
3.63 / 5.00 (liczba ocen: 711) Ilość stron (szacowana): 512
Różaniec
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)
Wydawca: Wydawnictwo Powergraph
Kategoria: Literatura / Fantastyka / Science fiction
E-book - najniższa cena:
23.36 zł
Audiobook - najniższa cena:
39.99 zł
wciąż za drogo?
29.76 złpremium: 19.20 zł Lub 19.20 zł | |||
24.64 zł Lub 22.18 zł | |||
32.00 zł | |||
32.00 zł | |||
32.00 zł Lub 28.80 zł | |||
24.75 zł | |||
26.24 zł | |||
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (5) |
Uwaga, uwaga: wszyscy fani polskiej SF najwyższej próby! Rafał Kosik po latach przerwy powraca do swojego projektu – kolejnej po „Marsie”, „Verticalu” oraz „Kameleonie” powieści dla dorosłych. Przed nami oryginalne science fiction o wielkiej sile rażenia!
Warszawa przyszłości – przyszłości, która – miejmy nadzieję – nigdy nie nadejdzie. Zwykły człowiek w niezwykłym świecie, wmanipulowany w wielką politykę, która i tak okazuje się nieznacząca wobec mechanizmów rządzących światem „Różańca”.
Rafał Kosik już w „Verticalu” i „Kameleonie” pokazał siłę swojej wyobraźni. „Różaniec” łączy niezwykłą wizję science fiction i zajdlowską fantastykę socjologiczną z sensacyjną akcją rodem z thrillera.
Wszyscy Różaniec chwalą i chwalą słusznie. Tyle że w kontekście poprzednich powieści autora, ta konkretna budzi we mnie pewne zastrzeżenia. Zapraszam.
Niedaleka (przynajmniej pod względem społecznym) przyszłość. Dziewięćdziesiąt lat temu ludzkość opuściła zdewastowaną Ziemię, by zamieszkać w olbrzymich miastach - pierścieniach, krążących wokół Słońca po orbicie Ziemi. Pierścienie są całkowicie samowystarczalne, prowadzą między sobą wyłącznie handel informacjami. Grawitację zapewnia siła dośrodkowa, a bezpieczeństwo - system o nazwie g.A.I.a.
G.A.I.a działa na zasadzie prewencji, obliczając prawdopodobieństwo dokonania przestępstwa. Każdy obywatel posiada własny licznik punktów PZ, które przyznawane są mu za każdorazowe złamanie prawa, wystawienie na ryzyko siebie i innych oraz wszelkie negatywne doświadczenia czy traumy. Po osiągnięciu pewnego progu zostaje poddanie Eliminacji i usunięty ze społeczeństwa. Dla dobra obywateli wartość PZ jest tajna, ale istnieje ktoś, kto potrafi ją odczytać. Ale gdy zdolnościami Harpada równocześnie zainteresują się mafia i policja, będzie to początek końca porządku tego świata.
Zacznę niesubtelnie. Różaniec to świetne science fiction. Otrzymujemy oryginalną wizję świata oraz szczegółową jej ekstrapolację na wszystkie aspekty codziennego życia. I choć to chyba najmniej szalony pomysł spośród wszystkich "dorosłych" powieści autora i dość mocno osadzony w konkretnych naukowych projektach (ja... miałam takie zadanie w podręczniku do fizyki), to bardzo konkretny i zapadający w pamięć. "Pierścieniowe" stacje i statki kosmiczne są obecne w SF od dłuższego czasu (moim pierwszym skojarzeniem jest statek z filmowego Marsjanina, ale taki też kształt ma spes w opowiadaniu Ursuli K. le Guin, Sen Newtona ze zbioru Rybak znad Morza Wewnętrznego), ale już z pomysłem uczynienia z nich kilkumilionowych zamkniętych ekosystemów i umieszczenia na orbicie okołosłonecznej spotykam się po raz pierwszy. Intrygujące są również społeczne implikacje zarówno życia w pierścieniach (slumsy w pobliżu Krawędzi), jak i istnienia g.A.I. Choć zastanawia mnie, jak eliminacja kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie (wybaczcie brak cytatu) miałaby się do obecnego poziomu przyrostu naturalnego...
Zapewne zaskoczy was, że przez 2/3 książki równolegle z historią Harpada śledzimy wątek polityczny i okazuje się on dużo ciekawszy. Podczas gdy ten pierwszy to w gruncie rzeczy standardowy trop ojca - everymana obdarzonego niezwykłym talentem i gotowego na wszystko, by ratować swoje dziecko, to drugi oferuje nam wciągające political fiction balansujące na skraju thrillera. Całe napięcie opiera się na znajomości celu fabuły: wiemy, że finałem będzie rozpracowanie działania g.A.I., eliminacji oraz pierścieni. Nie wiemy jednak, co do tego ma wątek polityczny. Dynamicznie przeplatane epizody z punktu widzenia wielu narratorów prowadzą nas do jakiegoś punktu kulminacyjnego. Ale co się wydarzy? Nie wiadomo.
To wszystko nie zadziałałoby, gdyby nie niezwykła sprawność "konstruktorska" Kosika. I to chyba ona zaskoczyła mnie najbardziej. Po lekturze dziewiętnastu książek autora (jak podaje moje LC) pamiętałam jedno: dłużyzny mu się zdarzają. Podobne stanowiły m.in. główny problem najbardziej podobnego do Różańca, debiutanckiego Marsa (również z dość silnym udziałem political fiction). Tymczasem tutaj nie dość, że autor panuje nad liczną grupą narratorów, to odważnie poczyna sobie z formą, posuwając się nawet do dość ryzykownego zabiegu, jakim jest zwodzenie czytelnika samą strukturą powieści. I co najważniejsze - robi to wszystko z sukcesem, czyniąc z Różańca powieść nie tylko ciekawą pod względem treści, ale i formalnie.
