
Dziewczynka, która ziała ogniem
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)
Literatura / Obyczajowa
38.60 złpremium: 24.90 zł Lub 24.90 zł | ||
38.10 zł Lub 34.29 zł | ||
41.50 zł | ||
41.50 zł Lub 37.35 zł | ||
41.50 zł |
Poruszający debiut literacki. Prawa do tłumaczenia sprzedano wydawnictwom w całej Europie. Ebook „Dziewczynka, która ziała ogniem” to pełna emocji historia choroby przeżywanej przez dziecko i widzianej oczami dziecka. Przypomina, że możemy przetrwać nawet najtrudniejsze sytuacje, jeśli tylko pozwolimy prowadzić się wyobraźni oraz prawdziwej przyjaźni.
Chociaż na co dzień spotykamy smoki tylko w baśniach, siłą dorównują im pacjenci walczący z poważnymi, często śmiertelnymi chorobami. Historie tych wojowników to jednak nie wymyślone opowiastki, lecz całkowicie rzeczywiste, pełne cierpienia pola bitwy.
Jedną z takich pacjentek jest Martina, młoda miłośniczka książek, świetlików i tuńczyka w puszce. Diagnoza skazuje ją na długotrwały pobyt w szpitalu oraz bolesne badania. Tym, co pomaga jej przetrwać, jest wyobraźnia – zmieniając się w smoka, nabiera odwagi i mocy potrzebnych do walki z chorobą. Odnajduje też wsparcie w osobie Lorenza, chłopca leczonego na tym samym oddziale. Dzięki nawiązanej przyjaźni dzieci czują, że mogą zrobić wszystko, a co najważniejsze – odzyskać zdrowie i wrócić do świata poza szpitalem.
O e-booku Dziewczynka, która ziała ogniem blogerzy napisali:
Giulia Binando Melis intencjonalnie przemieszcza się przez szpitalną chimeryczność dnia, dociera do fascynujących okien wyobraźni, pozwala także na ekspansję niesamowitych przyjacielskich gestów. To niepodważalnie piękna historia – z jednej strony budująca, z drugiej odzierająca ze złudzeń. - Mozaika Literacka - Miłka Kołakowska
To powieść inna od tych, które czytałam. Wartościowa, wzbudzająca w nas masę przemyśleń, na temat życia, śmierci... Niezwykle głęboka i refleksyjna. Dopiero po skończeniu jej poczułam, że przyzwyczaiłam się do Martiny i Lorenza, że mi ich brakuje... Jest to smutna historia, z małymi promykami słońca niosącego nadzieję. - Tylko magia słowa - Angelika Kusek
To nieproszony chłoniak okazuje się złym bohaterem znamiennej opowieści. Czytelnik przemieszcza się po jej wymownych kartach oczami chorej dziewczynki, w każdej zajmującej scenie doceniając przyjętą przez autorkę wzruszającą narrację – nasączoną szpitalną atmosferą, rozdartą niepewnością i sztucznymi uśmiechami dorosłych. Ta wypowiedź zdaje się nadzwyczaj intensywna i głęboka, jakby pozbawiona przerw, właściwie wyzuta z klasycznych dialogów. Ten odważny zabieg niewątpliwie wymaga koncentracji, jednocześnie akcentuje wstrząsający i z pewnością przenikliwy charakter całej historii. Martina to kreacja przygnieciona ciężarem narzuconych doświadczeń – w postawie charakterna i uparta, ma swoje zdanie, lubi się przekomarzać i walczyć na własne argumenty. Niekończące się badania, zmieniający się przy łóżku rodzice, zabawiający klauni i regularnie odwiedzający ksiądz, nieprzypadkowo zwany panem od tuńczyka – tak wygląda rzeczywistość szpitalna w hermetycznej dziecięcej perspektywie. Odbiorca osadza myśli w gąszczu niedorosłej wrażliwości, równomiernie wdziera się w szeroką wyobraźnię – odkrywa zielonego smoka o purpurowych oczach, dostrzega jego skrzydła i ogon ze szpikulcami, dowiaduje się także, że ten widzi w ciemnościach. W zapisie to jedynie krótkie fragmenty tekstu – drobne elementy fantastyki, dla małej pacjentki natomiast, to sposób na radzenie sobie z trudem niezrozumiałej codzienności. Ratunkiem okazuje się także nić wyjątkowej przyjaźni – zawiązanej z chłopcem z tego samego oddziału, słodkiej i rozbrajającej, ale też smutnej i przenikającej, bezsprzecznie potrzebnej. Z łatwością wychwycić można tu pewną zawiesistość zdarzeń, wyczuwa się nadzieję i przeszywającą tęsknotę za normalnością – nieustannie trwa tu stan oczekiwania na możliwe warianty zakończenia.
