ebook Choreografia uczuć
3.8 / 5.00 (liczba ocen: 95) Ilość stron (szacowana): 384

Choreografia uczuć
ebook: pdf, mobi (kindle), epub (ipad)

Kategoria:  /
E-book - najniższa cena: 24.70
Audiobook - najniższa cena: 12.90
wciąż za drogo?
24.70 zł Lub 22.23 zł
39.51 zł Lub 35.56 zł
44.90 zł
24.70 zł
26.94 zł
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (5)
Wesprzyj UpolujEbooka.pl - postaw kawę
Inne proponowane

Kontynuacja bestsellerów Miłosny układ i W rytmie serc!

Livia Innocenti przekonała się na własnej skórze, jak przewrotny potrafi być los. Po wielu trudnych przeżyciach dziewczyna powoli rozpoczyna nowe życie u boku Jamesa Sheridana. Wraz z przyjaciółkami Kathy i Leną planuje założyć szkołę tańca, dziewczyny tworzą kanał na YouTube, ponieważ chcą pokazać światu, na co je stać. Livia w nowej roli czuje się coraz pewniej.

Jednak cienie wiszące nad jej związkiem z Jamesem nie znikają. Jest wiele spraw, które wymagają zamknięcia i nie dają o sobie zapomnieć. James ma własne problemy, które powoli wychodzą na światło dzienne. Oboje muszą zadać sobie pytanie, czego naprawdę chcą od życia. Tylko czy odpowiedź nie będzie początkiem końca?

Zanurz się w świecie, w którym wspólne bicie serc Livii i Jamesa nadaje rytm jego muzyce, a emocje i pasja tworzą jej choreografie!

Layla Wheldon długo kazała nam czekać na trzeci tom trylogii DANCE & SING & LOVE. Jednak było warto ― to świetna i wciągająca powieść. Aż szkoda, że to już finał burzliwej i namiętnej historii Livii i Jamesa. Musicie to przeczytać! - K.N. Haner, autorka bestsellerowych powieści

Po długiej przerwie Layla Wheldon wraca do nas z niecierpliwie wyczekiwaną kontynuacją pełnej wzlotów i upadków historii Livii i Jamesa. I wygląda na to, że autorka jest w szczytowej formie! Nowe wyzwania. Problemy, z którymi muszą się uporać bohaterowie. Pasja. Namiętność. Taniec. Emocje. Na brak wrażeń z całą pewnością nie można narzekać. Moim zdaniem Choreografia uczuć to najlepsza część serii DANCE & SING & LOVE! - Katarzyna Ewa Górka

Layla Wheldon powraca i oddaje w ręce czytelników powieść, w której nie brakuje zaskakujących momentów, emocji i pożądania. Przed Livią i Jamesem jeszcze wiele niespodzianek i trudnych decyzji, ale w końcu będą szczęśliwi, prawda? Przekonajcie się sami. Serdecznie polecam! - Hanna Smarzewska, Nie oceniam po okładkach

Choreografia uczuć od Layla Wheldon możesz już bez przeszkód czytać w formie e-booka (pdf, epub, mobi) na swoim czytniku (np. kindle, pocketbook, onyx, kobo, inkbook) lub słuchać w formie audiobooka (mp3).
Komentarze dotyczące książki:
  • Awatar

    Muzyka – show-biznes – uwielbienie – zdrada – rozpacz – miłość – wypadek – powołanie – samotność – i co dalej?

    Jako „typowy kupujący” zdarza mi się wybierać po okładce, a ta do e-booka pt. "Dance, Sing, Love. Choreografia uczuć" jest niezwykle liryczna i dlatego wybrałam tę publikację niemalże w ciemno. Na tyle, że nawet nie zwróciłam uwagi, że to powieść typu romans, za którą, szczerze mówiąc, nie przepadam. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy po wciągającym wstępie Layla Wheldon (a dokładniej Sandra Sotomska) rzuca mnie w wir rzeczywistości, z którą przeciętny zjadacz chleba nie ma styczności. Świat muzyki, a raczej show-biznesu, bo to właśnie na jego tle pojawiają się „pościelowe momenty” jest jak węgorz – śliski, zwrotny i nieprzewidywalny.

