
4.35 / 5.00 (liczba ocen: 38)
Listy do utraconej
Wydawca: Wydawnictwo Ya!
Kategoria: Dla dzieci i młodzieży / Literatura dla nastolatków
Chcę otrzymać powiadomienie,kiedy oferta będzie dostępna
Podając nam adres e-mail damy Ci znać,
kiedy oferta będzie dostępna.
kiedy oferta będzie dostępna.
Aktualnie brak dostępnej pozycji do zakupu
Przypadek czy przeznaczenie? Ten list mógł przecież znaleźć każdy...
Declan Murphy to „typ spod ciemnej gwiazdy”. W szkole boją się go nawet nauczyciele. Zbuntowany siedemnastolatek odbywa na cmentarzu obowiązkową pracę na cele społeczne. Pewnego dnia na jednym z grobów znajduje list. Zaintrygowany czyta go i postanawia odpowiedzieć. Gdy Juliet Young odkrywa, że ktoś naruszył jej prywatność i przeczytał list do zmarłej przed niecałym rokiem matki, jest zdruzgotana. Matka Juliet pracowała jako fotoreporterka w różnych miejscach na świecie, dlatego często porozumiewała się z córką listownie. Pokonując złość, odpisuje na wiadomość nieznajomego. Z czasem między Juliet i Declan rodzi się nić porozumienia.
Jest taka definicja obłędu, która mówi, że to powtarzanie wciąż tej samej czynności z oczekiwaniem innego rezultatu.
Ból bywa tak wielki, że człowiek zrobi wszystko, żeby się go pozbyć. Nawet jeśli musi kogoś przy tym skrzywdzić.
To po prostu życie. Kiedy wszystko wokół się wali, można iść tylko do przodu.
Juliet Young straciła matkę w wypadku samochodowym. Nie mogąc pogodzić się ze stratą, pisze listy do zmarłej matki i zostawia je na cmentarzu przy jej nagrobku. Jest to dla nastolatki pewną formą terapii, możliwością choć częściowego kontaktu, wypowiedzenia tego, czego nie zdążyła matce powiedzieć. Jednak pewnego dnia jej rutyna zostaje zaburzona. Juliet odkrywa, że ktoś odpowiedział na jej list. To Declan Murphy. Chłopak, który jest postrachem uczniów i szkolnego personelu. Odbywa na cmentarzu prace społeczne jako zadośćuczynienie poważnego występku. Oboje nie wiedzą kto jest "po drugiej stronie pióra". Czy ten zbieg okoliczności przyniesie młodym jakieś korzyści? Czy mają szansę na przyjaźń, a może zrodzi się między nimi poważniejsze uczucie? Jak poradzą sobie, gdy na jaw wyjdą sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego? Czy ich życie będzie zrujnowane na zawsze? Czy przyjaźń z listów będzie mogła zaistnieć w rzeczywistości?
Książka Listy do utraconej to kolejna pozycja dla młodzieży, która porusza niełatwe tematy. Kolejna książka, którą warto zasilić biblioteczkę każdego nastolatka, ale nie tylko. Tak naprawdę, to pozycja dla wszystkich tych, którzy nie potrafią pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Doskonale widać, że autorka ma talent. O bólu i cierpieniu potrafi pisać tak, że wszystkie emocje, które targają bohaterami, cały ich smutek i żal, w trakcie lektury czują jej czytelnicy. Dokonanie tego nie jest prostym zadaniem. Niewielu potrafi cząstkę cierpienie przerzucić z serca bohaterów do serca osoby czytającej.
W wielu opiniach wyczytuje się, że Listy do utraconej to powieść subtelna i na swój sposób piękna. Uczucie rodzące się między dwójką bohaterów, którzy zaznali w swoim krótkim życiu tak wiele cierpienia, jest delikatne i w żadnym stopniu nie jest naciągane. Wszystko rozwija się w odpowiednim momencie, jest po prostu idealne.
Bohaterowie tej książki są jej ogromnym atutem. Widać, że nie są tylko zbędnym dodatkiem, ale że to oni tworzą nową, własną historię. Nie poddają się i za wszelką cenę walczą o lepsze jutro. Są niezwykle intrygujący. Posiadają własne tajemnice, próbują dowiedzieć się prawdy o własnej przeszłości i odkrywają przy tym bolesną prawdę.
Listy do utraconej to książka wyjątkowo dobra. Taktowna i łagodna, a jednocześnie pełna przykrości i boleści. Napisana tak, jak powinna. Bez zbędnych upiększeń czy ubarwień. I to warto zaznaczyć. Choć książka jest fikcją literacką jest tak przerażająco prawdziwa.
