
Zło
kiedy oferta będzie dostępna.
Literacka mieszanka wybuchowa! Thriller prawniczy pióra dwóch kontrowersyjnych autorów: Artura Nowaka – pisarza, publicysty i prawnika, i Mariusza Zielke, nazywanego polskim Stiegiem Larssonem.
Wzięty adwokat Tomasz Mauer po wielu życiowych zakrętach przenosi się z rodziną do niewielkiego miasteczka, gdzie chciałby odnaleźć upragniony spokój i czas dla najbliższych. Okazuje się jednak, że prowincja nie jest wolna od układów, w które bohater bardzo szybko zostaje wplątany przez miejscowego potentata Szymurę. Życie Tomasza Mauera wkracza na nowe tory, kiedy dostaje zlecenie od fundacji – ma się zająć sprawą Jania Wiśnika, pacjenta miejscowego szpitala psychiatrycznego. Kim jest ten człowiek? Co łączy go z Szymurą? Gdzieś czai się zło… A może wszyscy nosimy je w sobie?
Zło zaczyna się bardzo niewinnie i spokojnie. Jesteśmy w Mirowie, niewielkiej miejscowości jakich wiele na mapie Polski. Pośród zwyczajnych miasteczek wyróżnia ją postać lokalnego biznesmena Witolda Szymury, który pociąga za niemal wszystkie sznurki mające wpływ na życie jej mieszkańców. Po stronie prawa stoi adwokat Tomasz Mauer, który wraz z rodziną przeprowadził się z Warszawy. Nawet nie wie kiedy, a staje się jednym z tych, którzy tańczą jak im Szymura zagra.
Klimacik coraz intensywniej nas wciąga i oblepia. Jesteśmy szalenie (sic!) ciekawi co będzie się działo dalej, bo Mauer dostaje sprawę pacjenta miejscowego szpitala psychiatrycznego Jana Wiśnika. Od tego momentu akcja powieści nabiera imponującego tempa, by finalnie wybuchnąć spektakularnymi rozstrzygnięciami. Czujemy swąd spalenizny i unoszące się opary siarki.
Zło zaskoczyło mnie i porwało. Napisane jest stylem, który lubię, trafiającym w sedno i bez zbędnych ozdobników. Konstrukcja fabuły nie potrzebuje odpalania rac co kilka rozdziałów, ani rozniecania ognia. Żar cały czas się tli, cichutko podgrzewając emocje. W końcu płomień bucha z całą siłą pożerając rzeczywistość i zostawiając czytelnika z uczuciem całkowitego zadziwienia.
Książka duetu autorów, to bardzo dobry kryminał, który wciąga od pierwszych stron pomimo stopniowego podgrzewania emocji. Polecam zaczytującym się w kryminalnych zagadkach, jak i tym, którzy tak jak ja, sięgają po kryminał od czasu do czasu.
Ocena: 5/6 czytaj więcej
Tomasz Mauer jest mężem, ojcem i cenionym adwokatem, głównie biznesmena Witolda Szymury, który rządzi Mirowem. Po przeprowadzce z Warszawy i trudnej przeszłości prowadzi w miarę spokojny tryb życia. Do czasu, aż Szymura prosi go o pomoc w wyciągnięciu ze szpitala psychiatrycznego Jania Wiśnika – przyjaciela z dzieciństwa, który przed laty narozrabiał i został uznany za niepoczytalnego. Sprawa wydaje się niezbyt skomplikowana, ale to tylko pozory. Przed Mauerem paskudna robota, która doprowadzi go przed oblicze ZŁA w najczystszej postaci.
Jeśli kiedykolwiek mieliście do czynienia z książkami o zbrodniach wydawnictwa Od Deski do Deski, wiecie doskonale, że są to mocne, dopracowane fabularnie, przeszywające strachem opowieści. Nie inaczej jest w tym przypadku. W moim prywatnym rankingu Zło stanęło na tzw. pudle i obok Ciszy białego miasta oraz Boskiej proporcji jest według mnie jedną z lepszych kryminalnych historii tego roku. Fakt, że było inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, dodaje lekturze jeszcze większej grozy.
Głównym i jednocześnie najciekawszym bohaterem powieści jest ZŁO. Wylewa się każdym otworem, oblepia wszystko dokoła, nie pozwala oddychać i racjonalnie myśleć. Za cel obiera nie tylko pojedynczego człowieka, lecz także całą społeczność. Jego macki sięgają do najdalszych zakamarków Mirowa i budzą najgroźniejsze demony. Bo ta z pozoru spokojna, zwyczajna niewielka miejscowość ma za pazurami tonę brudu, a w zanadrzu mnóstwo tajemnic. Układy i układziki, w których prym wiedzie miejscowy biznesmen, niewyjaśnione zaginięcia, brutalne morderstwa i wyczuwalna w powietrzu moralna zgnilizna – czy jest sens z nimi walczyć? Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni, bo wynik tej wyjątkowo podstępnej rozgrywki niełatwo przewidzieć.
Zło to opowieść wwiercająca się w duszę i wywołująca emocjonalnego kaca. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej przytłacza, ale jednocześnie tak fascynuje, że trudno się od niej oderwać. Zielke i Nowak nie oszczędzają czytelnika. Od samego początku bardzo wyraźnie czułam, że jestem ich zakładnikiem, że taplam się w gęstym błocie, wdycham smród, a im bardziej wydawało mi się, że już wszystkich rozgryzłam, tym mocniej dostawałam w łeb. To przerażająca, bardzo sprawnie i bez ceregieli napisana powieść, po którą po prostu musicie sięgnąć.
Ocena: 6/6 czytaj więcej