
3.46 / 5.00 (liczba ocen: 14025)
Ekspozycja
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)
Cykl: Wiktor Forst (część 1)
Wydawca: Wydawnictwo Filia
Kategoria: Literatura / Thriller, kryminał, sensacja
E-book - najniższa cena:
28.74 zł
Audiobook - najniższa cena:
28.74 zł
wciąż za drogo?
44.55 złpremium: 28.74 zł Lub 28.74 zł | |||
-25% 28.74 zł Lub 25.87 zł | |||
-32% 32.57 zł | |||
33.53 zł Lub 30.18 zł | |||
33.90 zł | |||
33.51 zł | |||
33.53 zł | |||
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (4) |
Nieuchwytny zabójca.
Mroczna tajemnica z przeszłości.
Zaskakujący finał.
Termin "ekspozycja" ma przynajmniej pięć znaczeń. Podobnie wieloznaczny jest każdy krok mordercy.
Pewnego ranka turyści odkrywają na Giewoncie makabryczny widok – na ramionach krzyża powieszono nagiego mężczyznę. Wszystko wskazuje na to, że zabójca nie zostawił żadnych śladów.
Sprawę prowadzi niecieszący się dobrą opinią komisarz Wiktor Forst. Zanim tamtego ranka stanął na Giewoncie, wydawało mu się, że widział w życiu wszystko. Tropy, jakie odkryje wraz z dziennikarką Olgą Szrebską, doprowadzą go do dawno zapomnianych tajemnic… Winy z przeszłości nie dadzą o sobie zapomnieć. Okrutne zbrodnie muszą zostać odkupione.
Trylogia z komisarzem Forstem.
Jego ojciec mawiał, że migrena jest jak piła łańcuchowa, która rżnie człowiekowi mózg tuż za oczami.
Głównym bohaterem powieści jest komisarz Wiktor Forst. Kiedy turyści odnajdują na Giewoncie zwłoki nagiego mężczyzny, to właśnie komisarz postanawia zająć się całą sprawą. Zanim jednak dotarł na miejsce zbrodni, myślał, że widział w życiu już wszystko. Nawet nie wie, jak bardzo się pomylił. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że sprawca nie pozostawił po sobie żadnego śladu, więc jakim cudem Forst ma go odnaleźć?
Wiktor Forst jest dla mnie taką męską Chyłką. Z tą różnicą jednak, że jest on tysiąc razy bardziej irytujący. Przysięgam, że ja dawno nie darzyłam aż taką niechęcią któregokolwiek głównego bohatera thrillera, czy kryminału. W tym mężczyźnie denerwowało mnie ta naprawdę wszystko. Jego wygórowana pewność siebie, teksty kierowane w stronę kobiet o podtekście seksualnym. Właściwie, w przypadku tej pozycji, te teksty miała nieszczęście słyszeć jedna kobieta, dziennikarka Olga Szrebska.
W przypadku tej bohaterki autor strzelił sobie w kolano. Jest to kompletnie płaska i nijaka postać, która nie ma żadnej cechy charakterystycznej. Nie wprowadza ona do fabuły żadnego ciekawego elementu i tak naprawdę jest jedynie kulą u nogi dla głównego bohatera. Nie mam bladego pojęcia, jak ktokolwiek potrafi odnaleźć w Oldze coś pozytywnego. Ja w niej nie znalazłam nawet tego "czegoś".
Pomówmy teraz o fabule tego tworu, ponieważ to również ciekawa sprawa. Remigiusz Mróz rozpoczął historię spokojnie, bez szczególnych zaskoczeń. Ta akcja sobie tak leciała, leciała powolutku, aż w końcu nastąpił jeden z wielu zaskakujących zwrotów akcji. No... mnie nie zaskoczyły. To znaczy, nie domyśliłam się, co może nastąpić w danej chwili, ale kiedy to następowało, to nie odczuwałam niczego szczególnego. Dla mnie to było coś w stylu "ojej, ale niespodzianka, dobra lecimy dalej". Te wszystkie tak bardzo nieoczekiwane zwroty akcji moim zdaniem były na siłę, byleby nie zanudzić czytelnika wieloma fakcikami historycznymi, które przewijały się przez całą Ekspozycję bardzo często.
Jedynym zaskoczeniem było zakończenie tej historii. Tego totalnie się nie spodziewałam, nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś takiego może mieć w ogóle miejsce. To akurat wychodzi autorowi na plus, jednak nawet tak mocne trzepnięcie na koniec nie zachęciło mnie do sięgnięcia po kolejne tomy serii.
Myślę, że będzie to dobra książka dla tych, którzy lubią czytać takie powieści, w których przewija się wiele wątków dotyczących historii. Dla mnie niestety nie było to nic ciekawego, co naprawdę sprawia mi przykrość, ponieważ miałam duże nadzieje.
Ocena: 3/6 czytaj więcej
Wiktor Forst jest dla mnie taką męską Chyłką. Z tą różnicą jednak, że jest on tysiąc razy bardziej irytujący. Przysięgam, że ja dawno nie darzyłam aż taką niechęcią któregokolwiek głównego bohatera thrillera, czy kryminału. W tym mężczyźnie denerwowało mnie ta naprawdę wszystko. Jego wygórowana pewność siebie, teksty kierowane w stronę kobiet o podtekście seksualnym. Właściwie, w przypadku tej pozycji, te teksty miała nieszczęście słyszeć jedna kobieta, dziennikarka Olga Szrebska.
W przypadku tej bohaterki autor strzelił sobie w kolano. Jest to kompletnie płaska i nijaka postać, która nie ma żadnej cechy charakterystycznej. Nie wprowadza ona do fabuły żadnego ciekawego elementu i tak naprawdę jest jedynie kulą u nogi dla głównego bohatera. Nie mam bladego pojęcia, jak ktokolwiek potrafi odnaleźć w Oldze coś pozytywnego. Ja w niej nie znalazłam nawet tego "czegoś".
Pomówmy teraz o fabule tego tworu, ponieważ to również ciekawa sprawa. Remigiusz Mróz rozpoczął historię spokojnie, bez szczególnych zaskoczeń. Ta akcja sobie tak leciała, leciała powolutku, aż w końcu nastąpił jeden z wielu zaskakujących zwrotów akcji. No... mnie nie zaskoczyły. To znaczy, nie domyśliłam się, co może nastąpić w danej chwili, ale kiedy to następowało, to nie odczuwałam niczego szczególnego. Dla mnie to było coś w stylu "ojej, ale niespodzianka, dobra lecimy dalej". Te wszystkie tak bardzo nieoczekiwane zwroty akcji moim zdaniem były na siłę, byleby nie zanudzić czytelnika wieloma fakcikami historycznymi, które przewijały się przez całą Ekspozycję bardzo często.
Jedynym zaskoczeniem było zakończenie tej historii. Tego totalnie się nie spodziewałam, nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś takiego może mieć w ogóle miejsce. To akurat wychodzi autorowi na plus, jednak nawet tak mocne trzepnięcie na koniec nie zachęciło mnie do sięgnięcia po kolejne tomy serii.
Myślę, że będzie to dobra książka dla tych, którzy lubią czytać takie powieści, w których przewija się wiele wątków dotyczących historii. Dla mnie niestety nie było to nic ciekawego, co naprawdę sprawia mi przykrość, ponieważ miałam duże nadzieje.