Jednak muszę jeszcze wrócić do tej zawartości. Specjalnie zostawiłam tę kwestię na koniec. Wspominałam o podobieństwach pomysłu względem innych tworów science fiction, kluczowy problem dotyczy jednak podobieństwa względem innych powieści Kosika. Ostatecznie rozwiązanie funkcjonowania Pierścienia, choć idealnie rozegrane i spajające całość, rozczarowało mnie. Ograniczając spoilery do minimum: to trzecia powieść autora z motywem cyklicznego świata. Owszem, w Verticalu oraz Kameleonie prezentował się on zupełnie inaczej, co innego było przyczyną cykliczności, ale to wciąż ten sam koncept. Niezwykle charakterystyczny koncept. Dodając do tego dość bliski zasięgiem setting (który sam w sobie wadą nie jest), problematykę wolnej woli, sumienia oraz samodzielnego myślenia (stanowiącą sedno ostatnich kilku powieści z Felixa, Neta i Niki) i kolejnego w twórczości autora everymana, dostajemy chyba najmniej oryginalną spośród dotychczasowych powieści Kosika dla dorosłych. A równocześnie, paradoksalnie, najlepszą. Bo tym razem Kosikowi udało się te wszystkie elementy wykorzystać po prostu lepiej. I co tu począć z takim fantem?
Różaniec na pewno jest powieścią godną polecenia i chyba najlepszą, by zacząć od niej przygodę z "dorosłą" twórczością autora. Nie zawiedzie jego dotychczasowych fanów, ale i nie zapewni im takiego ciosu w żołądek, jakim dla mnie było rozwiązanie Marsa czy Verticalu. Ale daleko mi do odradzania. Bo to bardzo dobre i wciągające SF jest.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
Niedaleka (przynajmniej pod względem społecznym) przyszłość. Dziewięćdziesiąt lat temu ludzkość opuściła zdewastowaną Ziemię, by zamieszkać w olbrzymich miastach - pierścieniach, krążących wokół Słońca po orbicie Ziemi. Pierścienie są całkowicie samowystarczalne, prowadzą między sobą wyłącznie handel informacjami. Grawitację zapewnia siła dośrodkowa, a bezpieczeństwo - system o nazwie g.A.I.a.
G.A.I.a działa na zasadzie prewencji, obliczając prawdopodobieństwo dokonania przestępstwa. Każdy obywatel posiada własny licznik punktów PZ, które przyznawane są mu za każdorazowe złamanie prawa, wystawienie na ryzyko siebie i innych oraz wszelkie negatywne doświadczenia czy traumy. Po osiągnięciu pewnego progu zostaje poddanie Eliminacji i usunięty ze społeczeństwa. Dla dobra obywateli wartość PZ jest tajna, ale istnieje ktoś, kto potrafi ją odczytać. Ale gdy zdolnościami Harpada równocześnie zainteresują się mafia i policja, będzie to początek końca porządku tego świata.
Zacznę niesubtelnie. Różaniec to świetne science fiction. Otrzymujemy oryginalną wizję świata oraz szczegółową jej ekstrapolację na wszystkie aspekty codziennego życia. I choć to chyba najmniej szalony pomysł spośród wszystkich "dorosłych" powieści autora i dość mocno osadzony w konkretnych naukowych projektach (ja... miałam takie zadanie w podręczniku do fizyki), to bardzo konkretny i zapadający w pamięć. "Pierścieniowe" stacje i statki kosmiczne są obecne w SF od dłuższego czasu (moim pierwszym skojarzeniem jest statek z filmowego Marsjanina, ale taki też kształt ma spes w opowiadaniu Ursuli K. le Guin, Sen Newtona ze zbioru Rybak znad Morza Wewnętrznego), ale już z pomysłem uczynienia z nich kilkumilionowych zamkniętych ekosystemów i umieszczenia na orbicie okołosłonecznej spotykam się po raz pierwszy. Intrygujące są również społeczne implikacje zarówno życia w pierścieniach (slumsy w pobliżu Krawędzi), jak i istnienia g.A.I. Choć zastanawia mnie, jak eliminacja kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie (wybaczcie brak cytatu) miałaby się do obecnego poziomu przyrostu naturalnego...
Zapewne zaskoczy was, że przez 2/3 książki równolegle z historią Harpada śledzimy wątek polityczny i okazuje się on dużo ciekawszy. Podczas gdy ten pierwszy to w gruncie rzeczy standardowy trop ojca - everymana obdarzonego niezwykłym talentem i gotowego na wszystko, by ratować swoje dziecko, to drugi oferuje nam wciągające political fiction balansujące na skraju thrillera. Całe napięcie opiera się na znajomości celu fabuły: wiemy, że finałem będzie rozpracowanie działania g.A.I., eliminacji oraz pierścieni. Nie wiemy jednak, co do tego ma wątek polityczny. Dynamicznie przeplatane epizody z punktu widzenia wielu narratorów prowadzą nas do jakiegoś punktu kulminacyjnego. Ale co się wydarzy? Nie wiadomo.
