ebook Życie Violette
4.28 / 5.00 (liczba ocen: 20697)

Życie Violette
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)

E-book - najniższa cena: 26.60
Audiobook - najniższa cena: 25.14
wciąż za drogo?
39.90 złpremium: 25.74 zł Lub 25.74 zł
26.60 zł
32.90 zł
34.32 zł Lub 30.89 zł
34.32 zł Lub 30.89 zł
34.05 zł
34.30 zł
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (6)
Wesprzyj UpolujEbooka.pl - postaw kawę
Inne proponowane

Francuski bestseller, który podbija serca czytelników w innych krajach. Bajkowe krajobrazy Burgundii, opowieści o życiu snute na cmentarzu, śmiech i łzy, które mieszają się z pachnącą kawą. Ebook „Życie Violette” Valerie Perrin to fabuła, która jest wielką pochwałą radości z małych rzeczy.

• Ponad 750 tysięcy sprzedanych egzemplarzy
• Najlepiej sprzedająca się książka we Włoszech w 2020 roku
• Prawa sprzedano do 22 krajów

Życie i jego różne odcienie.
I niezłomna wiara w szczęście. Mimo wszystko.

Niezwykła historia zwykłej kobiety, którą los zaprowadził do miejsca zapomnianego przez większość ludzi. Kobiety, która chce na nowo rozkwitnąć – jak kwiaty, którym zmieniono wodę.

Podobnie jak one, Violette spędza całe dnie na cmentarzu, doglądając go. Porządkuje groby, wymienia kwiaty, sprząta znicze… I stara się pocieszyć odwiedzających go żałobników. Wiele już usłyszała – zarówno pięknych, jak i smutnych historii. Sama mogłaby niejedną opowiedzieć: o córce, która zginęła w straszliwym wypadku, o ukochanym mężu, który pewnego dnia zniknął… Lecz Violette nie chce dać się pogrzebać w przeszłości. I nawet w miejscu, w którym króluje śmierć, ma nadzieję na nowe życie.

Ebook „Życie Violette” to wzruszająca opowieść o wyjątkowości ukrytej w zwykłym życiu, o zakończeniach, które rozdzierają serce, i o nowych początkach, które kiełkują na gruzach przeszłości.

Autorka, Valérie Perrin, jest francuską fotografką i scenarzystką, współpracowniczką i życiową partnerką reżysera Claude’a Leloucha.

Rekomendacje e-booka Życie Violette:

„Książka Valérie Perrin to samo dobro” – „Elle”

„Ta powieść to wielkie zauroczenie. Jest wspaniała, choć ściska serce” – C’est au programme

„Czerń i biel, śmiech i łzy – Valérie Perrin trafia w sedno” – „Lire Magazine”

„Wielkie oklaski dla Valérie Perrin. Wierzcie nam, określenie «piorunująca» to za mało!” – „La Marseillaise”

„Ta powieść zapiera dech w piersiach” – „Unidivers”

O e-booku Życie Violette blogerzy napisali: 

Ta opowieść ma szansę podźwignąć Cię z niemocy, dać nadzieję, wskazać kierunek, dodać siły. Jeśli jesteś w nie najlepszym momencie swojego życia, spróbuj się z nią zaprzyjaźnić. Jest ryzyko, że wylejesz przy niej morze łez, ale wyjdziesz oczyszczony po czubki palców. Cudna powieść! - Kasia Sosnowicz- SieCzyta

To opowieść bardzo nostalgiczna, melancholijna, wzruszająca. Daje nadzieję na to, że nawet po wielu latach znów można odzyskać siebie i zacząć żyć na nowo, ale jednocześnie przytłacza ładunkiem emocjonalnym, jaki w sobie zawiera. Nie spodziewałam się tego, że Życie Violette tak mnie zachwyci. - Jej Wysokośc Literatura - Kasia Milner

Jestem przekonana, że akurat ta powieść ma moc zmieniania na lepsze, ma moc zmiany perspektywy i docenienia wszystkich tych drobnych rzeczy, które składają się na nasze życie. Życie Violette odkrywa przed nami ukryte w drobinkach piękno i pozwala na nowo cieszyć się z drobiazgów. Kocham tę powieść. -  Tylko skończę rozdział - Anna Sukiennik

