
Morfina
ebook: mobi (kindle), epub (ipad)
37.11 złpremium: 23.94 zł Lub 23.94 zł | |||
-22% 24.74 zł | |||
27.90 zł | |||
31.12 zł Lub 28.01 zł | |||
37.11 zł Lub 33.40 zł | |||
32.68 zł | |||
32.84 zł | |||
kliknij aby zobaczyć pozostałe oferty (5) |
Szalona, transowa i odważna historia jak ze stron powieści Witkacego i Gombrowicza! Nad miastem Konstantego panują Niemcy, a nad jego myślami – morfina. Czy dzień wyzwolenia nadejdzie?
Bóg? Honor? Ojczyzna?
Morfina!
Konstanty Willemann, warszawiak, syn niemieckiego arystokraty i spolszczonej Ślązaczki, niewiele robi sobie z patriotycznych haseł i tradycji uświęconej krwią bohaterskich żołnierzy. Jest cynikiem, łajdakiem i bon vivantem. Niewiernym mężem i złym ojcem.
Konstanty niechętnie bierze udział w kampanii wrześniowej, a po jej klęsce również wbrew sobie zostaje członkiem tajnej organizacji. Nie chce być Polakiem, nie chce być Niemcem. Pragnie jedynie zdobyć kolejną buteleczkę morfiny i żyć swoim dawnym życiem bywalca i kobieciarza.
Przed historią jednak uciec się nie da.
Szczepan Twardoch w „Morfinie” osiągnął rzecz rzadką w polskiej prozie – wykreował antybohatera, którego nie sposób nie lubić. Młody pisarz tak jak najwięksi – Witkacy, Gombrowicz, Littell – celnie ukazuje słabego, rozdartego człowieka wplątanego w wielką historię.
Jest 1939 rok, zaczyna się wojna, która później zostanie nazwana drugą wojną światową – lecz na razie po prostu zaczęły się bitwy. Są pierwsze dni okupacji niemieckiej, zło się dopiero rozwija. Konstanty Willemann, syn niemieckiego arystokraty i śląskiej (spolszczonej) mieszczki chce robić to, co dotąd – wygodnie żyć, chodzić na dziwki, siedzieć w knajpach z artystami, upijać się, zażywać morfinę, jeździć autem kupionym za pieniądze matki. Jednak upomina się o niego historia. Należy opowiedzieć się po czyjejś stronie. A Willemann (jakże prześmiewcze jest to nazwisko! Znaczy to człowiek woli, a mało jest tak bezwolnych ludzi jak Kostek) najbardziej lubi iść z prądem rozkazów, nie musieć podejmować samodzielnie decyzji, scalać się z jakąś ideą, tak jak wcześniej, gdy walczył:
Kostek Willemann nie podejmuje decyzji, nie postanawia, jemu po prostu dzieją się rzeczy, coś się wydarza, ktoś go spotyka i mówi mu, co ma robić. Przez długie lata jest to matka, którą postrzega jako groźną, wszystko o nim wiedzącą, rozciągającą nad nim opiekuńcze skrzydła orlicę, tę, która daje mu pieniądze, tę, która go ukształtowała, ponieważ Willemann szybko stracił ojca. Ojciec Baldur, wróciwszy z wojny okaleczonym, z blizną zamiast twarzy i z dziurą zamiast przyrodzenia, zniknął z ich życia, gdy Konstanty był małym chłopcem.
A więc matka. A więc żona Hela, po części, jego piękna, higieniczna żona, a więc Salome, jego piękna, rozwiązła dziwka. A potem pojawia się Stefan Witkowski i wciąga Willemanna do tajnej organizacji i każe mu udawać Niemca, by w przebraniu, pod fałszywą tożsamością, przemieszczał się po kraju i za granicą oraz przewoził tajne i ważne informacje. A Kostek nie chce, bo co go obchodzi Polska, co go obchodzą Niemcy i walki, i spory, jego obchodzi tylko buteleczka z płynnym szczęściem, jego przynosząca ulgę morfina, obchodzą go białe uda dziwki Salome i kochana Hela w domu Wedla, w domu z czekolady, i syn Jureczek, to śmieszne, małe stworzonko, które Konstanty tak niewiele rozumie.
