ebook Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
4.08 / 5.00 (liczba ocen: 251226) Ilość stron (szacowana): 213

Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)

E-book - najniższa cena: 22.45
wciąż za drogo?
-35% 22.45 zł Lub 20.21 zł
41.76 złpremium: 26.94 zł Lub 26.94 zł
31.90 zł
40.40 zł Lub 36.36 zł
44.90 zł
36.77 zł
36.96 zł
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (4)
Wesprzyj UpolujEbooka.pl - postaw kawę
Inne proponowane

Radioaktywny pył, resztki cywilizacji i mroczne metropolie... Taki świat odmalowuje przed nami niezrównany mistrz SF! Kunszt i rozmach tej historii olśniły tysiące ludzi na całym świecie.

Książka, na podstawie której Ridley Scott nakręcił legendarnego „Łowcę androidów”! Wizjonerska opowieść o istocie człowieczeństwa i mrocznym świecie upadłej, zdegenerowanej cywilizacji.
„«Co to jest człowiek?» To pytanie jest tematem «Blade runnera» i żeby na nie odpowiedzieć, stworzył Dick człowieka sztucznego...
W powieści «Blade runner» sztuczni ludzie to nie poczciwe roboty Asimova z wmontowanymi bezpiecznikami moralności zwanymi trzema prawami robotyki. Androidy Dicka są groźne, bo są kłamstwem, wyglądają jak ludzie, ale brakuje im człowieczeństwa – poczucia winy, współczucia, sumienia...
Łowca zbiegłych androidów Rick Deckard poddaje je testowi na współczucie. Istoty niezdolne do współczucia likwiduje. Tylko co dzieje się z jego współczuciem?”

Fragment przedmowy Lecha Jęczmyka

Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? od Philip K. Dick możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook) lub słuchać w formie audiobooka (mp3).
Przez całą książkę towarzyszy nam pytanie "Co to jest człowiek?" Poprzez głównego bohatera, zabójcę androidów, autor snuje rozważania na temat tego, co jest wyznacznikiem człowieczeństwa, czym się ono objawia, a także jak ono może być mierzone. W końcu w dobie coraz lepszych modeli androidów nie da się już ich tak prosto rozróżnić od ludzi, a coraz to kolejne testy stają się zawodne. Na początku książki Rick Deckard nie ma najmniejszego problemu z zabijaniem zbuntowanych robotów, ponieważ nie traktuje ich jako ludzi. Jednak z czasem zaczyna mieć coraz mocniejsze wątpliwości, i staje się niepewny, co do swoich przekonań... Genialną opozycją do tej postaci jest John Isidore - specjal, który wykonuje najgorsze z prac. Z racji bycia innym od zdrowych ludzi, nie jest przez nich akceptowany - jest pomiatany i spychany do robienia najgorszych prac. Znajduje on niejako akceptację i zrozumienie wśród trójki zbiegłych androidów, przy których w końcu czuje się dobrze. W ten sposób mam wrażenie, że autor chciał pokazać, że androidy to nie tylko bezduszne maszyny, ale istoty zdolne jednak do współczucia, a czytelnik sam ma zdecydować, co jest wyznacznikiem człowieczeństwa. Nie mamy podanej odpowiedzi na tacy, lecz jesteśmy pozostawieni z tym pytaniem, które jeszcze długo po lekturze rozbrzmiewa w głowie.

Blade Runner jest świetną klasyką science fiction, którą warto znać i czytać. To niesamowita historia o poszukiwaniu człowieczeństwa, co jest tak naprawdę jego wyznacznikiem, czy jaka jest granica pomiędzy człowiekiem a androidem. Zaś mroczny klimat postapokaliptyczny, rozterki dwójki głównych bohaterów i interesujące wynalazki, stanowią niemniej interesującą część książki. Polecam!

Ocena: 5/6
czytaj więcej
©Świat fantasy
Komentarze dotyczące książki:
  • Awatar

    Ze wstępu do Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?:
    "Czytelnikowi nie znającemu twórczości Philipa K. Dicka polecałbym przeczytanie co najmniej trzech rzeczy z górnej półki: Człowieka z Wysokiego Zamku, Ubika i Blade runnera, żeby wejść w świat pisarza niejako od góry. Potem, jeżeli czytelnik złapie bakcyla Dicka, będzie rozpoznawał perełki myśli, stylu i humoru nawet w słabszych utworach."

    I dalej:
    "(...)twórczości Dicka nie sposób zrozumieć w oderwaniu od jego życia. On rzeczywiście „słyszał głosy”. Później doszły do tego narkotyki w dużych ilościach. Twierdził, że przeszył mu głowę liliowy promień z nieba. Każdemu może się coś takiego zdarzyć, nawet po zwykłej wódce, tylko że Dick zaczął nagle rozumieć grekę koine i podał lekarzom prawidłową łacińską nazwę choroby syna, którego leczono na co innego. On naprawdę wierzył, jak twierdzą jego przyjaciele, że zobaczył przebijającą spod naszego świata rzeczywistość roku siedemdziesiątego po Chrystusie, i uznał, że cała historia od tego czasu jest chytrze podsuniętą nam propagandą. Co najmniej podejrzewał też, że Imperium Rzymskie wcale nie upadło, tylko dla niepoznaki podzieliło się na dwie części, USA i Związek Radziecki, które udają, że ze sobą walczą."

    Po takiej zachęcie już wiem, że na "Łowcy androidów" się nie zatrzymam. Film też warty będzie przypomnienia, choć co prawda nieco odbiega od książki:
    "Wiadomo, że autor siódmej i ostatniej wersji scenariusza nie tylko nie czytał powieści, ale nie czytał też pierwszej wersji samego scenariusza. Witajcie w Hollywood! Z Dicka pozostało jednak to niezwykłe emocjonalne pytanie o istotę człowieczeństwa i sam pisarz film zaakceptował."

  • Awatar

    Książka jest świetna i film doskonały - rzadko mi się zdarza mówić coś takiego, dlatego od razu dodam - potraktujcie tę książkę zupełnie osobno od filmu, bo jeśli skupicie się na porównaniach, to zepsujecie sobie przyjemność.
    Dick przedstawił tu jedną z mroczniejszych wersji przyszłości, w której ludzie dokonali już stworzenia sztucznej inteligencji, ale usilnie pracują nad tym, by nie pozwolić jej wyjść poza wygodne dla nich ramy. Czasem dzieje się to chyba kosztem własnego człowieczeństwa.

  • Awatar

    Po książkę sięgnąłem po obejrzeniu słynnego już filmu i początkowo odrobinę się rozczarowałem - wszystko wydało mi się jakieś takie ubogie, minimalistyczne... Ale czy to musi być wada? Może właśnie wyobraźnia powinna większość dopowiadać? A jakże! I zawsze w to wierzyłem i kolejność film-książka traktowałem z gruntu jako błędną. Po czasie doceniłem oryginalną wizję: świat sterowany urządzeniami, ludzie zmuszają się do odczuwania współczucia i posiadania potrzeby opiekowania się kimś/czymś więc trzymają zwierzęta choć nie mają ku temu warunków. A że żywych zwierząt już prawie nie ma, to kro może kupuje robota. Roboty udające ludzi też istnieją. I niby nie posiadają uczuć wyższych. Ale czy na pewno? Czy oryginalni ludzie sami je posiadają? Czytajcie i odpowiedzcie sobie sami. Ja nie jestem tego wszystkiego tak pewien.

Warto zerknąć