To wszystko nie zadziałałoby, gdyby nie niezwykła sprawność "konstruktorska" Kosika. I to chyba ona zaskoczyła mnie najbardziej. Po lekturze dziewiętnastu książek autora (jak podaje moje LC) pamiętałam jedno: dłużyzny mu się zdarzają. Podobne stanowiły m.in. główny problem najbardziej podobnego do Różańca, debiutanckiego Marsa (również z dość silnym udziałem political fiction). Tymczasem tutaj nie dość, że autor panuje nad liczną grupą narratorów, to odważnie poczyna sobie z formą, posuwając się nawet do dość ryzykownego zabiegu, jakim jest zwodzenie czytelnika samą strukturą powieści. I co najważniejsze - robi to wszystko z sukcesem, czyniąc z Różańca powieść nie tylko ciekawą pod względem treści, ale i formalnie.
Jednak muszę jeszcze wrócić do tej zawartości. Specjalnie zostawiłam tę kwestię na koniec. Wspominałam o podobieństwach pomysłu względem innych tworów science fiction, kluczowy problem dotyczy jednak podobieństwa względem innych powieści Kosika. Ostatecznie rozwiązanie funkcjonowania Pierścienia, choć idealnie rozegrane i spajające całość, rozczarowało mnie. Ograniczając spoilery do minimum: to trzecia powieść autora z motywem cyklicznego świata. Owszem, w Verticalu oraz Kameleonie prezentował się on zupełnie inaczej, co innego było przyczyną cykliczności, ale to wciąż ten sam koncept. Niezwykle charakterystyczny koncept. Dodając do tego dość bliski zasięgiem setting (który sam w sobie wadą nie jest), problematykę wolnej woli, sumienia oraz samodzielnego myślenia (stanowiącą sedno ostatnich kilku powieści z Felixa, Neta i Niki) i kolejnego w twórczości autora everymana, dostajemy chyba najmniej oryginalną spośród dotychczasowych powieści Kosika dla dorosłych. A równocześnie, paradoksalnie, najlepszą. Bo tym razem Kosikowi udało się te wszystkie elementy wykorzystać po prostu lepiej. I co tu począć z takim fantem?
Różaniec na pewno jest powieścią godną polecenia i chyba najlepszą, by zacząć od niej przygodę z "dorosłą" twórczością autora. Nie zawiedzie jego dotychczasowych fanów, ale i nie zapewni im takiego ciosu w żołądek, jakim dla mnie było rozwiązanie Marsa czy Verticalu. Ale daleko mi do odradzania. Bo to bardzo dobre i wciągające SF jest.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Między sklejonymi kartkami
Odwracanie efektu motyla
W czasach, gdy regularnie czytałem „Nową Fantastykę”, felietony Rafała Kosika były jednym z moich ulubionych elementów czasopisma. O czym pisał Kosik? Przede wszystkim o tym, że nasz świat, ten tzw. „pierwszy”, rozwinięty i zakochany w technice, nie zauważa, że prawdopodobnie podcina gałąź, na której siedzi. Nasza krótkowzroczność, wygodnictwo, bezkrytyczne zawierzenie technologii i rezygnacja z samodzielnego myślenia może kiedyś doprowadzić do katastrofy.
Na jednym z paneli tegorocznego Coperniconu, zaproszeni goście (między innymi Rafał Kosik) rozmawiali o tym, czy sztuczna inteligencja niesie zagrożenia cywilizacyjne. Poruszony został temat dość kontrowersyjnego projektu, który Komunistyczna Partia Chin chciałaby uruchomić do 2020 roku. Miałby to być pewien system nadzoru, oparty na nagradzaniu lub karaniu obywateli za ich działalność. Chińczycy będą dostawać lub tracić punkty, w zależności tego, czy pewien informatyczny algorytm (nie człowiek) uzna ich działania za zgodne z założeniami pomysłodawców projektu. Kary mogą być różne – na przykład utrudnienia w otrzymaniu kredytu.
Podobna sytuacja ma miejsce w Różańcu, najnowszej powieści autora. Rafał Kosik napisał dystopijną fantastykę socjologiczną, opisującą świat, w którym technologia stała się praktycznie niewidzialna. Nie tylko ułatwia nasze życie, ale jest wręcz jego warunkiem koniecznym. Wrosła nieusuwalnie w codzienność jako wynik szeregu drobnych, kumulujących się od lat usprawnień naszej egzystencji. Przestaliśmy ją kontrolować.
Pierścień Warszawa to jeden z elementów tzw. Różańca, czyli szeregu gigantycznych habitatów. Wyniesione są one w przestrzeń kosmiczną i połączone razem w nierozerwalną całość. Mamy też inne pierścienie ¬– Gdańsk, Kraków, Monachium, itd. Cywilizacja została zatomizowana, nie tylko fizycznie, lecz i kulturowo. Nie ma państw, organizacji międzynarodowych, są tylko wyizolowane państwa-miasta. Nie wiemy co dokładnie spowodowało ten exodus, ani jak wygląda powierzchnia naszej planety – nie jest to jednak (przynajmniej na początku powieści) ważne. A co jest? Niesamowity pomysł autora na zapewnienie (jak to w dystopiach bywa) powszechnej szczęśliwości, poprzez prewencyjną eliminację tych jednostek, które mogą w przyszłości zagrozić społeczeństwu.
Dick już to robił. W Raporcie mniejszości grupa prekognitów typowała potencjalnych przestępców, których potem w ekranizacji gonił Tom Cruise. W Różańcu robi to system informatyczny o nazwie g.A.I.a.. Jego jedynym celem jest zagwarantowanie całemu społeczeństwu bezpieczeństwa. Na podstawie specjalnie przygotowanego algorytmu, system ten przyznaje tak zwane Punkty Zagrożenia (PZ). Im masz ich więcej, tym bardziej zagrażasz realizacji wytycznych programu. Gdy przekroczysz pewną krytyczną ilość, przyjeżdżają po ciebie Służby Eliminacji i znikasz. Nie jest ważne co tak naprawdę zrobiłeś, lecz to, że masz punkty. Tak działa Hiperprewencja. Ideał, który wdrażany w życie, kopie masowe groby. Tak jak to w historii ludzkości bywało niejeden raz.
