z przyjaciółką. Rozmowa to nie jest, ale idealnie trafiony monolog.

To był dobry wybór.

Ocena: 4+/6 czytaj więcej
©Idę czytać
Katarzyna Nosowska to polska piosenkarka, autorka tekstów, wokalistka zespołu Hey. Jest to również kobieta charyzmatyczna, z poczuciem humoru oraz przede wszystkim realnie patrząca na otaczający nas świat. Dlatego też, chciałam poznać jej punkt widzenia na wszelkie sprawy dotyczące każdego z nas. Tylko czy spotkanie z jej książką było udane? A ja żem powiem tak…

Już ze wstępu wynika, o czym opowiada A ja żem jej powiedziała Katarzyny Nosowskiej. Jest to książka, w której autorka dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami, spojrzeniem na otaczający nas świat oraz ukazuje w zabawny, lekki i przyjemny sposób momenty ze swojej przeszłości. Dwukrotnie zakupiłam karnet na siłownię. Raz roczny w ramach motywacji. Pary wystarczyło mi na trzy miesiące, aż przyszedł ten jeden poranek, kiedy mały wewnętrzny podpierdalacz wysyczał mi w głowie: „Zimno jest, dokąd będziesz lazła w tę słotę i smog:. No to nie poszłam. Wiele rzeczy, które porusza w swojej książce Katarzyna Nosowska, dotyczy zwykłej szarej rzeczywistości, lecz napisane jest całkiem humorystycznie, przez co całość czyta się szybko. Bardzo szybko. Jest to właściwie czytadło na jeden wieczór, tak by się odstresować oraz zrelaksować. Sięgając po A ja żem jej powiedziała nie wiedziałam czego się spodziewać. Z jednej strony miałam w głowie ogólny zarys tego, z czym się mogę spotkać, wiedziałam, że całość będzie jak najbardziej przyjemna w odbiorze, ale i tego, iż jest sporo rzeczy poruszonych tutaj, z którymi ja sama się utożsamiam. Nie sądziłam jednak, iż na tak wiele tematów, mamy te same poglądy. Być może dlatego też, książkę czytało mi się łatwiej. Żyłam dość długo w przekonaniu, że nadmiary nikną w zestawieniu z czarnym. Instynktownie wyłapuję czarne egzemplarze ze sklepowych wieszaków. Moja szafa wygląda jak wypożyczalnia strojów dla żałobników. Oczywiście muszę się również odnieść do całej oprawy graficznej, która jest cudna. Z jednej strony książka wewnątrz przypomina mi kolorowy poradnik, choć nim stanowczo nie jest. Praktycznie każda strona opatrzona jest jakąś grafiką odnoszącą się do danego wątku poruszanego w każdym rozdziale. Całość ma nieco ponad dwieście stron, więc nie jest zbyt ciężkim tomiszczem i z pewnością zmieści się do torby czy plecaka, nie powodując przy tym bólu kręgosłupa. Innymi słowy, jest to książka, którą możesz zabrać wszędzie i nie będzie Ci ona przeszkadzać. Nie umiesz kochać, bo nie umie kochać ten, kto tak bardzo nie lubi siebie. Jesteś nienasyconą kolekcjonerką spojrzeń, lajków, podbojów, ale nie istnieje ich wystarczająco dużo, by wypełnić ten ciemny, zimny loch, który w sobie masz. Prawdziwa ty mieszka w nim na dnie. Podsumowując, piosenkarka odsłania przed czytelnikami siebie. Mówi o rzeczach lekkich, lecz porusza też tematy trudne. Opowiada o swoich przeżyciach, pokazuje swój sposób bycia i silną osobowość. Całą moją recenzję zakończę cytatem Pani Kasi: Nie zdziadzieję. Nie pozwolę młodym wypchnąć się na margines życia, moje spojrzenie nie zmatowieje, nie przestanę marzyć. Elo! Elo, wasza mać!