Życie Violette od Valerie Perrin możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook) lub słuchać w formie audiobooka (mp3).
Miłość jest wtedy, kiedy spotyka się kogoś, kto sprawia, że wszystko jest jak nowe.
Jest coś silniejszego od śmierci - to trwanie nieobecnych w pamięci żywych.
Nie oceniaj każdego dnia po tym, co zbierzesz, ale po tym, co wysiejesz.
Życie Violette troszkę czekało na swoją kolej. Dość długo zbierałam się do tej powieści. A jak już po nią sięgnęłam, to na samym początku nie za bardzo potrafiłam się wciągnąć. Z czasem jednak coraz bardziej mnie intrygowała i summa summarum nie wiem kiedy ją przeczytałam...

Violette poznajemy, gdy pracuje jako dozorczyni na cmentarzu. Pracuje i mieszka tam, całe dnie spędza zatem praktycznie w jednym miejscu i do tego w dość specyficznym miejscu. Pielęgnuje kwiaty, dba o groby, o których nikt nie pamięta, uprawia ogródek, przy swoim niewielkim domku. Violette pociesza też ludzi, których tu spotyka, najczęściej są to ludzie pogrążeni w żałobie, a u niej mogą albo porozmawiać, albo najzwyczajniej w świecie tylko pomilczeć i napić się herbaty lub czegoś mocniejszego. Nasza bohaterka poznaje zatem wiele ludzkich historii, sama prowadzi dziennik, w którym zapisuje dane dotyczące odbywających się na cmentarzu pogrzebów. Ale oprócz takich danych jak data pogrzebu czy imię i nazwisko osoby zmarłej, opisuje pogodę w danym dniu, wydarzenia jakie miały miejsce podczas pogrzebu, a nawet zapisuje mowę pogrzebową jeśli taka była wygłoszona. Czytając tą powieść poznajemy jednak kawałek po kawałku jej całe życie. Dowiadujemy się zatem co ją ukształtowało i dlaczego jest taka jaka jest.

Życie Violette to przepiękna opowieść. Nastrojowa, nostalgiczna, z wyjątkowym, niepowtarzalnym klimatem. Skłania do refleksji i rozmyślań o życiu, o tym co w nim jest najważniejsze, czy warto niektóre rzeczy odkładać na potem, o co warto dbać...Historia Violette budzi w nas wrażliwość, rozczulenie, melancholię.

Tej książki nie czyta się szybko, nią trzeba się delektować. Ja musiałam sobie ją dawkować... Czemu? Bo wbrew pozorom jest ona pełna emocji, a te musiałam przetrawić, przemyśleć, zweryfikować swój pogląd na niektóre sprawy...

Na kartach tej powieści poznajemy Violette oraz możemy zobaczyć jak ona sama się zmienia pod wpływem najważniejszych wydarzeń z jej życia, jak sobie z nimi radzi i gdzie szuka ukojenia...

Ocena: 5+/6 czytaj więcej
©Księgozbiór Kasiny
Trzeba się nauczyć obdarzać nieobecnością tych, którzy nie zrozumieli znaczenia naszej obecności.

Patrzę na ten migający, samotny kursor na ekranie i pojęcia nie mam jak zacząć, bo Życie Violette to jedna z tych powieści, której piękna nie da się zamknąć w literkach, słowach i zdaniach. I nawet jeśli podjęłabym się katorżniczej próby wspięcia na wyżyny swej erudycji to i tak nie uda mi się nakreślić piękna, głębi, bezbrzeżnego smutku i wszystkiego tego, co sprawia, ze "Życie Violette" jest powieścią wybitną. Bo jest. Jedną z najpiękniejszych i najważniejszych powieści w moim życiu.

...ludzi, których przeznaczeniem jest się spotkać łączy niewidzialna nić. Ta nić może się poplątać ale nigdy się nie zerwie.

Z reguły podczas pisania recenzji stosuje zasadę "luźnych gaci" - siadam przed kompem/telefonem (bo gros moich recenzji pisanych jest na telefonie w trakcie usypiania dziecięcia) i se piszę. A tutaj tak nie mogę, nie potrafię. Pisanie o Życiu Violette mnie usztywnia, krępuje, bo wciąż mam w pamięci ogrom emocji i ilość wylanych łez. I to z jaką siłą zamknęłam książkę, kiedy dotarłam do strony.
"Nie będę tego czytać dalej!". Do lektury wróciłam dopiero po ochłonięciu, po kilku dniach... I będę do niej wracać zawsze wtedy, kiedy będę smutna. Bo pomimo ogromu cierpienia zawartego w powieści, ta historia jest ukłonem w stronę piękna i magii dnia codziennego.