Główny bohater powieści, Harpad, jest nuzzlerem – bardzo rzadkim przypadkiem hakera, potrafiącego włamać się w bliżej niewyjaśniony sposób do systemu i odczytać poziom PZ swojego zleceniodawcy. Umiejętność ta jest skarbem – wykorzystać ją chcą zarówno warszawscy gangsterzy, uwikłani w rozgrywkę o fotel prezydenta miasta, tajny ruch oporu wobec technologicznego systemu opresji i kto wie, może sama g.A.I.a.?
W niektórych recenzjach Różańca spotkałem się z określaniem systemu g.A.I.a. jako sztucznej inteligencji. Jeśli weźmiemy pod uwagę jej twardą definicję, mówiącą, że SI to byt samoświadomy – system ten sztuczną inteligencją nie jest. To tylko bezduszna maszyna, uporczywie realizująca swój program. Algorytm nie działa intencyjnie, nie dąży do realizacji jakiegoś swojego interesu, nie ma zamiaru czynić zła czy dobra. To niektórzy ludzie, widzący w nim zagrożenie, personifikują automatyzmy algorytmu. A przecież tak naprawdę, ów maszynowy strażnik ładu społecznego, „rozumuje” w sposób nieludzki, czyli pozbawiony abstrakcyjnego sposobu myślenia. Jeden z naukowców w Różańcu mówi, że chodzi tylko o eliminację bezpośredniej przyczyny potencjalnego przestępstwa bez analizy tego co towarzyszyć może tej przyczynie w sposób pośredni. Potem w prosty, maszynowy sposób mechanizm cofa się do przyczyny tejże przyczyny i likwiduje ją również. I w końcu, w którymś tam kolejnym kroku wstecz, docieramy do motyla machającego skrzydłami. System, wyrywając je, sterowanymi przez siebie ludzkimi rękami, chce wywrócić na nice teorię chaosu. To jedna z ładniejszych metafor jakie spotkałem ostatnio w literaturze science fiction.
A przecież ludzie tak nie rozumują, świat nie jest taki prosty. System, który miał eliminować przestępców, omija ich, bo zimna matematyka, działa według wzoru a nie zdrowego rozsądku. Prawo ludzkie stało się prawem natury i to takim, którego obejść się nie da. Cywilizacja Różańca zafundowała sobie zdehumanizowany sposób zarządzania, przedkładający dobro ogółu nad dobro jednostki. I jak to dobitnie podkreśla Rafał Kosik – przy takiej skali nie ma miejsca na uczucia. Nie może być, liczy się tylko matematyka. Odwrotu nie ma, ponieważ algorytmy systemu działają już w sposób niekontrolowany, niemożliwy do zdekodowania i zrozumienia przez ograniczony ludzki umysł. Wszystko działa, ale nikt nie wie w jaki sposób. System g.A.I.a. funkcjonuje jak system antykolizyjny w aucie. Przerażony człowiek, zatrzaśnięty w środku samochodu, bez powodzenia szuka kluczy, podczas gdy pojazd pędzi przed siebie coraz szybciej i szybciej. Tak wygląda różańcowa cywilizacja, sprowadzająca własne zabezpieczenia do roli pułapki.
Sami sobie gotujemy taki los. Uzależniamy się od technologii coraz bardziej, w nieodwracalny sposób. Żadna korporacja nie będzie funkcjonowała bez internetu. Na giełdach papierów wartościowych funkcjonują boty-maklerzy, przeprowadzający obliczenia, pozostające poza naszym zasięgiem. Mamy tysiące kont i haseł – facebook, twitter, bankowość elektroniczna, internetowe sklepy, dane osobiste i firmowe w chmurach na serwerach, których nikt nigdy nie widział. To wygodne, fajne – ale i zdradziecko niebezpieczne, jak zdaje się mówić Rafał Kosik.
Różaniec porusza też całkiem sporo innych dylematów. Społeczeństwo Pierścienia Warszawa to z punktu widzenia nieświadomego i maszynowego, lecz piekielnie skutecznego systemu, orwellowska maszyneria, złożona z ludzi-trybików. Gdy trybik wypadnie z maszyny można go zastąpić, społeczeństwo bez niego przetrwa. Trybik bez maszyny już nie. Lecz czy możliwe jest ustalenie definicji społecznego dobra, skoro pojęcie to każdy z elementów składowych rozumie i definiuje inaczej? Czy dobro społeczne jest mierzalne, skoro brak jakiejkolwiek wspólnej skali pomiarowej? Kto lub co i jakim prawem miałby taką skalę zdefiniować? My? Program komputerowy? Jak zdefiniować moralność? Czy jest ona wartością uniwersalną i ponadczasową? A może zależy od umowy społecznej? Od wiatru historii? Od nośnika?
W zalgorytmizowanym społeczeństwie Różańca żyją skorumpowani politycy, których największą umiejętnością jest podkładanie świń swoim przeciwnikom. To ludzie bez kompetencji, szerszych myślowych horyzontów i choćby śladów altruizmu. Żyje tu motłoch oglądający bezmyślnie telewizyjną papkę, która im bardziej idiotyczna i kabaretowa, tym bardziej rynkowa. Media kształtują rzeczywistość na swoją modłę, uzależnioną od słupków oglądalności. Zniszczenie komuś życia to betka, potencjalne kary są niższe niż potencjalne zyski. To kuglarstwo i mydlenie oczu, obniżanie wszelkich możliwych stanardów. A jednostki, które widzą zagrożenie, giną rozpuszczone w planktonie, resztką sił walcząc o przeżycie. Mają coraz mniej sił na walkę o wzniosłe hasła.