Reasumując - świetna! Takich książek powinno być coraz więcej. Życiowych, a jednocześnie niesłychanie działających na wyobraźnię i niebywale chwytających za serce. Polecam gorąco.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
Książka Listy do utraconej to kolejna pozycja dla młodzieży, która porusza niełatwe tematy. Kolejna książka, którą warto zasilić biblioteczkę każdego nastolatka, ale nie tylko. Tak naprawdę, to pozycja dla wszystkich tych, którzy nie potrafią pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Doskonale widać, że autorka ma talent. O bólu i cierpieniu potrafi pisać tak, że wszystkie emocje, które targają bohaterami, cały ich smutek i żal, w trakcie lektury czują jej czytelnicy. Dokonanie tego nie jest prostym zadaniem. Niewielu potrafi cząstkę cierpienie przerzucić z serca bohaterów do serca osoby czytającej.
W wielu opiniach wyczytuje się, że Listy do utraconej to powieść subtelna i na swój sposób piękna. Uczucie rodzące się między dwójką bohaterów, którzy zaznali w swoim krótkim życiu tak wiele cierpienia, jest delikatne i w żadnym stopniu nie jest naciągane. Wszystko rozwija się w odpowiednim momencie, jest po prostu idealne.
Bohaterowie tej książki są jej ogromnym atutem. Widać, że nie są tylko zbędnym dodatkiem, ale że to oni tworzą nową, własną historię. Nie poddają się i za wszelką cenę walczą o lepsze jutro. Są niezwykle intrygujący. Posiadają własne tajemnice, próbują dowiedzieć się prawdy o własnej przeszłości i odkrywają przy tym bolesną prawdę.
Listy do utraconej to książka wyjątkowo dobra. Taktowna i łagodna, a jednocześnie pełna przykrości i boleści. Napisana tak, jak powinna. Bez zbędnych upiększeń czy ubarwień. I to warto zaznaczyć. Choć książka jest fikcją literacką jest tak przerażająco prawdziwa.
Reasumując - świetna! Takich książek powinno być coraz więcej. Życiowych, a jednocześnie niesłychanie działających na wyobraźnię i niebywale chwytających za serce. Polecam gorąco.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Książkomaniacy Recenzje
Listy. To właśnie za ich pomocą 17-letnia Juliet próbuje poradzić sobie ze śmiercią jej matki, która kilka miesięcy temu, w tragiczny sposób zginęła w wypadku samochodowym. Od tego czasu niemal codziennie pojawia się na cmentarzu, zostawiając zapisany kawałek papieru na jej nagrobku, przez co jest w stanie choć częściowo ukoić swój ból. Pewnego dnia odkrywa jednak, że ktoś przeczytał pozostawiony przez nią list. Co więcej, miał czelność na tej samej kartce na niego odpowiedzieć. Dziewczyna jest wściekła, nie rozumie, jak ktoś w tak bezczelny sposób mógł naruszyć jej prywatną korespondencję. Po chwili zastanowienia ciekawość jednak wygrywa, zaintrygowana Juliet decyduje się zostawić wiadomość dla nieznajomego. Nie wie wówczas jeszcze, że tą osobą jest nie kto inny jak Declan, jej zbuntowany rówieśnik, który na cmentarzu, w formie prac społecznych, odbywa swoją karę. Wkrótce okazuje się, że dwójkę całkowicie dla siebie obcych i nie mających pojęcia o swoim istnieniu nastolatków zaczyna łączyć więź, której nie byliby w stanie nawiązać z nikim innym. Jak potoczy się ich dalsza znajomość, gdy w końcu odkryją swoją prawdziwą tożsamość?
Ból bywa tak wielki, że człowiek zrobi wszystko, żeby się go pozbyć. Nawet jeśli musi kogoś przy tym skrzywdzić.
W pozycji tej występuje narracja pierwszoosobowa. Prowadzona jest ona naprzemiennie, raz poznajemy historię z perspektywy Juliet, a następnie ze strony Declana. Moim zdaniem jest to idealne rozwiązanie, gdyż dzięki temu poznajemy nie tylko szczegółową przeszłość dwójki bohaterów, ale także emocje i uczucia na co dzień im towarzyszące. Ponadto bardzo ciekawym zabiegiem jest rozpoczęcie każdego z rozdziałów, gdyż zawsze zaczynają się one od listu. Ta nietypowa forma sprawia, że od książki wręcz nie można się oderwać, za każdym razem byłam ogromnie ciekawa dalszej korespondencji bohaterów, a całą pozycję przeczytałam niemal za jednym razem.