Ocena: 3/6 czytaj więcej
©Inthefuturelondon
Długo przymierzałam się, żeby sięgnąć po którąś z książek Mroza. Czym stawał się popularniejszy, tym mniej mnie do niego ciągnęło. W końcu jednak nie można swojej opinii o pisarzu tworzyć na podstawie opowieści innych, a że wiele głosów się pojawia, to i opinie są różne. Niektórzy chwalą autora pod niebiosa i twierdzą, że każda kolejna książka spod jego pióra to majstersztyk, inni wręcz przeciwnie, pochodzą nieufnie i twierdzą, że to niemożliwe, żeby jedna osoba pisała w takim tempie książki dobre i wartościowe. Jak jest naprawdę? Za mną pierwsza książka Remigiusza Mroza, otwierająca cykl o Komisarzu Froście. Gatunek, który nie zawsze jest mi po drodze - kryminał. Jak wypadło to spotkanie i czy będę miała ochotę na więcej?
Pewnego rana na Giewoncie zostaje odkryta makabryczna zbrodnia, nagi ukrzyżowany mężczyzna niesie ze sobą przerażający widok. Co więcej, nie widać żadnych śladów po zbrodniarzu, który dopuścił się tej zbrodni. Akcją zarządza komisarz Frost, jednak tym razem jego bystry umysł ma przed sobą o wiele więcej problemów. Razem z dziennikarką Olgą Szrebską podejmuje trop mordercy na wschód od polskich granic. Co przyniesie ta podróż i jak zakończy się wyścig z mordercą, który zostawia za sobą coraz więcej ciał?
Autor zaczyna od razu ostro, pokazując zamordowanego mężczyznę, bez żadnych wyraźnych wskazówek. Jednak to jest dopiero przedsmak problemów w jakie wpada komisarz i jego partnerka. Czym głębiej w tekst, tym wydarzenia stają się bardziej makabryczne i przerażające. Wydawałoby się, że bohaterowie mają przeciw sobie cały świat, a jedynie własnym siłom, sprytowi i szczęściu zawdzięczają wygraną.
Trup ściele się gęsto, a przesłanki, jakie znajdują bohaterowie wiodą ich w bardzo różne zakątki świata. W pewnym momencie czułam się, jakbym czytała kolejną książkę Dana Browna, z tajemnicą Kościoła i niespodziewanymi odkryciami, które mogą zburzyć Jego podwaliny. Później autor przenosi ciężar opowieści w zupełnie nowe rejony, pokazuje krzywdy historyczne, które do dziś nie zostały zapomniane. Akcja mknie bardzo wartko, ciężko się od niej oderwać, jak również przewidzieć, co powoduje mordercą.
W pewnym momencie miałam wrażenie, że odkrywanie mordercy stało się sprawą drugorzędną, a ważniejsze jest przeżycie oraz ucieczka. Bohaterowie przeżywają bardzo niebezpieczne przygody, które w każdej chwili mogły zakończyć ich życie.
Autor podejmuje również temat, który budzi bardzo duże uczucia, a jednocześnie każe się zastanowić, czy każda zbrodnia jest zła, a może pewne sytuacje mogą sprawić, że śmierć, zabójstwo, mord, można w jakiś sposób wytłumaczyć. Czy są takie sytuacje, które niwelują winę zbrodniarza?
Ostatecznie, kiedy wydawałoby by się, ze wszystkie karty zostały odkryte, a bohaterowie mogą odsapnąć, autor stworzył TO zakończenie. Niespodziewane - to za słabe określenie. Zakończenie, które wywraca do góry nogami całą historię i sprawia, że chce się teraz, natychmiast sięgnąć po kolejny tom i sprawdzić, czy to wszystko było przywidzeniem, czy jednak wydarzyło się naprawdę. Rzeczywiście mocne i trudno je zapomnieć.
Historia, którą zafundował mi autor, mocno mnie wciągnęła. Sama historia, pogoń i ucieczka, ale również motywy i kierunki, które urozmaicały wydarzenia i wywoływały dużo emocji i pytań. Ostatecznie zakończenie zwaliło mnie z nóg i muszę przyznać, że po tym tytule mogę ocenić Remigiusza Mroza jedynie pozytywnie. Mam nadzieję, że już wkrótce sięgnę po Przewieszenie i poznam dalsze wydarzenia, a później odkryje również inne książki autora.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
Pewnego rana na Giewoncie zostaje odkryta makabryczna zbrodnia, nagi ukrzyżowany mężczyzna niesie ze sobą przerażający widok. Co więcej, nie widać żadnych śladów po zbrodniarzu, który dopuścił się tej zbrodni. Akcją zarządza komisarz Frost, jednak tym razem jego bystry umysł ma przed sobą o wiele więcej problemów. Razem z dziennikarką Olgą Szrebską podejmuje trop mordercy na wschód od polskich granic. Co przyniesie ta podróż i jak zakończy się wyścig z mordercą, który zostawia za sobą coraz więcej ciał?
Autor zaczyna od razu ostro, pokazując zamordowanego mężczyznę, bez żadnych wyraźnych wskazówek. Jednak to jest dopiero przedsmak problemów w jakie wpada komisarz i jego partnerka. Czym głębiej w tekst, tym wydarzenia stają się bardziej makabryczne i przerażające. Wydawałoby się, że bohaterowie mają przeciw sobie cały świat, a jedynie własnym siłom, sprytowi i szczęściu zawdzięczają wygraną.
Trup ściele się gęsto, a przesłanki, jakie znajdują bohaterowie wiodą ich w bardzo różne zakątki świata. W pewnym momencie czułam się, jakbym czytała kolejną książkę Dana Browna, z tajemnicą Kościoła i niespodziewanymi odkryciami, które mogą zburzyć Jego podwaliny. Później autor przenosi ciężar opowieści w zupełnie nowe rejony, pokazuje krzywdy historyczne, które do dziś nie zostały zapomniane. Akcja mknie bardzo wartko, ciężko się od niej oderwać, jak również przewidzieć, co powoduje mordercą.
W pewnym momencie miałam wrażenie, że odkrywanie mordercy stało się sprawą drugorzędną, a ważniejsze jest przeżycie oraz ucieczka. Bohaterowie przeżywają bardzo niebezpieczne przygody, które w każdej chwili mogły zakończyć ich życie.
Autor podejmuje również temat, który budzi bardzo duże uczucia, a jednocześnie każe się zastanowić, czy każda zbrodnia jest zła, a może pewne sytuacje mogą sprawić, że śmierć, zabójstwo, mord, można w jakiś sposób wytłumaczyć. Czy są takie sytuacje, które niwelują winę zbrodniarza?
Ostatecznie, kiedy wydawałoby by się, ze wszystkie karty zostały odkryte, a bohaterowie mogą odsapnąć, autor stworzył TO zakończenie. Niespodziewane - to za słabe określenie. Zakończenie, które wywraca do góry nogami całą historię i sprawia, że chce się teraz, natychmiast sięgnąć po kolejny tom i sprawdzić, czy to wszystko było przywidzeniem, czy jednak wydarzyło się naprawdę. Rzeczywiście mocne i trudno je zapomnieć.
Historia, którą zafundował mi autor, mocno mnie wciągnęła. Sama historia, pogoń i ucieczka, ale również motywy i kierunki, które urozmaicały wydarzenia i wywoływały dużo emocji i pytań. Ostatecznie zakończenie zwaliło mnie z nóg i muszę przyznać, że po tym tytule mogę ocenić Remigiusza Mroza jedynie pozytywnie. Mam nadzieję, że już wkrótce sięgnę po Przewieszenie i poznam dalsze wydarzenia, a później odkryje również inne książki autora.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Książkowe Wyliczanki
Wszyscy go czytają. Wszyscy się zachwycają. Wszyscy grzmią, jaki on dobry. Gdzie nie zajrzę, widzę JEGO. Każdego dnia moim oczom ukazuje się okładka, z której bije to nazwisko – na portalach społecznościowych, w księgarniach, ostatnio nawet na billboardach. O kim mowa? O (podobno) największym odkryciu ostatnich lat – Remigiuszu Mrozie. Gorące nazwisko na rynku wydawniczym.