Różaniec to powieść idei. Ostrzeżenie przed tym, że chodzenie na skróty i wygodnictwo może doprowadzić do tragedii. I że piekło naprawdę wybrukowane jest dobrymi chęciami. Czy to obawy na wyrost, pozostawiam do oceny każdemu z osobna.
Ocena: 4+/6 czytaj więcej
W czasach, gdy regularnie czytałem „Nową Fantastykę”, felietony Rafała Kosika były jednym z moich ulubionych elementów czasopisma. O czym pisał Kosik? Przede wszystkim o tym, że nasz świat, ten tzw. „pierwszy”, rozwinięty i zakochany w technice, nie zauważa, że prawdopodobnie podcina gałąź, na której siedzi. Nasza krótkowzroczność, wygodnictwo, bezkrytyczne zawierzenie technologii i rezygnacja z samodzielnego myślenia może kiedyś doprowadzić do katastrofy.
Na jednym z paneli tegorocznego Coperniconu, zaproszeni goście (między innymi Rafał Kosik) rozmawiali o tym, czy sztuczna inteligencja niesie zagrożenia cywilizacyjne. Poruszony został temat dość kontrowersyjnego projektu, który Komunistyczna Partia Chin chciałaby uruchomić do 2020 roku. Miałby to być pewien system nadzoru, oparty na nagradzaniu lub karaniu obywateli za ich działalność. Chińczycy będą dostawać lub tracić punkty, w zależności tego, czy pewien informatyczny algorytm (nie człowiek) uzna ich działania za zgodne z założeniami pomysłodawców projektu. Kary mogą być różne – na przykład utrudnienia w otrzymaniu kredytu.
Podobna sytuacja ma miejsce w Różańcu, najnowszej powieści autora. Rafał Kosik napisał dystopijną fantastykę socjologiczną, opisującą świat, w którym technologia stała się praktycznie niewidzialna. Nie tylko ułatwia nasze życie, ale jest wręcz jego warunkiem koniecznym. Wrosła nieusuwalnie w codzienność jako wynik szeregu drobnych, kumulujących się od lat usprawnień naszej egzystencji. Przestaliśmy ją kontrolować.
Pierścień Warszawa to jeden z elementów tzw. Różańca, czyli szeregu gigantycznych habitatów. Wyniesione są one w przestrzeń kosmiczną i połączone razem w nierozerwalną całość. Mamy też inne pierścienie ¬– Gdańsk, Kraków, Monachium, itd. Cywilizacja została zatomizowana, nie tylko fizycznie, lecz i kulturowo. Nie ma państw, organizacji międzynarodowych, są tylko wyizolowane państwa-miasta. Nie wiemy co dokładnie spowodowało ten exodus, ani jak wygląda powierzchnia naszej planety – nie jest to jednak (przynajmniej na początku powieści) ważne. A co jest? Niesamowity pomysł autora na zapewnienie (jak to w dystopiach bywa) powszechnej szczęśliwości, poprzez prewencyjną eliminację tych jednostek, które mogą w przyszłości zagrozić społeczeństwu.
Dick już to robił. W Raporcie mniejszości grupa prekognitów typowała potencjalnych przestępców, których potem w ekranizacji gonił Tom Cruise. W Różańcu robi to system informatyczny o nazwie g.A.I.a.. Jego jedynym celem jest zagwarantowanie całemu społeczeństwu bezpieczeństwa. Na podstawie specjalnie przygotowanego algorytmu, system ten przyznaje tak zwane Punkty Zagrożenia (PZ). Im masz ich więcej, tym bardziej zagrażasz realizacji wytycznych programu. Gdy przekroczysz pewną krytyczną ilość, przyjeżdżają po ciebie Służby Eliminacji i znikasz. Nie jest ważne co tak naprawdę zrobiłeś, lecz to, że masz punkty. Tak działa Hiperprewencja. Ideał, który wdrażany w życie, kopie masowe groby. Tak jak to w historii ludzkości bywało niejeden raz.
Główny bohater powieści, Harpad, jest nuzzlerem – bardzo rzadkim przypadkiem hakera, potrafiącego włamać się w bliżej niewyjaśniony sposób do systemu i odczytać poziom PZ swojego zleceniodawcy. Umiejętność ta jest skarbem – wykorzystać ją chcą zarówno warszawscy gangsterzy, uwikłani w rozgrywkę o fotel prezydenta miasta, tajny ruch oporu wobec technologicznego systemu opresji i kto wie, może sama g.A.I.a.?
W niektórych recenzjach Różańca spotkałem się z określaniem systemu g.A.I.a. jako sztucznej inteligencji. Jeśli weźmiemy pod uwagę jej twardą definicję, mówiącą, że SI to byt samoświadomy – system ten sztuczną inteligencją nie jest. To tylko bezduszna maszyna, uporczywie realizująca swój program. Algorytm nie działa intencyjnie, nie dąży do realizacji jakiegoś swojego interesu, nie ma zamiaru czynić zła czy dobra. To niektórzy ludzie, widzący w nim zagrożenie, personifikują automatyzmy algorytmu. A przecież tak naprawdę, ów maszynowy strażnik ładu społecznego, „rozumuje” w sposób nieludzki, czyli pozbawiony abstrakcyjnego sposobu myślenia. Jeden z naukowców w Różańcu mówi, że chodzi tylko o eliminację bezpośredniej przyczyny potencjalnego przestępstwa bez analizy tego co towarzyszyć może tej przyczynie w sposób pośredni. Potem w prosty, maszynowy sposób mechanizm cofa się do przyczyny tejże przyczyny i likwiduje ją również. I w końcu, w którymś tam kolejnym kroku wstecz, docieramy do motyla machającego skrzydłami. System, wyrywając je, sterowanymi przez siebie ludzkimi rękami, chce wywrócić na nice teorię chaosu. To jedna z ładniejszych metafor jakie spotkałem ostatnio w literaturze science fiction.