Juliet na pozór jest zwykłą nastolatką. Nie sprawia problemów w szkole, po matce odziedziczyła pasję do fotografowania i świetnie się w tym odnajduje, natomiast wolne chwile spędza z jej najlepszą przyjaciółką Rowan. Jednak po śmierci mamy nie potrafi odnaleźć się w otaczającej ją rzeczywistości, zamyka się także na kontakt z bliskimi. Nie jest w stanie szczerze porozmawiać z ojcem, rezygnuje również z dalszego fotografowania, gdyż nieustannie kojarzy jej się ze stratą jednej z najważniejszych osób w jej życiu. Jest zagubiona, bezsilna. Declan z kolei wydaje się być typowym zbuntowanym nastolatkiem, który nie jeden raz lądował na dywaniku u dyrektora. Nie dogaduje się z nowym wybrankiem jego matki, Alanem, z którym nieustannie się awanturuje. Na zajęciach również nie okazuje zainteresowania, i chociaż doskonale zna odpowiedź na zadawane mu pytania, budzą one w nim jedynie irytacje i niechęć. Jednak jego postawa jest jedynie maską, ochroną przed czymś, o czym chciałby zapomnieć. O postaciach drugoplanowych tak naprawdę wiemy niewiele, ale szczerze mówiąc nie widzę potrzeby, by miałoby być inaczej. Stanowią one jedynie tło, które jest niezbędne do opowiedzenia całej historii.
Styl pisania autorki jest prosty, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Jak widać nie potrzeba finezyjnych słów i przydługich monologów, by stworzyć niesamowicie przejmująca, pełną skrajnych emocji historię. Akcja książki toczy się w odpowiednim tempie, a sama fabuła sprawia, że nie można się od niej oderwać. Przerzucałam kartki jedna za drugą, i nim się zorientowałam, czytałam już podziękowania, lekko zawiedziona, że to już koniec. Pozycja ta porusza trudną, ale ogromnie ważną tematykę utraty kogoś bliskiego. Ukazany jest w niej ogromny ból, różne próby poradzenia sobie ze stratą, które ostatecznie i tak niewiele zmieniały.
Jednak, co najważniejsze, w niezwykle poruszający sposób zostało przedstawione, jak wielką rolę odgrywa w życiu takiej osoby ktoś, kto ją naprawdę zrozumie. Bo nie oszukujmy się, człowiek, który nie przeżył podobnej straty nie ma zielonego pojęcia, co się wówczas czuje, jak świat, który do tej pory znaliśmy wywraca się do góry nogami. Czasami osoba na pozór całkowicie obca, pod pewnymi względami może okazać się tą najbliższą. I ta pozycja idealnie to obrazuje.
Książka ta jest zaliczana jest do literatury młodzieżowej, dla mnie jest to zdecydowanie najlepsza pozycja tego roku w tej kategorii. Myślę jednak, że powinien przeczytać ją każdy, bez względu na wiek.
Ocena: 5+/6 czytaj więcej
W pozycji tej występuje narracja pierwszoosobowa. Prowadzona jest ona naprzemiennie, raz poznajemy historię z perspektywy Juliet, a następnie ze strony Declana. Moim zdaniem jest to idealne rozwiązanie, gdyż dzięki temu poznajemy nie tylko szczegółową przeszłość dwójki bohaterów, ale także emocje i uczucia na co dzień im towarzyszące. Ponadto bardzo ciekawym zabiegiem jest rozpoczęcie każdego z rozdziałów, gdyż zawsze zaczynają się one od listu. Ta nietypowa forma sprawia, że od książki wręcz nie można się oderwać, za każdym razem byłam ogromnie ciekawa dalszej korespondencji bohaterów, a całą pozycję przeczytałam niemal za jednym razem.
Juliet na pozór jest zwykłą nastolatką. Nie sprawia problemów w szkole, po matce odziedziczyła pasję do fotografowania i świetnie się w tym odnajduje, natomiast wolne chwile spędza z jej najlepszą przyjaciółką Rowan. Jednak po śmierci mamy nie potrafi odnaleźć się w otaczającej ją rzeczywistości, zamyka się także na kontakt z bliskimi. Nie jest w stanie szczerze porozmawiać z ojcem, rezygnuje również z dalszego fotografowania, gdyż nieustannie kojarzy jej się ze stratą jednej z najważniejszych osób w jej życiu. Jest zagubiona, bezsilna. Declan z kolei wydaje się być typowym zbuntowanym nastolatkiem, który nie jeden raz lądował na dywaniku u dyrektora. Nie dogaduje się z nowym wybrankiem jego matki, Alanem, z którym nieustannie się awanturuje. Na zajęciach również nie okazuje zainteresowania, i chociaż doskonale zna odpowiedź na zadawane mu pytania, budzą one w nim jedynie irytacje i niechęć. Jednak jego postawa jest jedynie maską, ochroną przed czymś, o czym chciałby zapomnieć. O postaciach drugoplanowych tak naprawdę wiemy niewiele, ale szczerze mówiąc nie widzę potrzeby, by miałoby być inaczej. Stanowią one jedynie tło, które jest niezbędne do opowiedzenia całej historii.