Gorący Mróz. O matko, cóż za oksymoron!
Wszechobecne ochy i achy mają zachęcać, a ja – jak zwykle – buntuję się przeciwko temu. Nie będę popierać teorii Le Bona, nie będę robić tego, co wszyscy. Nic to, że Instagram pełny „najnowszej Chyłki”. Tłumy w kolejce po autograf podczas tegorocznej Grandy wcale mnie nie przekonują. Oszaleli! A czytajcie sobie. Na zdrowie. Ja jestem ponad to.
***
Czasami chciałabym być taką całkowitą ignorantką. Myśleć o sobie jak o oryginalnej, niepoddającej się presji otoczenia czytelniczce wynajdującej w polskiej literaturze perełki, które – dzięki mnie, a jakże! – staną się bestsellerami. Wiecie, takie ciche marzenie każdego, kto pisze: być głosem w dyskusji.
- No? Mów, Edmund. Masz jakąś koncepcję?
– Być może.
– A ja być może noszę w dupie noże – odparł nadinspektor.
Bezczelny i cyniczny. Zabawny i uszczypliwy. Samiec alfa. Nie, nie myślę tutaj o Remigiuszu Mrozie (choć kto go tam wie…). To Forst. Wiktor Forst. Mój ulubiony typ faceta. W czasach, gdy polska literatura tonie w kryminałach, niezwykle ciężko jest stworzyć postać, która czymś się wyróżni. Zdecydowanie nasz komisarz ma ku temu predyspozycje. Co prawda trochę zawiewa spolszczonym Jamesem Bondem i MacGyverem, ale wybaczam tą niefrasobliwość, bo poczucie humoru ma zdecydowanie w moim stylu.
Zmamiona Tatrami, na które pisarz wybrał sobie miejsce akcji, jako pierwszą „na tapet” wzięłam serię z komisarzem Forstem, zaczynając – jak Mróz nakazał – od Ekspozycji. Żeby była jasność: z Tatrami ta książka ma tyle wspólnego, co ja z fizyką jądrową. Owszem, akcja zaczyna się w górach, ale potem…
Na giewonckim krzyżu zostaje powieszony człowiek. Choć wydaje się, że sprawca nie zostawił żadnych śladów, naszemu komisarzowi udaje się odnaleźć pierwszy trop wskazujący kierunek śledztwa. Tak zaczynają się perypetie Forsta rodem z książek Dana Browna. Tajemnica ukryta w rękopisach z Qumran i watykański spisek od razu przywołał w mojej głowie historię Roberta Langdona z Kodu Leonadra da Vinci. Jako, że moje zainteresowanie teoriami spiskowymi w Kościele umarło przy Aniołach i demonach, byłam mocno zdegustowana religijnymi aspektami Ekspozycji. Z kolei, gdy pojawiła się kwestia wołyńska, od razu przed oczami stanęły mi sceny z głośnego filmu Smarzowskiego. Żeby tego wszystkiego było mało, życie swojego bohatera autor naszpikował tyloma zdarzeniami, że momentami nie sposób nadążyć. W jednej chwili Forst stoi na szczycie Giewontu, by za chwilę znaleźć się na Białorusi, a zaraz potem w rosyjskim więzieniu dla najgorszego sortu kryminalistów. (Pomijam kwestię, że przez większość czasu zastanawiałam się, ile ten Forst jeszcze wytrzyma, bo zdecydowanie przez kilkaset stron robi za niezłej jakości worek treningowy). A więc mamy religię, Wołyń, rosyjską niewolę i wielką pogoń. Dla mnie zbyt wiele, choć trzeba przyznać, że wszystko zostało ze sobą zmiksowane w sposób ciekawy, choć może nie do końca precyzyjny. In plus jest również fakt, że nie można narzekać na nudę czy brak wrażeń. A zakończenie? No cóż. Tutaj Mróz popisał się szczególnie. Nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po Przewieszenie.
Ocena: 4+/6 czytaj więcej
Gorący Mróz. O matko, cóż za oksymoron!
Wszechobecne ochy i achy mają zachęcać, a ja – jak zwykle – buntuję się przeciwko temu. Nie będę popierać teorii Le Bona, nie będę robić tego, co wszyscy. Nic to, że Instagram pełny „najnowszej Chyłki”. Tłumy w kolejce po autograf podczas tegorocznej Grandy wcale mnie nie przekonują. Oszaleli! A czytajcie sobie. Na zdrowie. Ja jestem ponad to.
***
Czasami chciałabym być taką całkowitą ignorantką. Myśleć o sobie jak o oryginalnej, niepoddającej się presji otoczenia czytelniczce wynajdującej w polskiej literaturze perełki, które – dzięki mnie, a jakże! – staną się bestsellerami. Wiecie, takie ciche marzenie każdego, kto pisze: być głosem w dyskusji.
- No? Mów, Edmund. Masz jakąś koncepcję?
– Być może.
– A ja być może noszę w dupie noże – odparł nadinspektor.
Bezczelny i cyniczny. Zabawny i uszczypliwy. Samiec alfa. Nie, nie myślę tutaj o Remigiuszu Mrozie (choć kto go tam wie…). To Forst. Wiktor Forst. Mój ulubiony typ faceta. W czasach, gdy polska literatura tonie w kryminałach, niezwykle ciężko jest stworzyć postać, która czymś się wyróżni. Zdecydowanie nasz komisarz ma ku temu predyspozycje. Co prawda trochę zawiewa spolszczonym Jamesem Bondem i MacGyverem, ale wybaczam tą niefrasobliwość, bo poczucie humoru ma zdecydowanie w moim stylu.
Zmamiona Tatrami, na które pisarz wybrał sobie miejsce akcji, jako pierwszą „na tapet” wzięłam serię z komisarzem Forstem, zaczynając – jak Mróz nakazał – od Ekspozycji. Żeby była jasność: z Tatrami ta książka ma tyle wspólnego, co ja z fizyką jądrową. Owszem, akcja zaczyna się w górach, ale potem…
Na giewonckim krzyżu zostaje powieszony człowiek. Choć wydaje się, że sprawca nie zostawił żadnych śladów, naszemu komisarzowi udaje się odnaleźć pierwszy trop wskazujący kierunek śledztwa. Tak zaczynają się perypetie Forsta rodem z książek Dana Browna. Tajemnica ukryta w rękopisach z Qumran i watykański spisek od razu przywołał w mojej głowie historię Roberta Langdona z Kodu Leonadra da Vinci. Jako, że moje zainteresowanie teoriami spiskowymi w Kościele umarło przy Aniołach i demonach, byłam mocno zdegustowana religijnymi aspektami Ekspozycji. Z kolei, gdy pojawiła się kwestia wołyńska, od razu przed oczami stanęły mi sceny z głośnego filmu Smarzowskiego. Żeby tego wszystkiego było mało, życie swojego bohatera autor naszpikował tyloma zdarzeniami, że momentami nie sposób nadążyć. W jednej chwili Forst stoi na szczycie Giewontu, by za chwilę znaleźć się na Białorusi, a zaraz potem w rosyjskim więzieniu dla najgorszego sortu kryminalistów. (Pomijam kwestię, że przez większość czasu zastanawiałam się, ile ten Forst jeszcze wytrzyma, bo zdecydowanie przez kilkaset stron robi za niezłej jakości worek treningowy). A więc mamy religię, Wołyń, rosyjską niewolę i wielką pogoń. Dla mnie zbyt wiele, choć trzeba przyznać, że wszystko zostało ze sobą zmiksowane w sposób ciekawy, choć może nie do końca precyzyjny. In plus jest również fakt, że nie można narzekać na nudę czy brak wrażeń. A zakończenie? No cóż. Tutaj Mróz popisał się szczególnie. Nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po Przewieszenie.