Kim jest Konstanty Willemann? Stara się nie zapomnieć, że jest Polakiem w przebraniu, „nie zapomnieć, nie zapomnieć, kim naprawdę jestem, na Boga, przecież Niemca udaję od kilkunastu godzin, a już boję się, że zapomnę, kim jestem (…)”. Konstanty Willemann jest nikim, jest pustym ciałem, na które można nakładać kolejne mundury, tożsamości, idee, narodowości, „jest na wpół człowiekiem, a na wpół pustką, a kiedy patrzy się na niego, to bardziej go nie ma, niż jest”. Choć sam mówi o sobie tak:
Bo Konstanty potrzebuje kobiet, by potwierdziły, że jest. Jest mężczyzną, coś znaczy – on się określa poprzez kobiety. A na końcu poznaje bardzo ważną, zupełnie odmienną kobietę – Dzidzię Rochacewicz. Dzidzię, której nie rozumie, Dzidzię, której nie potrafi uwieść, Dzidzię, która robi z nim coś, robi z niego wolnego człowieka, mężczyznę, który musi i chce sam decydować o sobie. Dzidzia daje mu siłę. Uwalnia go spod władzy szarej przyjaciółki, która idzie za Willemannem prawie całe jego życie, karmi się jego bezwolą i bezradnością, kieruje jego życiem. Czym jest? Losem, śmiercią, wiecznym duchem, diabłem stróżem, morfiną? Jest tą, której obecność się wyczuwa za plecami, mimo tego, że gdy się człowiek obróci, nikogo tam nie ma.
Morfina Szczepana Twardocha to rzecz o człowieku uwikłanym w historię. Życie głównego bohatera przypomina to z greckiej tragedii: nie ma on wpływu na to, co się stanie, poddaje się bezwolnie nurtowi życia i czegokolwiek by nie przedsięwziął, jego los jest już przypieczętowany i zmierza do nieuchronnego końca. Nie mogę powiedzieć, bym lubiła Kostka, ale jest mi go tak bardzo żal. Żal tego życia, które zmiażdżyły wojenne tryby, nawet tego nie zauważając. Sama nie wiem, jak zakończyć ten tekst i czy udało mi się oddać w nim to, że Morfina to wielka powieść, więc na koniec to podkreślę: jest wielka.
Ocena: 6/6
czytaj więcej
-
Alicja • 21/08/2019 -
Avenius • 04/09/2017 -
Anka • 15/01/2015 -
Małgorzata • 28/08/2014 -
Tomek • 05/08/2014 -
Marek • 30/06/2014 -
Mariusz • 29/06/2014
W zasadzie mamy klasyczny wręcz przykład antybohatera, tyle że wydaje się on jednak mimo wszystko sympatyczny. Zagubiony w tej całej skomplikowanej geopolityce, wojnie i historii, która bez skrupułów wkroczyła w jego życie i przewróciła je do góry nogami. Zarówno jego pijaństwo, jak i morfinizm, romanse i dziwki przypominają jakąś rozpaczliwą i jednocześnie nieudolną próbę zachowania kontroli nad własnym życiem.
Dżentelmenowi wypada coś w spodniach mieć
Konstanty nie panuje nad niczym, choć nie jest typem mazgaja. Jednak splot okoliczności wtłacza go w koleiny absurdu – od kampanii wrześniowej w polskim mundurze po uczestnictwo w tajnej organizacji, w której wykonuje zadania w mundurze hitlerowskim swojego ojca. Nie chce być Polakiem, ani nie chce być Niemcem, a sytuacja zmusza go do bycia i jednym, i drugim. Chciałby być mężem i ojcem, ale żona – matka Polka przytłacza go, więc ucieka w ramiona kochanki. Powieść nawiązuje do Gombrowicza i Witkacego w kilku płaszczyznach – językowej, fabularnej i w sferze tropów kulturowych. Widać to szczególnie w postaci tajemniczych konspiratorów, których polecenia wykonuje Konstanty – Inżyniera i spotkanego w Budapeszcie łącznika Steifera. Są oni – podobnie jak i reszta patriotów i konspiratorów – postaciami karykaturalnymi i strasznymi zarazem. Podobnie jak archetypiczne role matki i ojca wpływające na życie Konstantego.
Mocną stroną powieści jest nie tylko sztafaż i okoliczności wydarzeń, ale także doskonałe dialogi. Nieco denerwująca zaś może wydawać się narracja, która chwilami nadmiernie wpada w symulowanie narkotyczno-pijackiego ciągu. Ponieważ narrator jest jednocześnie bohaterem powieści (choć czasem jest to narracja pierwszoosobowa, a chwilami w drugiej osobie, a niekiedy pojawia się też narracja żeńska), to niestety razi też dygresyjne wybieganie w przyszłość, w to co zdarzy się za lat kilka lub kilkadziesiąt. Tego bowiem bohater wiedzieć nie może, jeśli mamy go traktować poważnie.
Ocena: 5/6
czytaj więcej