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Marionetka Literacka
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Zabrałam Kaśkę na urlop z myślą, że powinna mi dostarczyć niewymuszonej rozrywki, „miłej, łatwej i przyjemnej”. Zawiodłam się? Absolutnie nie! To czego oczekiwałam, to na co liczyłam, dostałam.

Potraktowałam ją jako sympatyczny dodatek do wakacyjnego relaksu i daleka jestem od dywagowania, czy ta książka była potrzebna? Czy coś wniosła? Czy fani „tekściary” i piosenkarki mogli się poczuć złapanymi na marketingowy haczyk?

O tej książce niewiele można napisać, ale nie dlatego, że nie ma o czym. Jest prawdziwa, szczera, pełna przemyśleń, wrażeń z obserwacji otaczającej nas rzeczywistości i tego czym karmi nas telewizja i o czym trąbią media. Kaśka mówi co myśli. Czasami całkiem serio, bez wchodzenia w rolę „zabawiacza” i poprawiacza humoru z Instagrama, a innym razem z pazurem, prześmiewczo, drwiąc z na przykład wystudiowanych i wystylizowanych celebrytów. Podobają mi się te obie twarze, a dodam, że tych pośrednich jest o wiele więcej.

Podczas lektury wielokrotnie przytakiwałam autorce i w duchu krzyczałam – tak! Masz rację! Tak jest! Lepiej bym tego nie ujęła! Zawsze ceniłam i cenię nadal artystkę za całokształt pracy twórczej i scenicznej, a po lekturze książki dodatkowo szanuję za mądrość życiową i wielce zdystansowane podejście do bycia osobą rozpoznawalną.

A ja żem jej powiedziała... nie jest książką, która pozostanie z czytelnikiem na długo. Jest jak uroczy towarzysz kilkugodzinnej podróży, który nienachalnym zachowaniem i rozmową na poziomie umili jej trudy. Na docelowej stacji rozstaniemy się i każdy z nas pójdzie w inną stronę, napompowany endorfinami i z uśmieszkiem błąkającym się po twarzy.

PS. Książka jest dostępna również w formie audiobooka, który czyta autorka. Słyszałam, że warto posłuchać.

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Na czytniku
Katarzyna Nosowska kojarzy mi się przede wszystkim z zespołem Hey, ale i naprawdę dobrymi tekstami, które od zawsze do mnie trafiały. Nawet jeśli sama piosenka nie wpadała mi w ucho, to podziwiałam umiejętność doskonałego zestawiania ze sobą słów tak, aby trafiały w sedno.

[...]

Książka A ja żem jej powiedziała to bardzo dobra lektura na jeden wieczór. Świetnie napisana. Dostałam to, co lubię u Katarzyny Nosowskiej najbardziej – błyskotliwe, świetnie skrojone trafiające w sedno teksty dotyczące życia. Smutne i humorystyczne, nostalgiczne i melancholijne, rzeczowe. Różnorodne. A czy poznałam autorkę dzięki temu lepiej? Tylko tyle, ile sama mi o osobie opowiedziała.

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Rudym Spojrzeniem
Katarzyna Nosowska kojarzy mi się zawsze z okresem, kiedy jako nastolatka przeżywałam swoje pierwsze życiowe wzloty i upadki. Katowałam kawałki z jej solowej płyty, przeplatane z niektórymi kawałkami Hey, na zmianę z piosenkami Bartosiewicz, ale nie wszystkie, a tylko te, które udało mi się z radia ponagrywać na kasety.