A przecież ludzie tak nie rozumują, świat nie jest taki prosty. System, który miał eliminować przestępców, omija ich, bo zimna matematyka, działa według wzoru a nie zdrowego rozsądku. Prawo ludzkie stało się prawem natury i to takim, którego obejść się nie da. Cywilizacja Różańca zafundowała sobie zdehumanizowany sposób zarządzania, przedkładający dobro ogółu nad dobro jednostki. I jak to dobitnie podkreśla Rafał Kosik – przy takiej skali nie ma miejsca na uczucia. Nie może być, liczy się tylko matematyka. Odwrotu nie ma, ponieważ algorytmy systemu działają już w sposób niekontrolowany, niemożliwy do zdekodowania i zrozumienia przez ograniczony ludzki umysł. Wszystko działa, ale nikt nie wie w jaki sposób. System g.A.I.a. funkcjonuje jak system antykolizyjny w aucie. Przerażony człowiek, zatrzaśnięty w środku samochodu, bez powodzenia szuka kluczy, podczas gdy pojazd pędzi przed siebie coraz szybciej i szybciej. Tak wygląda różańcowa cywilizacja, sprowadzająca własne zabezpieczenia do roli pułapki.
Sami sobie gotujemy taki los. Uzależniamy się od technologii coraz bardziej, w nieodwracalny sposób. Żadna korporacja nie będzie funkcjonowała bez internetu. Na giełdach papierów wartościowych funkcjonują boty-maklerzy, przeprowadzający obliczenia, pozostające poza naszym zasięgiem. Mamy tysiące kont i haseł – facebook, twitter, bankowość elektroniczna, internetowe sklepy, dane osobiste i firmowe w chmurach na serwerach, których nikt nigdy nie widział. To wygodne, fajne – ale i zdradziecko niebezpieczne, jak zdaje się mówić Rafał Kosik.
Różaniec porusza też całkiem sporo innych dylematów. Społeczeństwo Pierścienia Warszawa to z punktu widzenia nieświadomego i maszynowego, lecz piekielnie skutecznego systemu, orwellowska maszyneria, złożona z ludzi-trybików. Gdy trybik wypadnie z maszyny można go zastąpić, społeczeństwo bez niego przetrwa. Trybik bez maszyny już nie. Lecz czy możliwe jest ustalenie definicji społecznego dobra, skoro pojęcie to każdy z elementów składowych rozumie i definiuje inaczej? Czy dobro społeczne jest mierzalne, skoro brak jakiejkolwiek wspólnej skali pomiarowej? Kto lub co i jakim prawem miałby taką skalę zdefiniować? My? Program komputerowy? Jak zdefiniować moralność? Czy jest ona wartością uniwersalną i ponadczasową? A może zależy od umowy społecznej? Od wiatru historii? Od nośnika?
W zalgorytmizowanym społeczeństwie Różańca żyją skorumpowani politycy, których największą umiejętnością jest podkładanie świń swoim przeciwnikom. To ludzie bez kompetencji, szerszych myślowych horyzontów i choćby śladów altruizmu. Żyje tu motłoch oglądający bezmyślnie telewizyjną papkę, która im bardziej idiotyczna i kabaretowa, tym bardziej rynkowa. Media kształtują rzeczywistość na swoją modłę, uzależnioną od słupków oglądalności. Zniszczenie komuś życia to betka, potencjalne kary są niższe niż potencjalne zyski. To kuglarstwo i mydlenie oczu, obniżanie wszelkich możliwych stanardów. A jednostki, które widzą zagrożenie, giną rozpuszczone w planktonie, resztką sił walcząc o przeżycie. Mają coraz mniej sił na walkę o wzniosłe hasła.
Różaniec to powieść idei. Ostrzeżenie przed tym, że chodzenie na skróty i wygodnictwo może doprowadzić do tragedii. I że piekło naprawdę wybrukowane jest dobrymi chęciami. Czy to obawy na wyrost, pozostawiam do oceny każdemu z osobna.
Ocena: 4+/6 czytaj więcej
©Niekoniecznie jasno pisane
Najnowsza książka Rafała Kosika jest mieszanką bardzo wielu gatunków - znajdziemy w niej elementy kryminału, totalitarnej antyutopii, political fiction, thrilleru, science-fiction, czy postapokalipsy i wielu innych. Nie sposób wszystkich składowych wymienić, ponieważ granica pomiędzy nimi zaciera się i razem tworzą jedną, spójną całość. W połączeniu z wartką, dynamiczną i trzymającą w napięciu akcją nie sposób się nudzić - ciągle coś się dzieje i zanim się obejrzymy docieramy do końca. Rafał Kosik unika dość powszechnego tłumaczenia wszystkiego na początku książki, jak i w jej trakcie. Większości rzeczy dowiadujemy się przy okazji rozmów, bądź z rozgrywających się wydarzeń. Co więcej, autor, do samego końca ukrywa wiele faktów na temat swojej wizji przyszłości. Dopiero w zakończeniu poznajemy jak naprawdę funkcjonuje Warszawa. Choć Rafał Kosik pozostawia czytelnika z pytaniami bez odpowiedzi, to nie ma poczucia, że czegoś brakuje i że dla wygody autora zostały pewne kwestie pomięte. Rafał Kosik nie podaje po prostu gotowych odpowiedzi, lecz chce, aby czytelnik sam do nich doszedł, zastanowił się nad tą wizją i poruszaną w książce tematyką.