Violette jest dozorczynią cmentarza. "Pani od grobów", od rejestrów zgonów, od skrupulatnego notowania dat pogrzebów. Violett jest kobietą, która poleruje nagrobne fotografie, dba o zapomniane, opuszczone groby, sadzi kwiaty, karmi bezpańskie koty. Przynosi radość i spokój w miejscu pełnym śmierci, rozpaczy i łez żalu nad stratą najbliższych. Violette ubiera się w wiosnę, chociaż jej życie to mroźna, brutalna i odbierająca szczęście zima. Z gradem. Z piorunami. Z niekończącą się ciemnością...

Sprawił, że się zestarzałam. Być kochanym, to zachować młodość.

Czy Violette ma szanse nie tylko ubrać się w wiosnę, ale i poczuć ją głęboko w swoim sercu? Czy człowiek jest w stanie podźwignąć się po tragedii, która zamienia życie w jałową egzystencję pozbawioną barw, smaku, zapachu i ciepła?

... życia nigdy nie da się ułożyć na nowo. Proszę wziąć kawałek papieru i go porwać, próżno by sklejać każdy ze skrawków, zawsze będzie widać rozdarcia, zagięcia i taśmę.

Życie Violette to powieść wyjątkowa. Wyjątkowa w swej prostocie i głębi, jaka kryje się za zwykłymi, mało wymyślnymi zdaniami. Dlaczego bardzo chciałabym, aby tę książkę przeczytało jak najwięcej osób? Bo wierze głęboko w silę tej historii. Jestem przekonana, że akurat ta powieść ma moc zmieniania na lepsze, ma moc zmiany perspektywy i docenienia wszystkich tych drobnych rzeczy, które składają się na nasze życie.
Życie Violette odkrywa przed nami ukryte w drobinkach piękno i pozwala na nowo cieszyć się z drobiazgów. Kocham tę powieść.

Delektuję się życiem, piję je małymi łyżkami niczym herbatę, jaśminową z miodem.

Ocena: 5+/6 czytaj więcej
©Tylko skończę rozdział
Czy książka, w której niemalże na każdej stronie mowa jest o śmierci, może stanowić przepiękną historię o tym, co daje radość? Tak. Czy zasadne jest zabranie na urlop powieści, której akcja dzieje się na cmentarzu, a głównymi bohaterami są ci, którzy umarli oraz ci, którzy żyją, choć ich życie skończyło się zanim przemienili się w proch? Tak. Czy można czerpać największą przyjemność z powieści o żalu, bólu i śmierci? Tak.

Życie Violette czekało na swoją kolej. Nie byłam na nie gotowa. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – zaczęłam lekturę tuż po tym, jak trafiła w moje ręce. Ale nie był to moment, w którym chciałam przenieść się myślami na cmentarz i poznawać zmarłych. Po prostu nie. Myślę, że na każdą książkę trzeba mieć w swoim życiu odpowiedni czas, a historia Violette Toussaint absolutnie nie wpisywała się w moją wizję czytelniczej wieczornej rozrywki.

Za to z jakiegoś powodu uznałam, że będzie świetna podczas urlopu…

Przyznam, że to był dość ryzykowny pomysł. Jednak, jeśli kiedykolwiek najdzie Was podobna wątpliwość, uwierzcie, że jedyne, co ryzykujecie w przypadku Życia Violette, to przyjemność czytania wspaniałej prozy. Ta książka jest jak cebula. Każdy rozdział to kolejna warstwa, która prowadzi do tego, co najistotniejsze. I choć każda warstwa pachnie śmiercią, to jednak są w tej woni zawarte feromony wywołujące w czytelniku przepiękne literackie doznania.