Mimo miłości do jej twórczości nie chciałam czytać tej książki – o której zresztą często gęsto słyszałam i której bardzo charakterystyczna, i wręcz pstrokata, okładka rzucała mi się w oczy. W tych czasach niestety wszyscy stawiają na pisanie książek, nawet jeśli nie mają na nie żadnego pomysłu, najmniejszego warsztatu, ani nic ciekawego do powiedzenia. Nie chciałam, żeby moje wspomnienia i ten sentyment do Nosowskiej zostały zaburzone przez książkę, która przecież mogła okazać się totalnym niewypałem.
A ja żem jej powiedziała... to książka, która jest rozbudowaniem serii kilkunastosekundowych filmów, które Nosowska raz na jakiś czas umieszcza na swoim Instagramie. Jej zadaniem jest opowiedzenie historii do krótkiej esencji zaczynającej się zawsze tymi samymi słowami – A ja żem jej powiedziała.... Jest zabawnie, a nawet przezabawnie, ale bywa, że pojawia się też nuta goryczy, bo teksty mocno ocierają się o rzeczywistość, a ich prawdziwość może czasem nawet delikatnie zaboleć.

Prawda jest taka, że to właśnie „zwykli ludzie”, częstując uwagą gwiazdę, symbolicznie wynoszą ją ponad czarnoziem zwyczajności i zupełnie dosłownie mogą roztrzaskać kruche, acz wielkiej objętości, ego tejże, uwagę odbierając.

W życiu bym nie powiedziała, że ta książka może okazać się tak genialna, tak fenomenalna. Przy okazji wprawiła mnie w spore zakłopotanie, bo po jej przeczytaniu mam wrażenie, że moja miłość i sentyment do Nosowskiej jeszcze bardziej urosły. Autorka, co można było stwierdzić już po obejrzeniu kilku jej instagramowych publikacji, ma ogromny dystans do siebie i do sytuacji, które ją spotykają. To właśnie on w połączeniu z dojrzałością, poczuciem humoru i umiejętną obserwacją rzeczywistości tworzy niepowtarzalny klimat książki i poszczególnych historii. W opowiadaniach ujawnia też siebie – pokazuje czytelnikowi swoje słabe strony, swoją niedoskonałość – dzięki czemu zamiast budowania relacji na zasadzie życie gwiazdy kontra życie zwykłego śmiertelnika, pojawia się relacja człowiek – człowiek.
Nosowska jak nikt inny potrafi zwykłą sytuację z szarej codzienności ubrać w takie słowa, że aż trudno czasami uwierzyć, że porusza tak banalne tematy. Mówiąc, że brzmi to jak poezja, pewnie bym trochę przesadziła, ale osobiście jestem pod wielkim wrażeniem umiejętności łączenia słów i tworzenia niesamowicie zabawnych i mądrych historii praktycznie z niczego.

"Była jedyną znaną mi osobą, która z nienadużywania ruchu uczyniła sens życia”. Lubię siedzieć, polegiwać, wysiadywać jajo rozczarowania światem w gnieździe uwitym z kołdry.

Książkę zdecydowanie polecam – bardziej kobietom niż mężczyznom, ale i jedna, i druga grupa będzie się świetnie przy niej bawić. Nie spodziewajcie się, że ta książka to jakieś dzieło sztuki i znajdziecie w niej przepis na idealne życie. Prawdopodobnie otworzy Wam oczy na pewne sytuacje, przyniesie Wam kilka chwil radości, ale nic więcej.

Ocena: 4/6 czytaj więcej
©Rude recenzuje
Bardzo cenię ludzi, którzy mają do siebie dystans. Takich, którzy potrafią spojrzeć na siebie i swoje zachowanie z boku i skrytykować je wtedy, kiedy trzeba. Nie znoszę naburmuszonych, wiecznie niezadowolonych z życia ludzi, którzy swoim negatywnym podejściem do życia zatruwają mój spokój i wprowadzają nerwową atmosferę gdziekolwiek się pojawią. Przeprowadziłam na tę okoliczność wiwisekcję samej siebie i doszłam do wniosku, że jestem klasycznym przykładem podejścia, w którym dystans do innych to i owszem, posiadam, ale z dystansem do siebie to już trochę gorzej. Niby go mam, niby potrafię się z siebie śmiać, ale wszystko jest dobrze dopóki robię to ja. Jeśli zacznie ktoś inny – pokazuję zęby.