Ocena: 4+/6 czytaj więcej
©Spadło mi z regała
Od zwłok wiszących na krzyżu na Giewoncie, rozpoczyna się seria tajemniczych morderstw. Mimo, że ofiar pozornie nic nie łączy, przy każdej z nich śledczy znajdują tajemnicze starożytne numizmaty. Komisarz Forst, przydzielony do śledztwa, jest standardowo kompletnym przeciwieństwem wyobrażenia o profesjonalnym policjancie. Nieprzyjemny, sarkastyczny, pchający się tam gdzie nie powinien i do tego kompletnie pozbawiony autorytetów. W cały ten pasztet, Forst wciąga dziennikarkę, którą oczywiście stara się przelecieć tak szybko jak to tylko możliwe.
Nie można Autorowi zarzucić braku pomysłu – uważam, że porządnie się napracował nad tym pomysłem i fabułą. Historia, poza wartką akcją, okraszona jest elementami religijnymi i historycznymi. Pióro Pana Remigiusza jest moim zdaniem dobrze wyważone. Oznacza to tyle, że czytało mi się szybko i przyjemnie, jednak nie udało mi się znaleźć sentencji bardziej niż poprawnych – w przeciwieństwie do np. Kulpy czy Orbitowskiego, u których garściami można czerpać piękne zdania i myśli.
Podobał mi się dynamizm tej książki. W Ekspozycji naprawdę dzieje się bardzo dużo. Zwroty akcji, humor, nieźle zbudowani bohaterowie – to wszystko jest na plus.
Wszystko by było super, gdyby to był debiut. Ale nie jest. Po osobie, która wydała już kilka książek spodziewałem się jednak czegoś więcej. Historia zaczyna się mocnym akcentem i… i tyle w temacie mocnych akcentów. Ciężko mi zadecydować czy Ekspozycja jest kryminałem, powieścią sensacyjną czy przygodową. W mojej ocenie Autora poniosła wyobraźnia tak bardzo, że stworzył James’a Bonda ‘na miarę naszych możliwości’ – nie w idealnie skrojonym garniturze, ale przetartych dżinsach, nie prującego Astonem Martinem do Monaco, ale tłukącego się gruchotem w stronę naszych wschodnich sąsiadów. Bond jest szarmancki, Forst… no cóż… gadatliwy, to na pewno. Dorzućmy do tego wszystkiego kilka wątków, które zaczynają się i nigdy nie kończą, parę dość infantylnych zagrywek Forsta, które odnoszą jednak pozytywny dla niego skutek (jakże by inaczej) oraz najbardziej prozaiczny fakt, że w naszej rzeczywistości ta historia kompletnie nie miała by szansy się wydarzyć, a otrzymamy kryminalny bigos. Bigos – wiadomo – wykwintny nie jest, ale większość lubi. Produkt do pociągu – ot co.
Szczerze żałuję, że nie mogę się zachwycić. Uważam, że ta historia miała nieprawdopodobnie duży potencjał. Może Autor powinien pokorniej podchodzić do swojej twórczości i dawać sobie więcej czasu na wyłuskanie z wersji roboczej tego co najlepsze. Ciężko mi powiedzieć. Tak czy inaczej trzymam kciuki, bo taki dorobek, w tak młodym wieku to wielki sukces.
Swoją drogą cały czas się zastanawiam nad nazwiskiem głównego bohatera. Forst, to przecież anagram słowa Frost, które znaczy nic innego, jak tylko mróz. czytaj więcej
Nie można Autorowi zarzucić braku pomysłu – uważam, że porządnie się napracował nad tym pomysłem i fabułą. Historia, poza wartką akcją, okraszona jest elementami religijnymi i historycznymi. Pióro Pana Remigiusza jest moim zdaniem dobrze wyważone. Oznacza to tyle, że czytało mi się szybko i przyjemnie, jednak nie udało mi się znaleźć sentencji bardziej niż poprawnych – w przeciwieństwie do np. Kulpy czy Orbitowskiego, u których garściami można czerpać piękne zdania i myśli.
Podobał mi się dynamizm tej książki. W Ekspozycji naprawdę dzieje się bardzo dużo. Zwroty akcji, humor, nieźle zbudowani bohaterowie – to wszystko jest na plus.
Wszystko by było super, gdyby to był debiut. Ale nie jest. Po osobie, która wydała już kilka książek spodziewałem się jednak czegoś więcej. Historia zaczyna się mocnym akcentem i… i tyle w temacie mocnych akcentów. Ciężko mi zadecydować czy Ekspozycja jest kryminałem, powieścią sensacyjną czy przygodową. W mojej ocenie Autora poniosła wyobraźnia tak bardzo, że stworzył James’a Bonda ‘na miarę naszych możliwości’ – nie w idealnie skrojonym garniturze, ale przetartych dżinsach, nie prującego Astonem Martinem do Monaco, ale tłukącego się gruchotem w stronę naszych wschodnich sąsiadów. Bond jest szarmancki, Forst… no cóż… gadatliwy, to na pewno. Dorzućmy do tego wszystkiego kilka wątków, które zaczynają się i nigdy nie kończą, parę dość infantylnych zagrywek Forsta, które odnoszą jednak pozytywny dla niego skutek (jakże by inaczej) oraz najbardziej prozaiczny fakt, że w naszej rzeczywistości ta historia kompletnie nie miała by szansy się wydarzyć, a otrzymamy kryminalny bigos. Bigos – wiadomo – wykwintny nie jest, ale większość lubi. Produkt do pociągu – ot co.
Szczerze żałuję, że nie mogę się zachwycić. Uważam, że ta historia miała nieprawdopodobnie duży potencjał. Może Autor powinien pokorniej podchodzić do swojej twórczości i dawać sobie więcej czasu na wyłuskanie z wersji roboczej tego co najlepsze. Ciężko mi powiedzieć. Tak czy inaczej trzymam kciuki, bo taki dorobek, w tak młodym wieku to wielki sukces.
Swoją drogą cały czas się zastanawiam nad nazwiskiem głównego bohatera. Forst, to przecież anagram słowa Frost, które znaczy nic innego, jak tylko mróz. czytaj więcej
©PanCzyta.pl
Zacznę od truizmu – jest literatura wysoka i jest literatura pop. Od literatury pop wymagam, by była wciągająca, ekscytująca, by akcja gnała na łeb, na szyję, by rozwiązania tajemnic, które autor nakreślił na początku powieści wywołały na mej twarzy minę w stylu what the…, by nie dała się łatwo odłożyć na półkę i szybko o sobie zapomnieć. Podoba się Wam taka koncepcja? Wsiadacie ze mną ponownie na literacki rollercoaster? No to koniecznie sięgnijcie po Ekspozycję. Trochę mrozu… tfu, Mroza w środku upalnego lata? Jestem na tak!
Poznajcie komisarza Wiktora Forsta, który wszystko robi tak, jak chce. Nieraz podpada przełożonym, bowiem nie zawsze liczy się z ich zdaniem, metody pracy ma często mocno niekonwencjonalne, a do tego, no cóż… Podinspektor Edmund Osica ma jeszcze jeden powód, by go nie lubić. Powód natury osobistej – otóż Forst uwiódł jego córkę. A potem ją porzucił.
Kiedy policja znajduje na Giewoncie ciało mężczyzny, mają jeszcze nadzieję, że sprawa będzie w miarę prosta, a morderca zostanie szybko uchwycony. Bo choć początkowo wydaje się, że nagi człowiek wiszący na giewonckim krzyżu popełnił samobójstwo (nie widać żadnych śladów walki), wkrótce staje się jasne, że został zabity ze szczególnym okrucieństwem. Trup, który wkrótce zostaje zidentyfikowany jako Marek Chalimoniuk, wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego, to tylko początek większej sprawy. A uwierzcie mi, że nic nie mogło pójść gorzej niż poszło Forstowi i dziennikarce popularnej stacji telewizyjnej, Oldze Szrebskiej. Mówiąc wprost, bardzo szybko wszystko się spieprzyło i para Forst i Szrebska muszą działać na własną rękę.