    Gdy między dwojgiem ludzi pojawia się prawdziwe uczucie, wydaje się, że nic nie jest w stanie go stłamsić. Nawet jeśli dzieli ich praktycznie wszystko, począwszy od pasji, skończywszy na życiu rodzinnym. Jednak magnetyzm potrafi wiele przezwyciężyć, a problemy, z którymi trzeba się borykać, nie są na tyle poważne, by mogły zagrozić relacji.
    Problemy – wspomniany, przeciętny zjadacz chleba nie ma pojęcia, jak wyglądają w życiu ludzi związanych z show-biznesem. Wydawać by się mogło, że nagrywanie muzyki to taka prosta sprawa i do tego tyle daje profitów. Przyglądając się temu życiu na świeczniku, okazuje się jednak, że takie wyobrażenie może być nie tylko mylne, ale wręcz krzywdzące. Od tego już tylko krok od pozostawienia komentarza pod wideoklipem, postem na social mediach, czy na stronie internetowej twórcy.

    Hejt w sieci nie byłby jeszcze taki zły, gdyby zjadliwe komentarze odnosiły się do rzeczywistości, która faktycznie ma miejsce. W niezręcznej zaś sytuacji znajduje się bożyszcze nastolatków, jeśli są to napastliwe opinie, do których w ogóle nie wiadomo jak się odnieść. Najczęściej sytuacja, o jakiej piszą oburzeni internauci, wyglądała zgoła inaczej lub wcale nie miała miejsca.

    Czy więc za każdym razem trzeba zwoływać konferencję prasową, by oddalać absurdalne zarzuty? Tak można by było postępować, jednak co w sytuacji, kiedy faktyczny problem miałby miejsce? W takim przypadku zaczyna brakować skali, jak się zachować, by ratować swój mocno nadszarpnięty wizerunek. Z drugiej strony pozostawienie takich komentarzy bez odpowiedzi może prowadzić do tego, że zaczynie się utrwalać w świadomości odbiorców nieprawdziwy obraz osoby, która ciężko pracuje, by zarobić na życie, robiąc to, co kocha, czyli nagrywając kolejne utwory i albumy.

    E-booka więc mogę potraktować jako dosłowny romans, ale też jako swego rodzaju silną relację ze samym światem show-biznesu. Tym bardziej, że przekraczając jego próg, nie ma już odwrotu. Jeśli więc ktoś zupełnie nieświadomie „pakuje się” w „lwią paszczę” i nie ma obok siebie zaufanego menedżera, bądź też osoby, która chciałaby uchronić przed najgorszym, bardzo szybko „American Dream” zmienia się w „Krzywe Zwierciadło”. Czy przedstawiona historia jest prawdziwa, czy też jest to tylko wyobraźnia młodej pisarki – nie mnie to oceniać.

    Niemniej trzeci tom „Dance, Sing, Love.”, czyli „Choreografia Uczuć” porusza bardzo delikatną kwestię, o jakiej wiele osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy. Wchodząc w świat show-biznesu, można zupełnie stracić „orientację w terenie”. Na drodze mogą pojawić się krwiożercze pijawki w postaci agentów z piekła rodem, którzy zdarliby z biednego twórcy przysłowiową ostatnią koszulę. Są w stanie zrobić dosłownie wszystko, by wycisnąć taką osobę, jak cytrynę. Dosłownie wszystko oznacza, że nie cofną się przed niczym, złamią prawo, pogwałcą wszelkie zasady moralności, nie mając przy tym jakichkolwiek skrupułów, czy wyrzutów sumienia. Czy tak działa show-biznes? Niestety co jakiś czas można przeczytać o różnych niecnych, ciemnych stronach tego świata, który wydaje się być taki różowy, gdy się na niego patrzy z perspektywy widza. Koncerty, popularność, uwielbienie milionów ludzi na całym świecie i utwory na szczytach list przebojów.