Narracja zamknięta szczelnie w nadszarpniętej dziecięcej wrażliwości – odczuwalnie sugestywna, wstrząsająca, nieprzewidywalna. To powieść absolutnie ważna, smutna i esencjonalna – ograbiona zmyślnie z rutyny przyjętych dialogów, utrwalona treścią dojrzałą i mocno przenikliwą, spisana wiarygodnie perspektywą chorującej dziewczynki. Giulia Binando Melis intencjonalnie przemieszcza się przez szpitalną chimeryczność dnia, dociera do fascynujących okien wyobraźni, pozwala także na ekspansję niesamowitych przyjacielskich gestów. To niepodważalnie piękna historia – z jednej strony budująca, z drugiej odzierająca ze złudzeń.
Ocena: 6/6 czytaj więcej
Choroba, jeszcze nieuleczalna czy taka, z którą naprawdę trudno walczyć jest trudnym tematem. Zresztą ona wybiera sobie byle kogo. Nigdy nie wiemy, czy zaatakuje znienacka i rozłoży na łopatki w krótkim czasie, czy też będzie się pojawiała w naszym organizmie niezauważalnie, podstępnie małymi krokami i sprawi, że każdy oddech będzie niezwykle trudny... Nie wiemy, czy zaatakuje dziecko, nastolatka, osobę dorosłą czy w podeszłym wieku. Z resztą to nie ma żadnego znaczenia...
Martina jest bohaterką, chorującą na chłoniaka. Widzimy jej oczami, czyli oczami małej dziewczynki, niezrozumiały świat szpitala, lekarzy, choroby. Spostrzegamy świat w innym wymiarze, niezwykle trudnym... Jednak z dawką małej fantastyki, gdzie nawet jeden z dorosłych podsuwa pomysł wyobrażenia sobie smoka, który ma pokonać chorobę. Widzimy również inne dzieci, które chorują, które walczą. Mamy codzienne niemal wizyty księdza, klaunów, wolontariuszy, którzy mają za zadanie poprawić im humor, sprawić, by na twarzach dzieciaków pojawił się uśmiech... Nasza postać jest nieco uparta, nieposkromiona wręcz bym powiedziała. Lubiąca postawić kropkę jako ostatnia. Jej rozmowy z dorosłymi momentami sprawiały uśmiech na mojej twarzy.
Gdy poznaje Lorenza, chłopca, który leży za ścianą, świat nieco się zmienia. Zostają przyjaciółmi, a dzięki temu ich samopoczucie ulega zmianie, tak jakby, na lepsze. On również walczy z chorobą, ogólnie jak poznałam na kartach powieści tego chłopaka, poczułam ukłucie w sercu. Przeczuwałam, że coś może się zadziać... I owszem, działo się! Wpadają na genialny, lecz niezwykle niebezpieczny pomysł, który czym prędzej zostaje przez pracownika szpitala wykryty. Niemniej jednak, sam koniec powieści sprawił, że moje serce rozbiło się na milion małych kawałków. Do tej pory czuję ogromny ucisk w sercu, w oczach zbierają się łzy.
Jest to powieść inna od pozostałych. Wartościowa, wzbudzająca w nas masę przemyśleń, na temat życia, śmierci... Niezwykle głęboka i refleksyjna. Dopiero po skończeniu jej poczułam, że przyzwyczaiłam się do Martiny i Lorenza, że mi ich brakuje... Jest to smutna historia, z małymi promykami słońca niosącego nadzieję.
ZDECYDOWANIE BARDZO JĄ WAM POLECAM. Jest inna, piękna, ciężka, smutna, ale naprawdę warta uwagi. Nie chcę Wam więcej pisać, bo boję się, że zaspoileruję to, co najważniejsze. Musicie po nią sięgnąć, bo jest tego warta. Jedna z lepszych książek, jakie udało mi się w tym roku przeczytać.
Ocena: 6/6 czytaj więcej