– Zrobiłam mały crowdsourcing.
– Widzę – odparł Forst. – Załatwiłaś też sobie naganę Rady Etyki Mediów. Na tych zdjęciach widnieje twarz ofiary.
– Nie mów! Ale wtopa.
– I to w niezłym zbliżeniu.
– Ktoś go rozpoznał? – zapytała z uśmiechem Szrebska.
– Jeśli liczba lajków pod odpowiedzią świadczy o jej prawdziwości, to jest to nie kto inny jak Nergal ćwiczący przed następnym koncertem.
Morderca wodzi policję za nos, podtyka im fałszywe tropy, a lektura Ekspozycji ze strony na stronę robi się bardziej sensacyjna. Razem z bohaterami odwiedzimy kilka miejsc, których zdecydowanie nie chcielibyśmy odwiedzić w rzeczywistości i cofniemy się do mrocznych wydarzeń z przeszłości. Bo niektórzy nie zapominają…
Akcja, akcja i jeszcze raz akcja plus duża doza układów i tajemnic – tak mogłabym w jednym zdaniu opisać tę powieść Mroza. Trzeba brać poprawkę na to, że autor lubi aranżować sytuacje, które ja nazywam „hollywódzkimi”: to znaczy nieraz wydobywa swoich bohaterów z najgorszych tarapatów (co prawda w ostatniej chwili i to ostro ich poniewierając po drodze). Strzelanina, pościgi, bijatyki? Jeśli to lubicie, będziecie zachwyceni. Jeśli chodzi o książki Mroza, ja zawsze daję się porwać akcji – a gwarantuję Wam, że tej Wam nie zabraknie.
Para Forst i Szrebska skradła moje serce. Co prawda komisarz Wiktor Forst zasługuje na prztyczek w nos za żenujący podryw (cóż, widać wcześniej gapienie się na dekolt wybranki i niewybredne komentarze na temat tego, czym ciekawym mogą się zaraz zająć, działały na kobiety), ale podejrzewam, że to tylko poza. Szrebska natomiast to taka trochę Chyłka 2, czyli kobieta z dość ostrym językiem – i choć jej twardy charakter zostanie przez Mroza wystawiony doprawdy na zbyt wiele ciężkich prób, wychodzi z tego zwycięsko.
Czytałam tę książkę do godziny drugiej w nocy, bo po prostu nie mogłam się od niej oderwać. Książki Remigiusza Mroza to typowe page-turnery – po prostu musisz wiedzieć, co będzie dalej. Gdy już skończyłam lekturę, odłożyłam ostrożnie książkę na łóżko, a sama opadłam na poduszkę z miną what the f*ck?! Co prawda komplement jest może na razie lekko przesadzony, ale uwierzcie mi, że kluczowe jest tu słowo „lekko” – Ekspozycja przypominała mi powieści Jo Nesbø ze świetnego cyklu o Harrym Hole. Ta powieść jest lepsza niż Parabellum. Jest lepsza niż Kasacja. I znów dałam się uwieść.
Ocena: 5/6
czytaj więcej
Poznajcie komisarza Wiktora Forsta, który wszystko robi tak, jak chce. Nieraz podpada przełożonym, bowiem nie zawsze liczy się z ich zdaniem, metody pracy ma często mocno niekonwencjonalne, a do tego, no cóż… Podinspektor Edmund Osica ma jeszcze jeden powód, by go nie lubić. Powód natury osobistej – otóż Forst uwiódł jego córkę. A potem ją porzucił.
Kiedy policja znajduje na Giewoncie ciało mężczyzny, mają jeszcze nadzieję, że sprawa będzie w miarę prosta, a morderca zostanie szybko uchwycony. Bo choć początkowo wydaje się, że nagi człowiek wiszący na giewonckim krzyżu popełnił samobójstwo (nie widać żadnych śladów walki), wkrótce staje się jasne, że został zabity ze szczególnym okrucieństwem. Trup, który wkrótce zostaje zidentyfikowany jako Marek Chalimoniuk, wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego, to tylko początek większej sprawy. A uwierzcie mi, że nic nie mogło pójść gorzej niż poszło Forstowi i dziennikarce popularnej stacji telewizyjnej, Oldze Szrebskiej. Mówiąc wprost, bardzo szybko wszystko się spieprzyło i para Forst i Szrebska muszą działać na własną rękę.
– Zrobiłam mały crowdsourcing.
– Widzę – odparł Forst. – Załatwiłaś też sobie naganę Rady Etyki Mediów. Na tych zdjęciach widnieje twarz ofiary.
– Nie mów! Ale wtopa.
– I to w niezłym zbliżeniu.
– Ktoś go rozpoznał? – zapytała z uśmiechem Szrebska.
– Jeśli liczba lajków pod odpowiedzią świadczy o jej prawdziwości, to jest to nie kto inny jak Nergal ćwiczący przed następnym koncertem.
Morderca wodzi policję za nos, podtyka im fałszywe tropy, a lektura Ekspozycji ze strony na stronę robi się bardziej sensacyjna. Razem z bohaterami odwiedzimy kilka miejsc, których zdecydowanie nie chcielibyśmy odwiedzić w rzeczywistości i cofniemy się do mrocznych wydarzeń z przeszłości. Bo niektórzy nie zapominają…
Akcja, akcja i jeszcze raz akcja plus duża doza układów i tajemnic – tak mogłabym w jednym zdaniu opisać tę powieść Mroza. Trzeba brać poprawkę na to, że autor lubi aranżować sytuacje, które ja nazywam „hollywódzkimi”: to znaczy nieraz wydobywa swoich bohaterów z najgorszych tarapatów (co prawda w ostatniej chwili i to ostro ich poniewierając po drodze). Strzelanina, pościgi, bijatyki? Jeśli to lubicie, będziecie zachwyceni. Jeśli chodzi o książki Mroza, ja zawsze daję się porwać akcji – a gwarantuję Wam, że tej Wam nie zabraknie.
Para Forst i Szrebska skradła moje serce. Co prawda komisarz Wiktor Forst zasługuje na prztyczek w nos za żenujący podryw (cóż, widać wcześniej gapienie się na dekolt wybranki i niewybredne komentarze na temat tego, czym ciekawym mogą się zaraz zająć, działały na kobiety), ale podejrzewam, że to tylko poza. Szrebska natomiast to taka trochę Chyłka 2, czyli kobieta z dość ostrym językiem – i choć jej twardy charakter zostanie przez Mroza wystawiony doprawdy na zbyt wiele ciężkich prób, wychodzi z tego zwycięsko.
Czytałam tę książkę do godziny drugiej w nocy, bo po prostu nie mogłam się od niej oderwać. Książki Remigiusza Mroza to typowe page-turnery – po prostu musisz wiedzieć, co będzie dalej. Gdy już skończyłam lekturę, odłożyłam ostrożnie książkę na łóżko, a sama opadłam na poduszkę z miną what the f*ck?! Co prawda komplement jest może na razie lekko przesadzony, ale uwierzcie mi, że kluczowe jest tu słowo „lekko” – Ekspozycja przypominała mi powieści Jo Nesbø ze świetnego cyklu o Harrym Hole. Ta powieść jest lepsza niż Parabellum. Jest lepsza niż Kasacja. I znów dałam się uwieść.