Valérie Perrin stworzyła powieść doskonałą. Historia cmentarnej dozorczyni, która odkrywa w sobie prawo do bycia szczęśliwą tuż po największej w życiu stracie, daje nadzieję, jakiej trudno szukać w innych historiach. Kiedy Perrin pisze o bólu, robi to tak, że czytelnika boli. Kiedy pokazuje żal, ten sam żal zalewa nas. Kiedy sygnalizuje nadzieję, czepiamy się jej jak dziecko ręki rodzica. Wszystko, o czym pisze autorka, jest tak bardzo odczuwalne, że momentami brakuje tchu – tak, jakbyśmy pędzili z Phillipem Toussaintem na motorze w jego ostatnią podróż. I choć z okładki książki dowiecie się, że to oda do radości, to według mnie ta książka boli. Jasne, że znajdziemy tutaj mnóstwo ciepła, dobroci, miłości – to wszystko jest obecne zarówno wokół głównej bohaterki, jak i w niej samej. Jednak ja nigdy nie byłam odporna na cebulę i każda kolejno ściągana warstwa niesamowicie piekła moje oczy. Tak pozostało do ostatniej strony.

Z punktu widzenia samej budowy powieści, bohaterów, sposobu prowadzenia narracji dla mnie to literacki majstersztyk. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że to jedna z lepszych powieści, jakie czytałam. Taka, która zostanie ze mną na zawsze. O wielu książkach mówi się, że są o prawdziwym życiu, ale Życie Violette to życie najprawdziwsze z prawdziwych, choć w pierwszym momencie wydaje się nieprawdopodobne. Bo ilu z nas osiągnęłoby spokój, żyjąc wśród zmarłych?

Ocena: 6/6 czytaj więcej
©Spadło mi z regała
Życie Violette to w ostatnim czasie jedna z najpopularniejszych książek na polskim bookstagramie. Widziałam ją niemalże u wszystkich, których bacznie śledzę, dlatego sama w końcu postanowiłam ją przeczytać. Jeśli zdecydujecie się pójść moim śladem, muszę Was ostrzec – ta historia prawdopodobnie Was oczaruje!

Życie Violette to opowieść obfitująca w klimat francuskiej prowincji. Jej bohaterką jest kobieta, która po wielu ciężkich przeżyciach marzy o tym, by rozkwitnąć na nowo. Walkę o siebie podejmuje w zaciszu starego cmentarza… Czy tam, wśród zmarłych, uda jej się pożegnać z duchami z przeszłości?

Życie Violette – opowieść o kobiecie tęskniącej do życia

Czy słyszeliście kiedyś o takim zawodzie, jak dozorca cmentarza? Tym właśnie zajmuje się tytułowa bohaterka powieści – dba o miejsce wiecznego spoczynku nieznanych jej osób. Odwiedza ich groby, zanosi kwiaty, pieli chwasty, sprząta znicze… Otwiera cmentarną bramę dla tych, którzy czekają o świcie, by spotkać się ze zmarłymi bliskimi. Zamyka ją o zmierzchu, gdy spędzą przy grobie zbyt dużo czasu. Violette towarzyszy również w ostatnim pożegnaniu i pomaga znieść żałobę, choć sama nie oswoiła się jeszcze ze swoją.

Od samego początku, od narodzin, towarzyszy jej śmierć. Stąd też wzięło się jej imię – od sinego koloru jej skóry po porodzie. Teraz, za starą cmentarną bramą, wśród zmarłych, próbuje przywrócić samą siebie do życia. Chce znów poczuć się kobietą – śmiać się, zachwycać, kochać. Czy jest jeszcze do tego zdolna? Czy serce, któremu zadano tak wiele ran, jest jeszcze w stanie wygrywać swój rytm?

Mieszkając na miejscu otoczonym śmiercią, Violette rozpaczliwie walczy o życie. Pielęgnuje ogródek warzywny, starając się zasiać również w sobie – ziarno nadziei. Karmi koty, odmalowuje ściany na pastelowe kolory i słucha historii innych, choć sama chciałaby opowiedzieć swoją: o córce, która zginęła i mężu, który odszedł, zostawiając ją samą z tym ciężarem. To właśnie tu – na cmentarzu – dochodzi do wniosku, że jeszcze chce żyć. I choć to nierówna walka, bo los już parę razy ją znokautował, to podejmuje rękawicę.