Katarzyna Nosowska, którą mało komu trzeba przedstawiać, wywołana do odpowiedzi na temat postrzegania świata, udzieliła jej w sposób obszerny, dosłowny i ironiczny w książce A ja żem jej powiedziała. Stworzona na zbiór zapisków (niby przypadkowych i luźno dobranych) książka pełna jest obserwacji i wniosków na temat współczesnego społeczeństwa, z wszelkimi jego dobrodziejstwami i plagami. Nosowska próbuje odebrać trochę masy show-biznesowi, postrzeganemu jako coś wspaniałego i godnego naśladowania. Jednak – co ważne – wcale z niego nie kpi. Chodzi bardziej o upuszczenie powietrza i nabranie dystansu – zarówno przez tych, którzy w show-biznesie „siedzą”, jak i tych, którzy obserwują go na ekranie telewizora.

To, czym mnie ta książka ujęła, to fakt, że pod powłoką humorystycznych krótkich tekstów, możemy dostrzec kobietę, która próbuje znaleźć sposób na poradzenie sobie z niekoniecznie łatwą rzeczywistością. To nie jest wspominkowy album o tym, jak fajnie było szaleć na scenie podczas koncertów, a potem zamykać się w pokoju hotelowym i kończyć dzień, nie pamiętając, jak się zaczął. Pomimo tego, że wielokrotnie zaśmiewałam się do łez podczas lektury, nie uważam jej za śmieszną. Można o niej powiedzieć – z humorem. Można zaznaczyć, że jest napisana z dystansem do siebie. Ale nie można jej nazwać śmieszną. Przecież Nosowska obnaża w niej również samą siebie, pisząc o tremie przed koncertami, o ogarniającej ją nieśmiałości, gdy stoi przed tłumem ludzi widzących w niej bożyszcze, którym ona nigdy nie pragnęła być. Między słowami opowiada o niełatwym dzieciństwie i lękach zaszczepionych w niej już na początku drogi życiowej. Wokalistka, znana z telewizji, płyt i koncertów, staje się dla nas po prostu Kaśką, sąsiadką z drugiego piętra, znajomą z placu zabaw. Nosi zawsze za duże ciuchy w czarnym kolorze, żeby wydawało się jej mniej. Urody godnej „piosenkarki” nabiera dopiero po przesiedzeniu kilku godzin u wizażystki. Nie jest idealna. Może dlatego tak bliska.

Myślę, że pochwała należy się również w odniesieniu do wydania A ja żem jej powiedziała. Kolorowe, pełne różnego rodzaju grafik, z wyszczególnionymi cytatami – to wszystko jest świetnym dopełnieniem treści.

Na pytanie, czy to rzeczywiście książka godna przeczytania, odpowiem, że tak. Nosowska nie odkrywa lądów, nie porusza tematów, o których nikt wcześniej nie odważył się napisać. Po prostu najzwyczajniej w świecie dobrze się to czyta i czasem nawet przez chwilę człowiek zastanowi się nad tym i tamtym. To już naprawdę wiele.

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Spadło mi z regała
– Anka?
– Co Kaśka?
– Krzywo żeś se tę brew namalowała.
– Mówisz? Dobra, to lecę pogrubić kreskę. Ale dzióbek zostawiam, bo jest meeeega.


A ja żem jej powiedziała można potraktować albo bardzo na serio i rozwodzić się nad tym, że Autorka przecież Ameryki nie odkryła, że sili się na dowcip, że zarzeka, że ścianek nie lubi, a już staje na mecie w wyścigu po sławę (bo że książka to dodatkowy bonusik do rozpoznawalności i popularności – to pewne i wyraźne jak moja brew). Ale można odebrać tę niepozorną książeczkę na luzaczku. Przeczytać, uśmiać się, niekiedy popaść w zadumę, może wzruszyć?

To trochę jak z tym zdjęciem. Ma być przejaskrawione i może zabawne, ale kto chce nadal będzie uważał, że lubię dzióbaski, słitfocie i brwi tymi rencyma malowane, po ówczesnym wyskubaniu własnych (nielicznych i do tego, psia mać, jasnych). A mój Synek jest taki piękny.