Ocena: 5/6
czytaj więcej
©tanayah czyta
Dość głośno jest ostatnio o młodym, polskim pisarzu, którego książki szybko zyskują popularność i na których premiery czytelnicy czekają z wielką niecierpliwością. Koniecznie chciałam sprawdzić, jak i o czym pisze pan Remigiusz Mróz, a Ekspozycja to moja pierwsza książka autora. Jest to zarazem pierwszy tom trylogii o Wiktorze Forście, komisarzu polskiej policji.
Pewnego ranka, na giewonckim krzyżu, policja odnajduje ciało starszego mężczyzny. Śledztwo ma poprowadzić Forst, ale nagle okazuje się, że nieoczekiwanie i w trybie natychmiastowym, zostaje on odsunięty od sprawy. Nie chce się z tym pogodzić i usiłuje dociec, kto i z jakiego powodu to zrobił. Upór, z jakim Wiktor poszukuje winnych, zaprowadzi go w miejsca, w których policjant wolałby się nigdy nie znaleźć. Tymczasem morderca uderza po raz kolejny, a ofiary pierwszego i drugiego zabójstwa na pozór nie mają ze sobą nic wspólnego. Kiedy Forst odkrywa, co tak naprawdę łączy oba morderstwa, jest już za późno, by się wycofać i tak po prostu spokojnie wrócić do domu.
Mijały minuty i składały się powoli na kolejne godziny. Cała trójka opuściła las i wyszła na rozległe pola, nigdzie nie dostrzegając żadnych zabudowań. Szrebska uznała, że jeśli gdzieś w Polsce istnieje raj dla uciekinierów, to tylko na ścianie wschodniej. Może jeszcze na Mazurach, względnie w Bieszczadach.
Wiktor prowadzi dochodzenie na własną rękę, zagłębiając się w sprawę coraz bardziej. Morderca jest człowiekiem bardzo przebiegłym, na miejscu zbrodni nie pozostawia tropów, odcisków palców ani śladów DNA. Forst sięga do metod bardzo kontrowersyjnych, by poznać tożsamość zabójcy i jego motywy. Za niektóre z nich przyjdzie mu zapłacić bardzo wysoką cenę, a także przyjąć na swe barki ogromny ciężar bólu, strachu i poniżenia. Wszystko komplikuje się coraz bardziej, a Forst przekonuje się, że z pewnych sytuacji nie ma wyjścia, choćby człowiek się dwoił, troił i wychodził z siebie.
Wiktor Forst to postać bezkompromisowa. Jest on człowiekiem zawziętym, upartym, prącym naprzód za wszelką cenę, odważnym i twardym, wybuchowym i narwanym. Większość z tych cech sprawia, że w policji jest jednym z najlepszych. Być może z jego metodami wielu się nie zgadza, ale to właśnie dzięki nim Forst jest taki skuteczny. A być może, gdyby nie nawracające i uciążliwe migreny, byłby jeszcze lepszy. Bywa nerwowy, bo jakiś czas temu rzucił palenie i musi zadowalać się gumą do żucia. Ma też specyficzne poczucie humoru, które być może zaważy na tym czy czytelnik go polubi, czy też nie. Ja polubiłam. Wzbudził zarówno moją sympatię, jak i chwilami wywołał zniesmaczenie, ale zyskał moje zrozumienie dla wszystkiego, co zrobił.
Był jednak wdzięczny białoruskiemu lekarzowi za to, że się z nim nie cackał. Bez zastanowienia podał mu tramadol, lekki opioid, który w Polsce dostępny był wyłącznie na receptę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu Forst poczuł, jakby ktoś ściągnął mu imadło z głowy. Migrena zniknęła, a zastąpiła ją cudowna błogość. Nie potrafił nawet martwić się tym, że jeśli w Moskwie im się nie powiedzie, natychmiast wrócą na Białoruś i zostaną postawieni przed plutonem egzekucyjnym.
Ekspozycja nie porwała mnie od razu. Szczerze mówiąc pierwsze strony czytałam trochę na siłę. Nie mogłam wczuć się w akcję ani przekonać do bohaterów, irytowały mnie rozbudowane dialogi. Jednak po tym, jak przebrnęłam przez pierwsze podrozdziały i akcja się rozkręciła, przeczytałam powieść w kilka godzin. Mamy tu wątek kryminalny, mocno rozbudowany, ale prym wiedzie mroczny wątek sensacyjny, dzięki któremu książka przykuwa czytelnika do siebie na wiele długich godzin. Piszę “wiele”, bo powieść wcale do krótkich nie należy – liczy sobie w całości ponad 470 stron.
Ekspozycja to kawał świetnego pisarskiego warsztatu. I choć chwilami odnosiłam wrażenie, że niektóre dialogi można było skrócić, uważam że to nieustannie trzymająca w napięciu bardzo dobra lektura. Autor ma lekkie pióro, dopracowany styl i pokłady talentu, z których powinien intensywnie korzystać.
Wydanie Filii bez zarzutu, w tekście natknęłam się raptem na dwie drobne literówki. Ciekawa okładka, dobry druk, przejrzyste rozdziały.
Brak tutaj wyidealizowanych postaci, które raczej nie byłyby wówczas autentyczne. Wiktor nie pracuje sam, zawiera on niepisaną umowę z dziennikarką Olgą Szrebską. Olga ma doświadczenie w pracy dziennikarskiej i bardzo wielu pożytecznych znajomych. Dzięki nim uda się ruszyć ze śledztwem z miejsca. Sama Olga nie wzbudziła mojej sympatii. Nie bardzo nawet potrafię ją opisać. W sprawie Forsta widzi szansę dla siebie, szansę na wybicie się w świecie dziennikarskim oraz – rzecz jasna – szansę na nagrodę. Z tych powodów brnie wraz z policjantem coraz głębiej w zagmatwane śledztwo, choć doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że może ją to kosztować karierę. A kto wie czy nawet nie życie? Współpracując ze sobą Olga i Wiktor dokopują się do przerażających informacji z dalekiej przeszłości, powiązanych ze współczesnymi zabójstwami.
Olga przypuszczała, że proces będzie tylko teatrzykiem, a wyrok zapadł na długo przed pierwszą rozprawą. Szybko jednak przekonała się, że było zupełnie inaczej. Już od pierwszych dni sprawa była relacjonowana przez rosyjskie media. Chełpiono się tym, że FSB ujęła dziennikarkę, której poszukiwały polskie służby i Interpol. W dodatku zaraz po tym, jak rzekomo nielegalnie przekroczyła rosyjską granicę.
Ekspozycja zawiera kilka zwrotów akcji, które dosłownie wbiły mnie w fotel. Podobało mi się, że książka jest absolutnie nieprzewidywalna i kompletnie niesztampowa. Czytywałam już sensacje, różne, polskie i zagraniczne, ale ta jest – i mówię to z całym przekonaniem – jedną z najlepszych, jakie przeczytałam. Warto nadmienić, że w styczniu 2016 roku, miała swą premierę druga książka z cyklu o Forście, pt.: Przewieszenie.
Bardzo gorąco polecam, jeśli lubicie kryminały, thrillery i sensację oraz dobrą i bardzo wciągającą literaturę.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
Pewnego ranka, na giewonckim krzyżu, policja odnajduje ciało starszego mężczyzny. Śledztwo ma poprowadzić Forst, ale nagle okazuje się, że nieoczekiwanie i w trybie natychmiastowym, zostaje on odsunięty od sprawy. Nie chce się z tym pogodzić i usiłuje dociec, kto i z jakiego powodu to zrobił. Upór, z jakim Wiktor poszukuje winnych, zaprowadzi go w miejsca, w których policjant wolałby się nigdy nie znaleźć. Tymczasem morderca uderza po raz kolejny, a ofiary pierwszego i drugiego zabójstwa na pozór nie mają ze sobą nic wspólnego. Kiedy Forst odkrywa, co tak naprawdę łączy oba morderstwa, jest już za późno, by się wycofać i tak po prostu spokojnie wrócić do domu.