    Cóż można chcieć więcej?
    Jak się okazuje, można tak naprawdę chcieć bardzo niewiele, czyli dokładnie tego, co na co dzień ma zwykły, przeciętny zjadacz chleba. Dom, skromny nawet, swoje poczucie bezpieczeństwa i swoich najbliższych, a także chwile świętego spokoju, kiedy po nagranym singlu, czy zagranym koncercie bożyszcze chciałby przejść z życia zawodowego na prywatne. Jednak nie ma takiej możliwości, ponieważ jest osobą medialną 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i ani sekundy mniej.

    Często więc w mediach pojawiają się różnego rodzaju paskudne newsy, które uwłaczają godności osobistej, a także ranią tych, którzy stanowią rodzinę lub mają się nią stać. Czy można żyć w takim świecie – życie pokazuje, że niektórym się udaje, jednak wiele osób boryka się z różnymi problemami natury psychologicznej i psychicznej, a jeszcze inni wybierają samobójstwo, jako ucieczkę od wszystkiego, co zabiera tlen. Co najgorsze, każdy artysta podąża swoją ścieżką rozwoju, dlatego też nawet zaprzyjaźnieni po fachu nie zawsze są w stanie wyciągnąć pomocną dłoń w trudnej sytuacji. Wychodzi się często z założenia, że „co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”, ale czy faktycznie tak jest? Nierzadko robi się po prostu dobrą minę do złej gry i stara się sobie przypomnieć, po co sięgnęło się po mikrofon po raz pierwszy.

    Po raz pierwszy – każdy kiedyś był po tej stronie, co przeciętny zjadacz chleba, więc trochę rozumie to, że jest nierozumiany. Trochę, ponieważ są jakieś granice, jak na przykład próba szantażu emocjonalnego, który może doprowadzić nawet do rozpadu budowanej relacji w „bólach”. Niekiedy nawet pojawiają się sytuacje, które zagrażają życiu, ale o tych w mediach raczej się nie sposób dowiedzieć, ponieważ twórca i tak już ma problem z tym, by po takim incydencie dojść do siebie. Nierzadko terapia, która wydaje się jedyną słuszną drogą, nie przynosi spodziewanych rezultatów. Czas jest jedynym lekarstwem – tak by się mogło wydawać, gdyby jednak problem dotyczył kogoś, kto może po pracy przyjść do domu i zwyczajnie cieszyć się życiem rodzinnym.
    Co jednak ma zrobić osoba, której codziennie nakłada się na twarz tak wiele masek, że czasem już zapomina o tym, co się znajduje pod nimi wszystkimi? Cały czas trzeba mieć świadomość, że to, co się powie, chłoną miliony podatnych, młodych ludzi, którzy są wrażliwi i biorą wiele rzeczy zbyt do siebie, za bardzo do serca, a później…

    Życie na świeczniku – wydaje się, że każdy początkujący wokalista marzy wręcz o tym, by zdobyć popularność, by jego utwory „sprzedawały się jak ciepłe bułeczki”, by być cały czas w trasie, bo to taka niezwykła podróż. Jednak po drodze doświadcza się tak wielu skrajnych momentów, że kiedy już osiągnie się status gwiazdy przez duże „G”, można nierzadko marzyć o tym, by wciąż grać kameralne koncerty dla prawdziwych miłośników dobrej muzyki. Nie zaś dla tych, którzy poszukują taniej sensacji, przychodzących na koncerty głównie po to, by zrobić kilka pięknych fotek. Zdjęcia te później zaczynają „krążyć” w sieci i ich twórcom zjednywać kolejne szerokie grona znajomych, o których amatorzy fotografowania bożyszcza na koncercie nie mają „zielonego pojęcia”. Niejednokrotnie na tym się nie kończy, ponieważ wraz ze zdjęciem pojawia się odpowiednia ocena wszystkowiedzących dzisiaj ludzi.