Książka pretendentem do Literackiej Nagrody Nobla nie jest, ale nie musi być aby poruszyć treścią bardziej niż niejeden laureat tejże nagrody... Teksty bawią, niekiedy do łez. Wzruszają – też do łez (co rozumie się samo przez się) i zmuszają do lekkiej zadumy pt.: "W jakim ja kurde świecie żyję?". Bo tekst o rodzinie Kardashian to prawdziwa truskaweczka (wolę ją od wisienki) na torcie. Norht jest taka piękna, ale mój Synek jest piękniejszy.

Naprawdę warto czytać. Jest krótko, intensywnie i w bardzo dobrym stylu. Łyżka dziegciu we współczesnym, słodkim świecie. Obraz nas wszystkich bez instagramowego filtra.


A ja żem jej powiedziała dostaje ode mnie lajka. Ba! Serducho nawet.

Ocena: 6/6 czytaj więcej
©Tylko skończę rozdział
Gdy chodziłam do ósmej klasy podstawówki koleżanki nosiły sekretniki, a w nich zdjęcie długowłosego młodzieńca. Wszystkie jednego i tego samego. Nazywał się Piotr Banach. Razem z miłością do Piotra kiełkowała miłość do Hey (sorry Kaśka, że najpierw do niego, ale wiesz taki life. One słuchały, a ja z nimi. Z czasem sekretniki ze zdjęciem gdzieś się zapodziały, a miłość do zespołu została. Potem przyszła fascynacja solowymi poczynaniami wokalistki grupy - Katarzyny Nosowskiej. No i tak jakoś ta Kaśka mi towarzyszy od tych młodzieńczych lat, aż do dziś. Ja ją obserwuję na Ig ona mnie nie, ale to nic. Zatem gdy Nosowska napisała książkę, oczywistym było, że trafi ona w moje ręce.

Książka A ja żem jej powiedziała... to pokłosie serii filmików, które Kaśka zaczęła umieszczać na swoim profilu, na Instagramie, w zeszłym roku. Jest to zbiór przemyśleń i spostrzeżeń autorki na różne tematy, od związków przez showbiznes na miłości do jedzenia i dietach skończywszy. A okazuje się, że Nosowska świetnym obserwatorem jest. Niełatwe relacje z rodzicami, nierówna walka z kompleksami, których autorka mimo, iż uwielbiana przez rzesze fanów, nadal się nie potrafi pozbyć. Wszystko to takie osobiste, prosto z serca, bez koloryzowania. Czasem gorzko czasem przezabawnie. Ale czy nie takie właśnie jest życie? Czasem daje do myślenia, a czasem pozwala się śmiać do łez. Kaśka kupiła mnie właściwie już od pierwszej strony.

Jako dwuipółlatka dorwałam się do apteczki i rozdzieliłam miedzy siebie i kuzyna tabletki sprawiedliwie, w systemie „jedna dla mnie, jedna dla ciebie”. Dla mnie duża tabletka wapna, bo byłam duża, dla niego małe relanium, bo był mały. Odratowano.

Do tego wszystkiego jeszcze fajna oprawa graficzna, świetnie obrazująca poszczególne teksty. Zasiadłam, przeczytałam i jestem zachwycona. Liczę na więcej.

Ocena: 5+/6
czytaj więcej
©Księgozbiór
Komentarze dotyczące książki:
  • Awatar

    Książka napisana idealnie dla osób, które mają dosłownie chwilkę na poczytanie. Zbudowana na zasadzie krótkich rozdziałów. Dodatkowo pięknie zrobiona pod względem graficznym. Autorka porusza tematy czasami smutne, wprawiające w zadumę - w sposób charakterystyczny dla siebie, czyli z humorem, mądrością i pozytywną nastawieniem mimo wszystkich przeciwności losu... i ludzi.

Warto zerknąć