Mijały minuty i składały się powoli na kolejne godziny. Cała trójka opuściła las i wyszła na rozległe pola, nigdzie nie dostrzegając żadnych zabudowań. Szrebska uznała, że jeśli gdzieś w Polsce istnieje raj dla uciekinierów, to tylko na ścianie wschodniej. Może jeszcze na Mazurach, względnie w Bieszczadach.
Wiktor prowadzi dochodzenie na własną rękę, zagłębiając się w sprawę coraz bardziej. Morderca jest człowiekiem bardzo przebiegłym, na miejscu zbrodni nie pozostawia tropów, odcisków palców ani śladów DNA. Forst sięga do metod bardzo kontrowersyjnych, by poznać tożsamość zabójcy i jego motywy. Za niektóre z nich przyjdzie mu zapłacić bardzo wysoką cenę, a także przyjąć na swe barki ogromny ciężar bólu, strachu i poniżenia. Wszystko komplikuje się coraz bardziej, a Forst przekonuje się, że z pewnych sytuacji nie ma wyjścia, choćby człowiek się dwoił, troił i wychodził z siebie.
Wiktor Forst to postać bezkompromisowa. Jest on człowiekiem zawziętym, upartym, prącym naprzód za wszelką cenę, odważnym i twardym, wybuchowym i narwanym. Większość z tych cech sprawia, że w policji jest jednym z najlepszych. Być może z jego metodami wielu się nie zgadza, ale to właśnie dzięki nim Forst jest taki skuteczny. A być może, gdyby nie nawracające i uciążliwe migreny, byłby jeszcze lepszy. Bywa nerwowy, bo jakiś czas temu rzucił palenie i musi zadowalać się gumą do żucia. Ma też specyficzne poczucie humoru, które być może zaważy na tym czy czytelnik go polubi, czy też nie. Ja polubiłam. Wzbudził zarówno moją sympatię, jak i chwilami wywołał zniesmaczenie, ale zyskał moje zrozumienie dla wszystkiego, co zrobił.
Był jednak wdzięczny białoruskiemu lekarzowi za to, że się z nim nie cackał. Bez zastanowienia podał mu tramadol, lekki opioid, który w Polsce dostępny był wyłącznie na receptę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu Forst poczuł, jakby ktoś ściągnął mu imadło z głowy. Migrena zniknęła, a zastąpiła ją cudowna błogość. Nie potrafił nawet martwić się tym, że jeśli w Moskwie im się nie powiedzie, natychmiast wrócą na Białoruś i zostaną postawieni przed plutonem egzekucyjnym.
Ekspozycja nie porwała mnie od razu. Szczerze mówiąc pierwsze strony czytałam trochę na siłę. Nie mogłam wczuć się w akcję ani przekonać do bohaterów, irytowały mnie rozbudowane dialogi. Jednak po tym, jak przebrnęłam przez pierwsze podrozdziały i akcja się rozkręciła, przeczytałam powieść w kilka godzin. Mamy tu wątek kryminalny, mocno rozbudowany, ale prym wiedzie mroczny wątek sensacyjny, dzięki któremu książka przykuwa czytelnika do siebie na wiele długich godzin. Piszę “wiele”, bo powieść wcale do krótkich nie należy – liczy sobie w całości ponad 470 stron.
Ekspozycja to kawał świetnego pisarskiego warsztatu. I choć chwilami odnosiłam wrażenie, że niektóre dialogi można było skrócić, uważam że to nieustannie trzymająca w napięciu bardzo dobra lektura. Autor ma lekkie pióro, dopracowany styl i pokłady talentu, z których powinien intensywnie korzystać.
Wydanie Filii bez zarzutu, w tekście natknęłam się raptem na dwie drobne literówki. Ciekawa okładka, dobry druk, przejrzyste rozdziały.
Brak tutaj wyidealizowanych postaci, które raczej nie byłyby wówczas autentyczne. Wiktor nie pracuje sam, zawiera on niepisaną umowę z dziennikarką Olgą Szrebską. Olga ma doświadczenie w pracy dziennikarskiej i bardzo wielu pożytecznych znajomych. Dzięki nim uda się ruszyć ze śledztwem z miejsca. Sama Olga nie wzbudziła mojej sympatii. Nie bardzo nawet potrafię ją opisać. W sprawie Forsta widzi szansę dla siebie, szansę na wybicie się w świecie dziennikarskim oraz – rzecz jasna – szansę na nagrodę. Z tych powodów brnie wraz z policjantem coraz głębiej w zagmatwane śledztwo, choć doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że może ją to kosztować karierę. A kto wie czy nawet nie życie? Współpracując ze sobą Olga i Wiktor dokopują się do przerażających informacji z dalekiej przeszłości, powiązanych ze współczesnymi zabójstwami.
Olga przypuszczała, że proces będzie tylko teatrzykiem, a wyrok zapadł na długo przed pierwszą rozprawą. Szybko jednak przekonała się, że było zupełnie inaczej. Już od pierwszych dni sprawa była relacjonowana przez rosyjskie media. Chełpiono się tym, że FSB ujęła dziennikarkę, której poszukiwały polskie służby i Interpol. W dodatku zaraz po tym, jak rzekomo nielegalnie przekroczyła rosyjską granicę.
Ekspozycja zawiera kilka zwrotów akcji, które dosłownie wbiły mnie w fotel. Podobało mi się, że książka jest absolutnie nieprzewidywalna i kompletnie niesztampowa. Czytywałam już sensacje, różne, polskie i zagraniczne, ale ta jest – i mówię to z całym przekonaniem – jedną z najlepszych, jakie przeczytałam. Warto nadmienić, że w styczniu 2016 roku, miała swą premierę druga książka z cyklu o Forście, pt.: Przewieszenie.
Bardzo gorąco polecam, jeśli lubicie kryminały, thrillery i sensację oraz dobrą i bardzo wciągającą literaturę.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Papuzie pióro
Remigiusz Mróz urodził się w 1987 roku w Opolu. Jest doktorantem Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. W ciągu trzech lat zdążył wydać dwanaście książek. Nie ogranicza się do jednego gatunku – tworzy powieści historyczne, thrillery prawnicze, kryminały, a nawet science fiction. Ekspozycja to pierwsza część serii powieści kryminalnych, w której pierwsze skrzypce odgrywa komisarz Wiktor Forst.
Na Giewoncie zostaje odnalezione przez turystów ciało – zamordowano mężczyznę, a nagie zwłoki powieszono na krzyżu. Sprawę zabójstwa prowadzić ma komisarz Wiktor Forst, który nie ma zbyt dobrej opinii wśród swoich kolegów po fachu. Nieoczekiwanie jednak zostaje od niej odsunięty, zostaje wszczęte przeciw niemu postępowanie. Forst jednak ani myśli rezygnować. Wraz z dziennikarką, Olgą Szrebską, angażuje się w poszukiwania zabójcy na własną rękę.
Gdybym miała wymienić trzy powody, dla których warto sięgnąć po pierwszą część trylogii z komisarzem Forstem, od razu powiedziałabym: akcja, humor, postaci. Dokładnie w takiej kolejności.