Styl pisania autorki jest prosty, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Jak widać nie potrzeba finezyjnych słów i przydługich monologów, by stworzyć niesamowicie przejmująca, pełną skrajnych emocji historię. Akcja książki toczy się w odpowiednim tempie, a sama fabuła sprawia, że nie można się od niej oderwać. Przerzucałam kartki jedna za drugą, i nim się zorientowałam, czytałam już podziękowania, lekko zawiedziona, że to już koniec. Pozycja ta porusza trudną, ale ogromnie ważną tematykę utraty kogoś bliskiego. Ukazany jest w niej ogromny ból, różne próby poradzenia sobie ze stratą, które ostatecznie i tak niewiele zmieniały.
Jednak, co najważniejsze, w niezwykle poruszający sposób zostało przedstawione, jak wielką rolę odgrywa w życiu takiej osoby ktoś, kto ją naprawdę zrozumie. Bo nie oszukujmy się, człowiek, który nie przeżył podobnej straty nie ma zielonego pojęcia, co się wówczas czuje, jak świat, który do tej pory znaliśmy wywraca się do góry nogami. Czasami osoba na pozór całkowicie obca, pod pewnymi względami może okazać się tą najbliższą. I ta pozycja idealnie to obrazuje.
Książka ta jest zaliczana jest do literatury młodzieżowej, dla mnie jest to zdecydowanie najlepsza pozycja tego roku w tej kategorii. Myślę jednak, że powinien przeczytać ją każdy, bez względu na wiek.
Ocena: 5+/6 czytaj więcej
©Ver.reads
Komentarze dotyczące książki:
Na samym początku poznajemy Declana, czyli prawdziwego zbuntowanego nastolatka. Zastajemy go akurat w momencie czytania tajemniczego listu, który leżał na jednym z grobów. Już ta scena dosyć mocno mnie zaciekawiła. Jeśli chodzi o tego bohatera, to mam co do niego mieszane uczucia. Z jednej strony był denerwujący, na siłę chciał pokazać, jaki to on nie jest buntowany i PATRZCIE NA MNIE WSZYSCY, ale z drugiej strony... Hmm. Z drugiej strony mu współczułam, głównie z powodu bardzo słabego kontaktu z jego matką, a jeszcze gorszego z jego ojczymem.
Juliet jest z kolei bardzo delikatna i wrażliwa, choć kiedy trzeba, potrafi pokazać prawdziwą siłę. Jeśli chodzi o nią, to również bardzo jej współczułam, ale wiadomej straty. Dziewczyna już nigdy nie przytuli swojej matki i nie będzie mogła z nią porozmawiać. Muszę też przyznać, że ta bohaterka wzbudziła we mnie najwięcej sympatii.
Kolejny raz miałam do czynienia z książką, gdzie w rozdziałach raz narratorem jest jeden bohater, a raz drugi. Minusem tego jest tylko to, że rozdziały nie są podpisane i nie zawsze wiadomo od razu, jaka postać jest aktualnie narratorem. Sama często się gubiłam i nie mogłam połapać się, kto teraz opowiada tę historię.
Uważam, że autorka stworzyła naprawdę piękną i cholernie wzruszającą powieść, która bardzo wciąga i nie pozwala się oderwać przez długie godziny. Listy do utraconej to powieść, która niesie za sobą pewne wartości, jak na przykład to, że nie wolno oceniać innych na podstawie tego, jak się ubierają, malują czy też po prostu jak się zachowują. Wiem, że nie zawsze jest to łatwe. Widząc chłopaka ubranego w dres i czapkę z daszkiem, z papierosem w ustach, łatwo przypiąć mu łatkę łobuza lub też "typowego Seby". Może jednak powinniśmy się wstrzymać na chwilę, zanim kogoś ocenimy? Owszem, pali papierosa i ma dres, ale co z tego? Skąd wiemy, czy ten sam chłopak nie musi się zajmować przykładowo chorą matką, ojcem lub rodzeństwem?
Ta historia jest nie tylko wzruszająca, ale i na swój sposób urocza. Myślę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę i być może wyciągnę z niej nowe wnioski?
Polecam tę powieść szczególnie miłośnikom historii, które wyciskają łzy, a także powieści obyczajowych o nastolatkach.
Ocena: 5+/6 czytaj więcej