    Jeszcze do niedawna krążyła taka opinia, że „nieważne co piszą, byleby pisali”. Dzisiaj jednak takie powiedzenie traci na aktualności. Nawet jedna napastliwa, krzywdząca i nierzadko niesprawiedliwa ocena może pokrzyżować, a nawet przekreślić plany zawodowe związane z rozwijaniem kariery muzycznej. Wszystko zależy od tego, jak ułożą się relacje z osobami, które sprawują pieczę nad rozwojem wykonawcy. Jeśli okaże się, że mają zasadę, by nie współpracować z osobami, które mają zszargany wizerunek, nierzadko przed młodym piosenkarzem zamykają się drzwi zanim jeszcze na dobre się otworzą.
    Czy więc w takim świecie jest szansa na miłość? Oczywiście, że tak, ale czy będzie możliwa? Z tym bywa różnie, zwłaszcza jeśli do głosu dochodzą jeszcze inne okoliczności, z którymi trzeba się mierzyć. Wokalista, który jest przez długi czas na świeczniku ma zwykle trzy możliwości: pogodzić się z tym, że świat show-biznesu taki właśnie jest i stać się jego częścią, postępując równie paskudnie wobec ludzi, jak ludzie postępują wobec niego w myśl zasady „ząb za ząb, oko za oko. Można też stać się wojownikiem, czy buntownikiem i w ogóle nie przystawać do tego światku, zachowując swoje zasady moralne i starając się na każdym kroku przypominać o tym, co jest w życiu ważne. Trzecią możliwością jest rezygnacja z życia na scenie, w studiu nagraniowym i znalezienie sobie bardziej spokojnego zajęcia.

    Wiele osób wybiera niestety trzeci wariant ze szkodą dla świata muzyki, dla siebie, swoich prawdziwych fanów i najbliższych. Brutalny świat zerojedynkowych mediów zdaje się zapominać, że twórca jest jednostką wyjątkowo wrażliwą, niemalże jak dziecko. Każdego dotyka krytyka w takim samym stopniu, jednak dla artysty nieuzasadniona i krzywdząca do szpiku kości, jest nieraz gorsza niż nóż wbity pod żebra.
    Istnieje jeszcze czwarty wariant, jednak niech każdy sam się domyśli, jak on miałby wyglądać, skoro trzeci jest już jaki jest…

    Szczególnie zaś warto się zastanowić nad credo tej cyfrowej publikacji, które zamyka się w kilku zaledwie zdaniach:
    „Czasem niektóre wydarzenia zmieniają nasze życie. Sprawiają, że zaczynamy postrzegać pewne kwestie zupełnie inaczej. Los decyduje, że musimy spróbować czegoś kompletnie nowego, ponieważ nie da się wrócić do tego, co było. W takim wypadku są tylko dwa rozwiązania: poddać się lub dostosować do nowej rzeczywistości.”
    Gdy przeczyta je przeciętny zjadacz chleba, już ten fragment może wywołać poważne skurcze żołądka. A teraz warto sobie wyobrazić, że artysta z taką sentencją mierzy się bardzo często, znacznie częściej, niż by chciał. I to nie na papierze, ale w codziennym życiu, które nie wiadomo, czym jest. Medialnie pogrzebany w odmętach fałszu ma nierzadko problem z tym, by zbliżyć się do kogokolwiek. W dodatku, gdy to się już jakoś uda, wykonawca może trwać w toksycznej relacji, ponieważ ta druga osoba myśli sobie, że coś musi być na rzeczy, gdy tylko przyłapie gwiazdora na jakiejkolwiek czynności, która odbiega od jej wysokich standardów.
    Samotność wpisuje się niestety w to jakże piękne i wzniosłe powołanie – ci, którzy próbują przy nim wytrwać, znają ją jakby od podszewki na wylot w tak wielu różnych wymiarach, że aż trudno uwierzyć, jak tak wiele ich może być.
    Ocenę publikacji pozostawiam Wam, jako że oceny bywają krzywdzące i niesprawiedliwe, a, jak już wspomniałam na wstępie, szczerze mówiąc, nie przepadam za romansami.

Warto zerknąć