Tempo akcji jest tutaj zawrotne. Chciałabym porównać je do rollercoastera, ale nie byłoby to najbardziej trafne porównanie. Rollercoastery, owszem, mogą poszczycić się dużą prędkością, najpierw jednak muszą jej nabrać. W Ekspozycji od początku nie ma zbędnego przedłużania, rozpędzania się ani wprowadzania do fabuły. Trup ledwo zostaje znaleziony – i akcja rusza z kopyta. Zaczynają się pościgi, porwania, ucieczki, zabójstwa, strzelaniny, bójki. Jeśli jeszcze łudzicie się, że autor czasem daje czytelnikowi odetchnąć, zwolnić, może nawet się zatrzymać – muszę Was wyprowadzić z błędu. Od pierwszej do ostatniej strony tempo akcji tylko przyspiesza. Co więcej – po skończeniu książki wcale nie można odetchnąć. Nie ma wyciszenia akcji, nie ma rozwikłania zagadki. Jest za to przyspieszone tętno i niedowierzanie. Zakończenie książki dosłownie wbija w fotel, pozostawia czytelnika zaskoczonym, spragnionym kolejnej części. (Tak więc jeśli zdecydowaliście się przeczytać Ekspozycję, to polecam nie popełniać tego błędu, co ja, i od razu zaopatrzyć się w kolejne części). Jeśli więc lubicie wartką akcję, która pędzi na łeb, na szyję i nie pozwala się nudzić ani odłożyć książki – sięgnijcie po Ekspozycję.
Jako kolejny wymieniłam humor. Z tego, co zauważyłam, jest to jedna z największych zalet wszystkich książek Mroza. Jeśli się zastanowić, rodzaj humoru występujący w tej książce nie jest czymś rzadkim w tego typu powieściach. A jednak nadal bawi i zapada w pamięć oraz zbliża do bohaterów. Są to po prostu uszczypliwe, lekko złośliwe komentarze, uwagi, przytyki, zmieszane ze szczyptą ironii, doprawione paroma wulgaryzmami i tym szczególnym, luźnym podejściem policjantów do własnego zawodu. Humor z pewnością dodaje Ekspozycji pewnego rodzaju kolorytu, pozwala się rozluźnić i zdystansować do wydarzeń. Jeśli miałabym znaleźć coś, co pozwala odetchnąć od tego zawrotnego tempa akcji, to z pewnością byłyby to te momenty, w których Forst wymienia ze Szrebską parę kąśliwych zdań. Jeśli więc lubicie tego typu humor, tak znajomy, a jednak nadal świetny – sięgnijcie po Ekspozycję.
I wreszcie bohaterowie. Mróz ma prawdziwy talent do tworzenia bardzo wiarygodnych, charakterystycznych postaci – i nieważne, czy dany bohater przewija się przez całą książkę, czy pojawia się na trzy strony; Mróz kreuje go tak, aby wyróżniał się, zapadał w pamięć, a nie był tylko miałkim tłem dla Forsta i Szrebskiej. Oczywiście najlepszą postacią tej książki jest bezsprzecznie Wiktor Forst – mężczyzna dosyć specyficzny, mający swoje zasady, swój światopogląd, a także kilka tajemnic z przeszłości. Forst, uzależniony od cynamonowych gum do żucia, porannego biegania, miewający częste bóle głowy. Forst, idący pod prąd, odważny, ale nie nieomylny. Warto zwrócić uwagę na to, że Mróz naprawdę nie szczędzi swych bohaterów – a to czyni je jeszcze bardziej realistycznymi. Wiktorowi Forstowi przytrafia się wiele „przygód”, niejednokrotnie naraża swoje zdrowie a nawet życie, ale najważniejsze jest to, że nie zawsze wychodzi cało z opresji. Nie ma tu graniczących z cudem zbiegów okoliczności. Zdarzają się łuty szczęścia, ale poprzetykane są niepowodzeniami. Jeśli więc lubicie realistyczne postaci, bohaterów niekoniecznie urodzonych w czepku, to po raz trzeci – sięgnijcie po Ekspozycję.
Ta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie i przede wszystkim doświadczyłam tego, czego nieco zabrakło mi przy poprzednio recenzowanej książce Mroza. Nareszcie odnalazłam tu emocje – a było ich naprawdę wiele. Poza tym urzekło mnie coś jeszcze – że autor zgrabnie, nienachalnie wplótł tutaj kilka nawiązań do innych swoich książek. Znam tylko jednego autora, który tak robi, a jest nim sam Stephen King. Wiem też, że Mróz również jest jego fanem. Nie wiem, czy była to inspiracja jego twórczością, ale zdecydowanie podoba mi się taki zabieg. Panie Mrozie, naprawdę dobra robota! (Chociaż nadal mam mordercze myśli z powodu zakończenia...! Ono jest okropne i genialne jednocześnie). Bardzo, bardzo polecam!
Ocena: 6/6
czytaj więcej
©Bohater Fikcyjny
Komentarze dotyczące książki:
-
Ewa • 05/11/2018 -
Beata • 04/08/2017 -
Gosia • 26/06/2016 -
Marcin • 07/04/2016 -
Kamil • 12/03/2016
W powieści mamy do czynienia z niecieszącym się dobrą sławą komisarzem Wiktorem Forstem. Jest on postacią rzekłabym niezbyt przyjazną, choć momentami ukazującą postawę inną niż zawodową. Człowiek ten w obliczu nagłych, niewyjaśnionych zdarzeń, zmuszony jest robić rzeczy z zupełnie odwrotnej strony jego kariery. Ktoś tak dociekliwy, nieobliczalny i kąśliwy jak Wiktor wydaje się być idealnym kandydatem zarówno na stróża prawa jak i na kryminalistę. Jego ojciec mawiał, że migrena jest jak piła łańcuchowa, która rżnie człowiekowi mózg tuż za oczami. Śmiem twierdzić, że główny bohater tak traktuje swoje własne objawy, które często wpływają na skutki jego, bądź co bądź dorosłych decyzji. Wiktor Forst współpracuje wraz z dziennikarką, Olgą Szrebską. Kobietą silną, władającą kąśliwym językiem zarówno jak komisarz, ukazującą na każdym kroku dziennikarską postawę i odwagę, która niestety nie zawsze posiada korzystne skutki swoich decyzji. >W trakcie swojej pracy dziennikarskiej przekonała się, że najmocniejsze motywacje mieli ludzie kierujący się albo żądzą pieniędzy, albo potrzebą akceptacji Boga. Jedno i drugie było potężnym orężem zarówno dla szlachetnych, jak i niecnych zachowań. Wiktor wraz z Olgą, starają się na własną rękę rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa popełnionego na Giewoncie. To właśnie tam odkryte zostają powieszone na krzyżu nagie zwłoki. Trop prowadzi do licznych zagadek z przeszłości, ukazując tym samym mroczne tajemnice, które jak się okazuje nie dotyczą tylko morderstwa popełnionego w Polsce, ale i dotyczą zarówno innych państw na świecie. Akcja powieści biegnie w zastraszającym tempie. Ze strony na stronę, z rozdziału na rozdział coraz bardziej wplątujemy się w szereg niewyjaśnionych zdarzeń, które staramy się rozwiązać wraz z komisarzem, jak i z dziennikarką. Książkę czyta się szybko, aż trudno się zorientować ile czasu nad nią spędziliśmy. Utwór należy do tych, przy których nie raz z naszych ust padną słowa typu: Cholera… A my wciąż będziemy zastanawiać się, jak to jest, że Ty wciąż jesteś cały komisarzu? Autor bardzo dobrze rozplanował wszystkie wydarzenia ukazane na łamach powieści. Wciąż staramy się uzyskać odpowiedź na pytania: Kto zabił? Jaki był tego wszystkiego cel? Kiedy się zaczęło i jak długo to potrwa? Pomimo tego, iż główny bohater ma trudny charakter i nie każdemu może on przypaść do gustu, ja z chęcią będę mu towarzyszyć, aż do końca. Powieść jest bardzo dynamiczna i zaskakująca, przez co chce się wciąż uczestniczyć w dalszych przygodach Wiktora Forsta. Ja mogę jedynie podziękować autorowi za tak wspaniałą powieść kryminalną.
Ocena: 6/6 czytaj więcej