Życie Violette – melancholijna opowieść o życiu

Nie spodziewałam się tego, że Życie Violette tak mnie zachwyci. Nie potrafiłam oderwać się od tej lektury – nawet, jeśli musiałam zrobić to fizycznie, to myślami wciąż tkwiłam w świecie tej niezwykłej kobiety. To powieść, w której wszystkie elementy doskonale ze sobą współgrają: świetna kreacja bohaterów, klimat francuskiej prowincji, smutek, którego doświadcza bohaterka z nadzieją na lepsze jutro. To opowieść bardzo nostalgiczna, melancholijna, wzruszająca. Daje nadzieję na to, że nawet po wielu latach znów można odzyskać siebie i zacząć żyć na nowo, ale jednocześnie przytłacza ładunkiem emocjonalnym, jaki w sobie zawiera.

To historia, w której ciężko wskazać winnych palcami. Rozrywa serce i wyciska łzy, ale jednocześnie nie pozwala pozostać obojętnym na piękno języka, jakim te smutne wydarzenia są opisane.

Bardzo jest mi żal, że już skończyłam czytać tę powieść. To właśnie tam, za tą cmentarną bramą, dzieje się magia – magia życia. Takiej codzienności, do której każdemu nam tęskno.

Ocena: 5/6 czytaj więcej
©Jej Wysokość Literatura
Choć akcja tej powieści w dużej mierze toczy się na cmentarzu, próżno by szukać historii, która mocniej niż Życie Violette dotykałaby życia właśnie.

Księga życia to najważniejsza księga, której nie można ani zamknąć, ani otworzyć, kiedy się chce; chciałoby się wrócić do ulubionych fragmentów, a tu pod palcami już pojawia się strona, na której przychodzi śmierć.

Violette jest dozorczynią cmentarza. W maleńkiej stróżówce prowadzi życie spokojne, ale pełne bolesnych wspomnień. Karmi koty, hoduje kwiaty, robi zapiski z pogrzebów, a gdy trzeba – leczy zranione dusze. I wciąż walczy o siebie. Bo nawet w najmroczniejszym i najsmutniejszym miejscu na świecie można prawdziwie rozkwitnąć.

Co ciekawego i budującego może się dziać na cmentarzu, na którym życie dawno przecież umarło, a jego jedynymi gośćmi są przepełnieni tęsknotą żałobnicy i bezpańskie koty? Velérie Perrin moim zdaniem dokonała w tej kwestii cudu. Tchnęła ducha w każdą nagrobną płytę, odświeżyła literkę po literce na pokrytej patyną steli, oddała głos tym, którzy zamilkli na wieki.

Życie Violette to opowieść o trudach egzystencji i ciągłym podnoszeniu się z kolan. Dotykająca bardzo bolesnych spraw, ale będąca jednocześnie plastrem na rany, które wciąż nie potrafią się zabliźnić. Violette doświadczyła w życiu kilku naprawdę ciężkich chwil. Jej pozbawione miłości dzieciństwo zaowocowało serią tragicznych wyborów, z których nie mogła się później wycofać. Desperacko szukając bliskości, skazała samą siebie. A im głośniej tykał jej biologiczny zegar, tym bardziej oplatał ją sznur z pogardy, odrzucenia, bycia zawsze jedynie w tle. Dopiero praca cmentarnej stróżki paradoksalnie tchnęła w nią życie. To właśnie tam odnalazła sens istnienia…

Perrin ma wielki talent do snucia opowieści, do grzebania w ludzkiej psychice i rozkładania na czynniki pierwsze wszystkich znaczeń. Co prawda pod koniec powieści wałkowanie pewnego tematu trochę mnie umęczyło, gdy jednak poznałam finał tej historii, zrozumiałam, że to też było po coś. Bo w tej powieści nie ma przypadkowych słów czy zdarzeń. Wszystko układa się w poruszającą sieć zależności człowieka od człowieka i człowieka od natury.

Jeśli tak szybko przechodzimy przez życie, to chociaż siejmy po drodze kwiaty. I Życie Violette właśnie jest takim kwiatem. Myślę, że ta opowieść ma szansę podźwignąć Cię z niemocy, dać nadzieję, wskazać kierunek, dodać siły. Jeśli jesteś w nie najlepszym momencie swojego życia, spróbuj się z nią zaprzyjaźnić. Jest ryzyko, że wylejesz przy niej morze łez, ale wyjdziesz oczyszczony po czubki palców.

Cudna powieść!

Ocena: 5+/6 czytaj więcej
©SieCzyta
Komentarze dotyczące książki:
Warto zerknąć