Bynajmniej nie najważniejsza jest tutaj akcja, czy sama Warszawa. Różaniec to przede wszystkim chęć przyjrzenia się jak będzie funkcjonowało społeczeństwo rządzone przez inteligentny byt, eliminujący jednostki zagrażające całej społeczności po przekroczeniu pewnej wartości PZ. Co ciekawe, nikt po latach nie wie jak funkcjonuje system naliczania owych punktów, można jedynie sprawdzić ich liczbę u nuzzlerów, lecz jest to kosztowne, a większość z nich po prostu podaje zmyśloną liczbę. W ten sposób autor stawia przed czytelnikiem pytania między innymi o to, co jest ważniejsze: wolność, czy bezpieczeństwo, czy cel może uświęcać środki, oraz co jesteśmy gotowi zrobić, aby uratować bliskie nam osoby? Tematy te mogą wydawać się być poruszane przez wielu innych autorów, to jednak idealnie wpasowują się do przedstawionej wizji i współgrają ze sobą. Nie odczułem również, by Kosik celowo powielał znane schematy i rozważania, tylko stworzył własną interesującą wizję przyszłości.
Głównym bohaterem powieści jest nuzzler, Paweł Harpad. Jako jeden z nielicznych może naprawdę sprawdzać PZ, a nie tylko oszukiwać swoich klientów, jak czyni to większość. Co więcej, może on nie tylko wejść do bazy danych g.A.I.a., ale również modyfikować stan PZ poszczególnych ludzi. To właśnie sprowadza na niego kłopoty... Z początku niczym szczególnym się nie wyróżnia, jest przeciętną osobą, która jakoś stara się żyć. Dopiero gdy lepiej poznamy jego konflikt z byłą żoną, oraz jak troszczy się o swoją córkę Marysię, zdecydowanie nabiera na wyrazistości. Oczywiście nie jest on jedynym bohaterem, śledzimy losy jeszcze kilku innych postaci, lecz nie są one tak zapadające w pamięci jak Harpad.
Różaniec jest interesująca wizją Warszawy przyszłości, którą rządzi inteligentny byt g.A.I.a. To powieść stawiająca przed czytelnikiem szereg pytań i będzie wspaniałą lektura dla każdego fana science fiction. Książka pozytywnie mnie zaskoczyła i zdecydowanie sięgnę po inne powieści Rafała Kosika. Polecam!
Ocena: 5/6
czytaj więcej
Bynajmniej nie najważniejsza jest tutaj akcja, czy sama Warszawa. Różaniec to przede wszystkim chęć przyjrzenia się jak będzie funkcjonowało społeczeństwo rządzone przez inteligentny byt, eliminujący jednostki zagrażające całej społeczności po przekroczeniu pewnej wartości PZ. Co ciekawe, nikt po latach nie wie jak funkcjonuje system naliczania owych punktów, można jedynie sprawdzić ich liczbę u nuzzlerów, lecz jest to kosztowne, a większość z nich po prostu podaje zmyśloną liczbę. W ten sposób autor stawia przed czytelnikiem pytania między innymi o to, co jest ważniejsze: wolność, czy bezpieczeństwo, czy cel może uświęcać środki, oraz co jesteśmy gotowi zrobić, aby uratować bliskie nam osoby? Tematy te mogą wydawać się być poruszane przez wielu innych autorów, to jednak idealnie wpasowują się do przedstawionej wizji i współgrają ze sobą. Nie odczułem również, by Kosik celowo powielał znane schematy i rozważania, tylko stworzył własną interesującą wizję przyszłości.
Głównym bohaterem powieści jest nuzzler, Paweł Harpad. Jako jeden z nielicznych może naprawdę sprawdzać PZ, a nie tylko oszukiwać swoich klientów, jak czyni to większość. Co więcej, może on nie tylko wejść do bazy danych g.A.I.a., ale również modyfikować stan PZ poszczególnych ludzi. To właśnie sprowadza na niego kłopoty... Z początku niczym szczególnym się nie wyróżnia, jest przeciętną osobą, która jakoś stara się żyć. Dopiero gdy lepiej poznamy jego konflikt z byłą żoną, oraz jak troszczy się o swoją córkę Marysię, zdecydowanie nabiera na wyrazistości. Oczywiście nie jest on jedynym bohaterem, śledzimy losy jeszcze kilku innych postaci, lecz nie są one tak zapadające w pamięci jak Harpad.
Różaniec jest interesująca wizją Warszawy przyszłości, którą rządzi inteligentny byt g.A.I.a. To powieść stawiająca przed czytelnikiem szereg pytań i będzie wspaniałą lektura dla każdego fana science fiction. Książka pozytywnie mnie zaskoczyła i zdecydowanie sięgnę po inne powieści Rafała Kosika. Polecam!
Ocena: 5/6
czytaj więcej
©Świat fantasy
Komentarze dotyczące książki:
-
Łukasz • 30/06/2020
Najnowsza powieść science-fiction Rafała Kosika dla dorosłych zatytułowana Różaniec łączy w sobie elementy Matrixa, klimat Raportu Mniejszości i tradycję fantastyki socjologicznej oraz dystopii, tworząc z nich zupełnie nową jakość. A przy tym jednocześnie intryguje, trzyma w napięciu i zachęca do refleksji nad współczesnym społeczeństwem i granicami ludzkich możliwości.
Główny bohater, około czterdziestoletni Harpad, uprawia niebezpieczny i rzadki zawód nuzzlera, co oznacza, że jako jeden z niewielu potrafi określić PZ, czyli poziom Potencjalnego Zagrożenia każdego obywatela pierścienia Warszawa. Co ciekawe, nuzzle w języku angielskim oznacza m.in. ryć w ziemi (np. w poszukiwaniu czegoś), co trafnie oddaje umiejętności mężczyzny. Oczywiście właśnie ze względu na nie zostaje szybko wplątany w interesy tajemniczego Wolfa, a także nieoficjalne śledztwo policyjne, przy czym obie strony jako kartę przetargową wykorzystują jego ośmioletnią córkę Marysię - pierwsi jej grożą, drudzy zaś obiecują pomóc częściej ją widywać. I wszystko byłoby dobrze, gdyby ich zadania nie dotyczyły tego samego polityka, radnego Kruszewskiego. Wolf każe obniżyć jego PZ, zaś policjantka - podwyższyć. Harpad próbuje lawirować pomiędzy stronami, ale gdy Marysia zostaje porwana, a jego była żona w trakcie konferencji prasowej oskarża Kruszewskiego o zgwałcenie ich córki, sprawy wymykają mu się z rąk. Tłum na demonstracji na zewnątrz budynku wpada w szał, Renata zostaje postrzelona, a Marysia znika zabrana przez Eliminację...
Świat Różańca jest zaiste niezwykły - każdy pierścień to miasto po Przemianie, która miała miejsce około dziewięćdziesiąt lat przed wydarzeniami w powieści, a wszystkie nanizane są na nić grawitacyjną. Oprócz Warszawy, głównego miejsca akcji, istnieje jeszcze m.in. Pierścień Kraków, Poznań, Monachium czy Barcelona. Miasta przesyłają sobie dane, ale gdy jeden z bohaterów pragnie odbyć podróż do Krakowa, przekonuje się, że nie jest to możliwe. Co istotne, porządku pilnuje wszechobecny system g.A.I.a., który jakiś czas temu wchłonął Mimera, program analizujący mowę ciała, oraz Manfreda, sterującego ruchem. Decyduje on, jaki PZ ma każdy obywatel, problem jednak polega na tym, że nikt nie wie, jak sprawdzić jego aktualny poziom, i kiedy uruchamia się Prowokacja, a potem Eliminacja. Wiadomo jedynie, że rocznie od dwunastu do 1piętnastu tysięcy obywateli jest bezpowrotnie usuwanych z pierścienia Warszawa.
W książce nie zabrakło rzecz jasna elementów humorystycznych, tu w postaci polskich smaczków i zabawnych neologizmów - po Warszawie można jeździć Tarpanem lub Wartą, bądź też autaxami z pomocą systemu nawigacyjnego Syrenka, zamiast SMS-ów mieszkańcy wysyłają sobie WT (Wiadomości Tekstowe), na niebie świeci Niesłońce, które ma ściemy i jasy (w Krakowie zwane zgasami i płonami). Mieszkańcy stolicy z łatwością rozpoznają opisane w książce miejsca, a banknot z Kopernikiem to 1000 zł sprzed denominacji. I, co wzbudziło mój największy entuzjazm, można się napić Ptysia!
Trzeba przyznać, że pisarz umiejętne buduje napięcie i wzbudza ciekawość czytelnika - z każdym kolejnym rozdziałem, gdy zyskujemy coraz więcej informacji o świecie przedstawionym, staje się on bardziej przerażający i nieludzki. Gdzie są serwery wszechmocnego systemu i czy można go wyłączyć i powstrzymać niesprawiedliwą hiperprewencję? Dlaczego można używać tylko swojego komunikatora i wysyłać z niego WT, a niemożliwe są połączenia głosowe i video? Skąd się biorą papierowe pieniądze sprzed Przemiany? Czy szlachetna Sprawa ma szansę odnieść sukces, gdy prawie wszyscy w nią zaangażowani zostali poddani Eliminacji, a przecież wiadomo, że nikt z niej nigdy nie wrócił? Czy ojcu uda się pokonać system i odzyskać niesprawiedliwie zabrane dziecko?
Science fiction ma różne oblicza - pesymistyczne w wykonaniu Philipa K. Dicka, optymistyczne, jak w filmie Dark City, zaś Rafał Kosik moim zdaniem prezentuje nurt realistyczny - w swojej książce pokazuje wiele prawd na temat kondycji i wartości współczesnego społeczeństwa, wygodnictwa i niekwestionowania otaczającej nas rzeczywistości, brudów polityki i idiotyzmów programów rozrywkowych. Jesteśmy, jacy jesteśmy i dostajemy to, co mieści się w granicach naszego rozumowania. Natomiast działania głównego bohatera rodzą ważne pytania o limity ludzkich możliwości i warunki, w jakich jesteśmy w stanie i chcemy je przekroczyć. Poruszają także kwestie moralne - co musi się stać, by świadomie nieodwracalnie kogoś skrzywdzić, czy też jak nieobiektywna ocena może wypaczyć nasze postrzeganie innych.
Na koniec autor serwuje nam inteligentne, oryginalne i dobrze przemyślane zakończenie, przy okazji możemy się też zorientować, jak zaprojektowana przez niego okładka znakomicie pasuje do utworu. Lubię niebanalne książki, pokazujące schematy i jednocześnie wymykające się im, poruszające istotne zagadnienia dotyczące zarówno jednostki, jak i całego społeczeństwa. Różaniec bez dwóch zdań jest jedną z takich pozycji, dlatego też polecam go wszystkim miłośnikom rasowego science-fiction.
Ocena: 5/6
czytaj więcej